Brak konsekwentności jest wadą Polską, arcypolską. Wystarczy spojrzeć na biogramy w chociażby Gazecie Wyborczej. Wzór polityka ma w swoim opisie przymiotnik kompromisowy, potrafiący przekonać się do innego zdania. Natomiast cechy: upartości, bezkompromisowości przypisuje się na ogół politykom nie lubianym. Mówi się uparty jak Osioł i nadaje się temu znaczenie negatywne. Wszak upiera się osioł, a osioł to głupie stworzenie. O kompromisowości jeszcze żadnej metafory nie wymyślono.. ale może być ciężko, bo kompromisowy jak.. czy jest jakieś zwierze co idzie na kompromis?
Tak więc gdzie potrzeba konsekwencji, dopowiedzenia do samego końca, nagle pojawia się upragniony kompromis. Tam gdzie trzeba brać konsekwencje za swoje wybory, pojawią się zwalanie winy, że to nie my, tylko inni. Jeśli są jakieś negatywne skutki naszej decyzji to nie bronimy się stwierdzeniem o drugiej stronie medalu, tylko uciekamy w teorie o tym, że ktoś podstawił nam nogę, że my chcieliśmy dobrze dla wszystkich.
Wierzymy bardzo w rozwiązania idealne. Nie ma w Polsce podziału na rozwiązania dobre i złe, lepsze albo gorsze. Podział idzie wzdłuż rozwiązań idealnych i nieidealnych. A przecież rozwiązania idealne występują tylko w literaturach utopijnych, tam powstają systemy które gwarantują szczęście wszystkim. I tylko Polacy dają się nabierać na te światy idealne. Jadą na zachód i widzą tam tylko bogactwo, i do głowy im nie przyjdzie, że w takiej Francji mogą być slumsy. Jadą do Wielkiej Brytanii i zachwycają się brytyjską demokracją i jej porządkiem, nie wiedząc, że droga do tego prowadziła przez wzajemne wyżynanie się Anglików w wieku XVII. Jadą do Niemiec i zachwycają się tam porządkiem, a jednocześnie narzekamy na to, że nawet za wyrzucenie papierka na ulice grozi wysoki mandat. Marzeniem Polaków jest aby tylko wszystko było dobrze.
I teraz przejdźmy do sedna sprawy, o której chcemy tu napisać. Otóż konstruując system polityczny obecnej Polski chciano skonstruować system nie dobry, tylko idealny. Idealny system. Do dzieła tego zabrały się osoby, które miały dwa całkowicie przeciwstawne systemy: jeden nazwijmy go angielskim, z administracją zdecentralizowaną, z większym udziałem obywateli w rządzeniu państwem (to wszystko oczywiście jest w dużym uproszczeniu) i drugi system: francuski z silną, scentralizowaną administracją, z udziałem obywateli we władzy, tylko jako reprezentantów państwa. W Anglii obywatel uczestniczy we władzy jako chociażby członek ławy przysięgłych, i jest tam bardziej jak on sam, indywidualnie. Natomiast we Francji, obywatel gdy będzie Merem to wie, że bardziej reprezentuje interesy Francji, całej Francji, trójkolorowej flagi niż siebie samego czy obywateli swojej gminy. To są całkowicie dwa przeciwne systemy. Jednak konsekwentnie wprowadzone w życie dają to co najważniejsze, czyli dobre życie w poszczególnych krajach. Bo i Anglicy przy swoim systemie są zadowoleni z działalności państwa, także Francuzi przy systemie całkowicie przeciwnym są zadowoleni z działań swojego państwa.
I tylko Polacy nie są zadowoleni. Ale nasi konstruktorzy, jak wspominałem chcieli stworzyć system idealny. I pomyśleli tak: to od Anglików weźmiemy to i to, bo to jest dobre, a co nam się nie podoba to zastąpimy instytucjami z Francji. Albo doszło do tego w inny sposób mianowicie jedna grupa upierała się przy systemie Angielskim, druga przy Francuskim. No to zróbmy kompromis i część od Francuzów, część od Anglików. Nikt nie pomyślał o tym, że może nieodłączną elementów pewnych pozytywnych rozwiązań, są te rozwiązania negatywne.
System administrowania Angielski polega na tym, że duża część spraw publicznych jest tam zlecana prywatnym agencjom. Nie ma w Anglii wielkich rozbudowanych ministerstw, z wielkimi departamentami. Właściwie ministerstwo zajmuje się tylko wyborem agencji, sprawdzaniem jej działalności i przekazywaniem jej pieniędzy z budżetu. We Francji jest całkowicie odwrotnie. Wielkie, centralne ministerstwa zajmują się wszystkimi zadaniami publicznymi od A do Z.
A w Polsce mamy i wielkie centralne ministerstwa, z wieloma departamentami, zajmujące się wszystkim od A do Z. To jest ten ukłon w stronę Francji. I mamy także liczne agencje rządowe – zaliczane gdzieś na pograniczu administracji rządowej, a jednak już instytucji prywatnej. I to jest ten ukłon w stronę Anglii. Efekt tego jest taki, podkreślany niegdyś przez Prof. Staniszkis, ale nie stało się to przedmiotem wielkiej debaty, że 1/3 budżetu na zadania publiczne przechodzi przez te wszystkie prywatne instytucje gdzie jest tak właściwie marnotrawiona.
Czemu sprawami nieruchomości wojskowych nie może zajmować się jakiś departament Ministerstwa Obrony Narodowej, czy nawet mniejsza komórka na poziomi dowództw Korpusów Armii (mylnie zwanych dowództwami Okręgów, jak można dowodzić okręgiem, dowodzi się Korpusem)? Nie może bo by było za jasno i klarownie. A tak jak się powoła Agencje Nieruchomości Wojskowych to wszyscy są zadowoleni. Urzędnicy w ministerstwie bo mają więcej pracy. Pracownicy agencji bo mają mniejszą odpowiedzialność. Szefowie Agencji bo dostają pensje wyższe niż w administracji rządowej. Ministrowie obrony, bo mogą wcisnąć swoich znajomych do Rady Nadzorczej takiej agencji. Zwróćmy jeszcze uwagę na art. 203 Konstytucji Rzeczypospolitej. Gdy daną sprawę prowadzi Ministerstwo to NIK kontroluje z punktu widzenia: legalności, gospodarności, celowości i rzetelności (ust. 1). Gdy zaś dane zadanie publiczne prowadzi agencja, czyli jest to inna jednostka organizacyjna albo inny podmiot gospodarczy który wykorzystuje tylko środki publiczne, to kontrola NIK prowadzona jest tylko pod względem legalności i gospodarności. A więc może Agencja Nieruchomości Wojskowych zbudować domy w mieście gdzie nie ma koszar i jeśli są zbudowana zgodnie z prawem i za cenę rynkową to nikt za taką decyzje nie poniesie odpowiedzialności.
Dobiły mnie informacje o istnieniu Agencji Żeglugi Powietrznej
www.pata.pl przy jednoczesnym istnieniu Urzędu Lotnictwa Cywilnego i Ministerstwa Infrastruktury. Obrońcy istnienia tych trzech instytucji wskażą pewnie, że i we Francji i w Anglii takie trzy struktury istnieją. Zgoda, ale w tym momencie poprosimy o statystyki ilu zatrudnionych jest w poszczególnych agencjach. Dobijmy się jeszcze dalej: mamy Agencje Rynku Energii
www.are.waw.pl i Krajową Agencję Poszanowania Energii
www.kape.gov.pl i znów rodzi się pytanie czy my jesteśmy aż tak bogatym narodem, że jest nas stać na istnienie dwóch agencji zajmujących się prawie tym samym tematem?
No ale w państwie idealnym takie instytucje widać być muszą, w państwie idealnym nie jest dobrze, jest idealnie.
Inne tematy w dziale Polityka