Większość uważa George W. Busha za fatalnego prezydenta. Dokumentują to wywiadem w którym pewien dziennikarz pyta Prezydenta Busha, czy wie kto jest Prezydentem Czeczenii. Ten z prostotą odpowiada, że nie wie, ale pyta się dziennikarza czy on wie. Tutaj następuje jednak koniec, a wniosek jaki się wyciąga jest taki: George Bush fatalnym prezydentem jest, nie zna się w ogóle na stosunkach międzynarodowych, nie wie kto jest Prezydentem Czeczenii. Kiedy byłem małym dzieckiem uwielbiałem się chwalić swoją encyklopedyczną wiedzą. Bo oto wiedziałem co jest stolicą Filipin, jaka rzeka płynie przez Ottawę etc, aż wreszcie ktoś mądry zapytał mnie, no i co z tego, że to wszystko wiesz? No właśnie co z tego, że wiem? W sumie nic, taka wiedza jest najprzydatniejsza przy rozwiązywaniu szarad, ale nie przekłada się to w ogóle na to czy ktoś jest dobrym człowiekiem, a to w życiu jest najważniejsze.
Przydatniejsza od wiedzy jest nawet wyobraźnia. Bo wyobraźmy sobie, że Prezydent Obama też jest tak samo nielubiany jak jego poprzednik. Jakiś dziennikarz umawia się z nim na wywiad na temat polityki amerykańskiej wobec Oceanii. Rzecz jasna na godzinę przed wywiadem zjawia się, odpowiedni doradca który przynosi przygotowane punkty i wiadomości na temat Oceanii. Wywiad się rozpoczyna, a tu nagle ni z gruszki, ni z pietruszki dziennikarz się pyta Prezydenta Obamy: Kto jest Prezydentem Finlandii? Prezydent Barack odpowiada: nie wiem. Idiotę z człowieka w telewizji robi się bardzo łatwo.
Możemy sobie też wyobrazić, że Prezydent Obama jednak imponuje swoją znajomością polityki międzynarodowej i odpowiada wiem, ale wywiad należał do tych np. ustawianych, i wcześniej ustalono z dziennikarzem, że w pewnym momencie spyta o Prezydenta Finlandii, bo chociaż wywiad jest o Oceanii to ostatnio podpisano porozumienie między Wellington a Helsinkami o czymś tam, i Prezydent wykaże jak dobrze jest zorientowany. No ale właściwie to co z tego, że Obama to będzie wiedział a Bush tego nie wiedział?
Szacunek mój dla Prezydenta Georga W. Busha w dużej części bierze się ze wzgląd na jego ojca Georga Busha. To jest dla mnie pierwszy prezydent USA którego świadomie pamiętałem. Ronald Reagan został przeze mnie zapamiętany już jako ten który był. Natomiast Georga Busha pamiętam doskonale. Jego wizytę w Polsce w roku 1989, a przede wszystkim decyzję o rozpoczęcie Wojny w Zatoce w roku 1991. Patrząc z Polskiego punktu widzenia dla nas idealnym prezydentem USA jest taki polityk, który doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Ameryka ma zbyt ważną pozycję międzynarodową aby zamykać się w swoim izolacjonizmie. Poza tym tysiąc razy dla nas jest lepiej jeżeli rolę światowego policjanta pełni Waszyngton, niż gdyby miała znów pełnić tą rolę Rosja. George Bush to rozumiał, i dla mnie był idealnym Prezydentem. Bill Clinton dopiero po pewnym czasie to zrozumiał, kiedy wreszcie zgodził się na wejście Polski do NATO i dlatego dla mnie jest średnim prezydentem. Obama póki co wydaje się skłaniać ku izolacjonizmowi, co wzbudza we mnie obawę, że nie będzie dobrym Prezydentem. Pożyjemy zobaczymy.
To jest pewne przekleństwo Prezydentów Amerykańskich, a jeszcze bardziej obywateli Amerykańskich, że wybierając Prezydenta muszą pamiętać, że jednak o wiele bardziej zawsze będzie to Prezydent światowy, niż ich. I im bardziej jest to prezydent skupiający się tylko na swoim kraju, tym będzie gorzej odbierany przez świat. Ale jest to cena którą Amerykanie muszą płacić za to, że są przodującym narodem na świecie, tak jak kiedyś byli nim Brytyjczycy, Hiszpanie, czy jeszcze wcześniej Rzymianie. Mi dominacja Amerykańska na świecie, absolutnie nie przeszkadza, zwłaszcza gdyby miała być zastąpiona przez dominację Europejską albo Rosyjską.
Skupmy się zatem na ośmiu latach Prezydentury Georga W. Busha. W analizach po jego odejściu z Białego Domu skupiono się przede wszystkim na rozlicznych faux pax które popełniał, co świadczy o coraz większej infantylizacji polityki. Nikt nie skupił się natomiast na jednym wydarzeniu, które zaciążyło na całej jego Prezydenturze. Na 11 września 2001 roku. Ważniejsze od tego wydarzenia okazało się być to, że w 2000 roku jego wybór wiązał się z powtórnymi liczeniami głosów na Florydzie, że jak kończył swoją Prezydenturę to nie zadzwonił do Pana Prezydenta Rzeczypospolitej, że rozlał piwo przy spotkaniu z Kanclerz Merkel i na wielu innych pierdołach. A tu przedewszystkim trzeba sobie odpowiedzieć, czy Bush jr. Prawidłowo postąpił po atakach na Waszyngton i Nowy Jork.
Moja odpowiedź brzmi: postąpił bardzo dobrze. Rozpoczęcie wojny z terroryzmem było jedyną możliwą decyzją. Operacje w Afganistanie i w Iraku spowodowały, że front tej walki przebiega tam, a nie przez ulice Nowego Jorku, Londynu czy Paryża, i w walce tej giną żołnierze a nie cywile. Zamachy w Londynie i Madrycie pokazują jak mocna mogłaby być Al. Kaida gdyby pozostawiono ją w spokoju w jej Afgańskich czy Irackich bazach. Negocjować z terrorystami, z Al. Kaida nie można, z tej prostej przyczyny, że jej nie odpowiada wszystko co niesie ze sobą cywilizacja Europejska. Tutaj George W. Bush podejmując rękawicę postąpił jak najsłuszniej i za to powinien należeć mu się zdecydowanie większy szacunek. Tym który uważają decyzję Busha za błędną odsyłam do postaci Premiera Neville Chamberlaina, i po przemyśleniu jego polityki mogą się brać za komentowanie decyzji o wojnie w Iraku i Afganistanie.
Decyzja Busha o wojnie stanowi punkt wyjścia do wszystkich innych wydarzeń w jego prezydenturze. Elity zbijają się z „prostackiej” inteligencji Busha, ale są to elity otępione teorią o końcu historii. Teorią na która Bush jr nie dał się nabrać i dzięki temu USA rozpoczęły projekt tarczy rakietowej. Projekt oceniany przez nas bardzo dobrze. Projekt dla Rzeczypospolitej bardzo dobry, i jeśli dojdzie do skutku jego instalacja w Polsce, będzie to zdecydowane wzmocnienie naszej suwerenności i osłabienie wpływów Moskwy na nasz kraj.
Nie można winić Busha za kryzys gospodarczy. Przyczyn kryzysu upatrywałbym właśnie w tych teoriach o końcu historii. Ludzkość, elity amerykańskie zapomniały o tym, że kryzysy w gospodarce pojawiają się zawsze co pewien czas, i jest tak od zawsze i tak będzie do samego końca, a nawet jakby powiedział Owsiak o jeden dzień dłużej. Elity się jednak wolały ogłupić, i uwierzyły, że ludzie będą co rok wymieniać komórki i samochody, bo wystarczy tylko tak ustawić modę. No i się elity przeliczyły ze swoją pazernością, a teraz winę będą próbowały zrzucić na byłego już, 43 prezydenta Stanów Zjednoczonych. Niech sobie państwo przypomną sprawę ENRONU, bo ona pokazuje jaki jest stosunek dzisiejszych elit do gospodarki. Pod tym względem o wiele lepiej dla świata byłoby gdyby rządzili nimi tacy prości, ale jednak uczciwi Bushowie, niż najbardziej wysublimowanie, intelektualnie krytycy Busha dla których złodziejstwo jest tylko „kreatywną księgowością”.
Krytycy Busha wytkną mu jeszcze, zwłaszcza Polscy, że mimo naszego udziału w operacjach Irackiej i Afgańskiej, żadnych konkretów z tego nie wyciągnęliśmy. Przyczyn tego jednak upatrywałbym nie w administracji waszyngtońskiej ale w chorobie naszego kraju. Amerykanie są ludźmi prostymi i konkretnymi. Ucieszyli się, że dostali od Polski dodatkowe jednostki do operacji wojskowych, jednak gdy przychodzimy do biznesu to chcieli rozmawiać z konkretnymi osobami. Czy taką osobą mógł być Premier Miller załatwiający pożyczkę w Moskwie? Czy taką osobą mógł być Prezydent Kwaśniewski, który interesów uczył się występując w reklamach mebli? A na świecie nie ma nic za darmo. Za pożytek można uznać jednak to, że nasi żołnierze czegoś nowego się nauczyli. Najgorsze są te armie które kiszą się ciągle w koszarach.
George W. Bush był 43 prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Dla mnie był Prezydentem bardzo dobrym. Wypada oddać mu więc szacunek i cześć za osiem lat urzędowania w Białym Domu. Jaka jest prawda o jego prezydenturze? Przyjdzie z czasem, oceni niezastąpiony Bóg i Historia. My tylko możemy do tego werdyktu pisać tylko akt oskarżenia albo przygotować obronę.
Inne tematy w dziale Polityka