Grudeq Grudeq
119
BLOG

Przynieś, wynieś, pozamiataj

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 24

 

Lech Wałęsa powiedział dziś, że obecny Prezydent Rzeczypospolitej Prof. Lech Kaczyński przy okrągłym stole pełnił mało chwalebną rolę, którą tytułuje się „przynieś, wynieś, pozamiataj”. Wpisuje się to rzecz jasna w rolę deprecjonowania osoby naszego Pana Prezydenta, który nie może według naszych elit odgrywać żadnej pozytywnej i historycznej roli, chociaż jest pierwszym Prezydentem III Rzeczypospolitej posiadającym wyższe wykształcenie z tytułem Profesorskim. Podobnie mało pochlebnie o Panu Prezydencie wyraził się wczoraj na sejmowej konferencji Władysław Frasyniuk. Wspominając obrady Okrągłego Stołu wspomniał, że uciekał od tego stolika gdzie nudne, prawnicze batalie o kształt poszczególnych paragrafów, przecinków w przepisach toczył Lech Kaczyński do stolika politycznego gdzie politykowano mówiono o Polsce przez duże P. Gdzie o kształcie przyszłej Polski mawiali Wałęsa, Michnik czy Kiszczak albo Kwaśniewski. Do prawniczych batalii trzeba mieć jednak pewien zasób fachowej wiedzy, a do rozmów o Polityce, zwłaszcza o polskiej polityce, nadaje się każdy. Nawet Frasyniuk.
 
Rozmowa przez duże P jest zwykle mało fachowa. Nie trzeba w niej specjalnej wiedzy. Wystarczy to co się zasłuchało w tramwaju czy w pracy. Podać to trzeba koniecznie z odwołaniem do jakiegoś naszego narodowego utworu literackiego i już polityczną debatę mamy w pełni. To zrobimy w Polsce demokracje! Nie, dla Polski tylko monarchia! Jaka marchia, to Niemcy mieli marchie, a my Niemców nienawidzimy. Odezwie się w dyskusji i taki głos, jeśli jakiś z dyskutantów ma słaby słuch. Ale lepiej z Niemcami, niż z Rosjanami. A ja bym wolał z Czechami, bo jak mawiał mój dziadek przyjaciół trzeba mieć blisko – ktoś inny z kolei podzieli się swoimi doświadczeniami rodzinnymi. A czemu nie Australia? – debata o polityce to możliwość zaszpanowania wiedzą geograficzną. Nie, musimy wybrać jakiś inny model – albo zaszpanowanie mądrym słownictwem. Tak, dyskusja o polityce może być naprawdę pasjonująca i ciekawa i śmieszna. Nie dziwne, że Frasyniuk uciekał do tego stolika, bo przy stoliku prawnym. Ten przecinek musi być tutaj, bo zmieni on cały sens zdania. Zgodnie z definicją słownikową ten wyraz oznacza. Ależ nie mogę się zgodzić, bo orzecznictwo temu wyrazowi nadało taki sens. Przy takiej rozmowie trzeba naprawdę być dobrze przygotowanym.
 
Zarówno rozmowa przy stoliku politycznym jak i przy stoliku prawnym jest bardzo ważna. I nie może jedna istnieć bez drugiej. I nie może być jedna ważniejsza od drugiej. Obie. Oczywiście, jeżeli przy stoliku politycznym „tym ogólnym” powiedzmy w temacie sojuszy, ktoś mówi o sojuszu Polski z Australią znaczy to, że rozmowa przeradza się już w imprezę u „cioci na imieninach” i na niej nic sensownego nie zostanie ustalone, ale jeżeli jest dyskusja czy lepiej Polakom w ustroju monarchicznym czy republikańskim, i każda ze stron ma ciekawe argumenty to warto się takiej dyskusji przysłuchać. Jeżeli zaś przy stoliku prawnym toczona jest batalia o przecinek w ustawie, to trzeba się temu koniecznie przyjrzeć, bo taka jest specyfika prawa, że o tym czy ustawa obejmie wszystkich czy tylko wąską grupę osób może zadecydować przecinek. Chociaż oczywiście przy stolikach prawnych też może dochodzić do walk o pierdoły, gdy ktoś będzie się sprzeczał o długość skrzydeł Orła w godle narodowym. Ale każdy rozsądny umysł będzie ze spokojem potrafił rozróżnić pierdołę od rzeczy ważnej.
 
Tak to powinno przynajmniej wyglądać w idealnym świecie polityki. W Polsce to jak zwykle wygląda całkowicie inaczej. Nasze oczy zawsze skierowane są na ten stolik polityczny. Na tą politykę przez duże P, na której każdy z nas zna się najlepiej. Każdy ruch przy tym dużym stoliku śledzony jest z najpilniejszą uwagą. Każdy kto występuje przy dużym stoliku ma olbrzymie szanse przejścia do naszego panteonu narodowego. A tym czasem przy tym małym, prawnym stoliku kiwają nas jak chcą. Nikt z wielkich naszych polityków nie lubi zajmować się szczegółami. Dla Generała Sikorskiego najważniejsze było, że Polska była wymieniana na I miejscu jako sojusznik Wielkiej Brytanii, a w takie szczegóły, że Anglicy kazali Polakom za każdy pocisk wystrzelony w obronie wysp płacić Skarbowi Brytyjskiemu już nie wchodził. To nie było zajęcie godne Premiera Rządu, Naczelnego Wodza. Dla Okrągłostołowców najważniejsze było, żeby komuniści oddali władzę Solidarności, ale to, że kruczkami prawnymi załatwiali sobie miękkie lądowanie w III RP – w takie szczegóły nikt nie wchodził. Niech ci specjaliści „przynieś, wynieś, pozamiataj” się tym zajmują, my tu tworzymy prawdziwą politykę! Dla Elit III RP najważniejsze było wejście do Unii Europejskiej. Ale już na jakich szczegółowych warunkach, a to się zostawiło urzędnikom niższego szczebla. No i proszę Niemcy mogą o dwa lata przesunąć otwarcie swojego rynku pracy dla Polaków.. a ciekawe co by było, gdyby Polacy o dwa lata chcieli sobie przesunąć uwolnienie rynku przewozów kolejowych?
 
Mamy fatalne rozumienie polityki. Gdyby Cervantes chciał napisać w Polsce Don Kichota, musiałby w postać Sanczo Panczy znacząco pomniejszyć, czy w ogóle zlikwidować. Polacy w polityce nie kochają rozsądku. Polacy w polityce patrzą tylko na plan pierwszy. Nie wsłuchują się w szczegóły. Interesuje ich ogół, i to czy ich bohater jest widoczny. Większą wagę przyłożą do wypowiedzi chociażby najidiotyczniejszej osoby z I planu, niż do rozsądnego głosu, ale jednak z drugiej linii. Jak jesteś ładny, przystojny, ładnie mówisz i jesteś pierwszy to darują Tobie największe przekręty czynione gdzieś na zapleczu. Najgorsze to, że jak czasem nasz naród rzuci się na jakiś szczegół to zwykle jest to szczegół z kategorii „pierdoła”. To znaczy nie drażnić ich będzie, że giermek ich rycerza jedzie na Osiołku czym spowolnia marsz rycerza także, ale skupią się na tym jaka jest uprząż na tym osiołku, co i tak nie wpłynie na zwiększenie prędkości.
 
Do tego naszego fatalnego rozumienia polityki dodać można jeszcze jedną wypowiedź Lecha Wałęsy. Zaskoczył nas, gdy nie zjawił się na obchodach okrągłostołowej rocznicy. Ale ciekawe jest wytłumaczenie tego. Otóż, Pan Prezydent Wałęsa uważa, że był to zgniły kompromis. Zdawał sobie sprawę z oszukańczej gry, jaką prowadzili komuniści, ale mimo to on ich wykiwał, ale teraz jednak nie chce się z nimi spotykać, bo jest mu głupio, że ich oszukiwał, ponieważ został tak nauczony i wychowany, że nie godzi się oszukiwać. Jest to wypowiedź wzajemnie sprzeczna. Typowo Polska. Jak można się wstydzić tego, że oszukało się oszustów, to raczej powód do dumy. Mamy jasny dowód, że Lech Wałęsa nie nadaje się do polityki.. ale.
 
Właśnie w Polsce to stawianie na wierność słowu. Jest to piękne, ale.. w polityce nie do zastosowania. Podstawowe pytanie: czy dochować wierności słowa tym, którzy tej wierności nie dochowają? Nie lubimy sobie stawiać tego pytania, bo nasza odpowiedź zawsze jest taka: raz dało się słowo trzeba dotrzymać. Miałem na studiach przedmiot Prawo Międzynarodowe Publiczne i na wykładach i w podręcznikach najważniejsza maksyma brzmiała: Pacta sunt servanda – umów należy dotrzymywać. Tłumaczono nam, że każdych umów trzeba dotrzymywać, bo tak musi być. Trafiłem na przedwojenną publicystykę, i tam pisano o tym trochę inaczej. Zgadzano się oczywiście, że Pacta sunt servanda ale jednocześnie pisano, że zasadę tą przełamuje reguła: Rebus sic stantibus – zasadnicza zmiana okoliczności. I nie jest do końca dobre trzymanie się reguł jakiejś umowy, zwłaszcza gdy zmieniły się czynniki którą tą umowę wymusiły.
 
Najgłupszy przykład Polskiej lojalności to książę Józef Poniatowski, Marszałek Francji. Po klęsce Napoleona pod Moskwą opuszczali go wszyscy sojusznicy. Królowie Prus, Bawarii, Saksonii. Marszałek Bernadotte. Car Rosyjski Aleksander I pragnął również na swoją stronę przeciągnąć Księstwo Warszawskie, i które zamierzał poszerzyć i zjednoczyć jako Królestwo Polskie z sobą jako Królem. Wysłał więc propozycje do księcia Poniatowskiego by ten zakończył wojnę i został głównodowodzącym wojsk odbudowywanego Królestwa Polskiego. Ponieważ jednak książę Poniatowski był Polakiem. Kochał swój honor i swoją przysięgę wierności na Cesarza Francuzów propozycję Aleksandra odrzucił. Zginął za Francję w Bitwie Narodów, za tego Napoleona który wymyślił Księstwo Warszawskie by nazwą Polskie nie drażnić Cara. Car odbudował Królestwo Polskie ale wbrew swoim planom bez znaczących części zaboru Pruskiego i Austriackiego. Ale Prusacy i Austriacy odpowiednio wcześniej zdradzili Napoleona. Rebus sic stantibus, powiedzieli Francuzom w Berlinie i Wiedniu. Książę Poniatowski zapamiętał tylko pacta sunt servanda. O Polsce zapomniał.
 
No i podobnie Lech Wałęsa, dla którego najważniejsze było, to że on dał słowo. W innych krajach jeśli ktoś oszukał by Hitlera czy Stalina chwaliłby się tym na wszystkie świata strony/ Zobaczcie! Jaki jestem sprytny, oszukałem największych oszustów! A tym czasem Wałęsa jakoś tak kręci i nie wiadomo czy on dumny z tego jest czy nie dumny. A może tak naprawdę to on nie oszukał tylko jego oszukano… ale to też nie ważne. Najważniejsze, że on był przy tym stoliku dużej Polityki, a Pan Prezydent Kaczyński to był przynieś, wynieś, pozamiataj. O „taki mały” był.  
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (24)

Inne tematy w dziale Polityka