Grudeq Grudeq
107
BLOG

O polityce mówmy językiem wojskowym

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 7

 

Mówimy o polityce złym językiem. Używamy porównań w ogóle nie pasujących do polityki. Metafor, które nie oddają tego czym jest polityka. Politykę zawsze opisywało się językiem wojskowym. Byli dowódcy, były bitwie, kampanie, fronty, oddziały, rejtrady, odwroty, paniczne ucieczki. Dzisiaj politykę opisuje się całkowicie odwrotnie. Poprzez odwołania do jakiś abstrakcyjnych systemów wartości czy do miłości. Dawni politycy byli przyrównywani do wielkich dowódców: Aleksandra Wielkiego, Juliusza Cezara, Stefana Batorego czy Napoleona. Dzisiaj polityków porównuje się z gwiazdami show biznesu – z Madonnami czy innymi Dodami. W takich metaforach gubi się bardzo często to co w polityce najważniejsze.
 
Rozwińmy tą myśl na przykładzie decyzji Episkopatu Polski o zamknięciu lustracji w Kościele. Duża część prawej strony przyjęła tą decyzję źle. Słusznie tłumacząc, jak kościół może egzekwować od swoich wiernych życie w dobru, skoro sam nie potrafi rozliczyć się ze swoją przeszłością. Całkowicie odmienny stosunek do tej decyzji wyraził Szanowny Toyah, pisząc w swoim toyahowym stylu, a mam tu na myśl styl szalenie uspokajający, z angielska stonowany (jak na anglistę przystało) i z tą brytyjską pewnością swoich racji, niniejszy post: http://toyah.salon24.pl/391754.html Oczywiście sympatyzuję z racjami Toyaha. Ale nie mogę się też nie zgodzić z tym co w komentarzu pod tamtym postem napisał Szanowny Freeman http://toyah.salon24.pl/391754.html#comment-3635078 A napisał coś całkowicie przeciwnego od Toyaha. I aby wybrnąć z tej sytuacji należy się odwołać do języka wojskowego.
 
Przedstawmy zatem sytuację: Po jednej stronie mamy ludzi dążących do zmiany Polski, do tego aby Polska stała się wreszcie normalnym państwem. Po stronie drugiej mamy zaś tych, chcących utrzymywać obecny stan PRLo-III RP. To jest ta najważniejsza linia podziału. Inne linie podziału są nieistotne. Bo zarówno prawicowcy jak i lewicowcy są po dwóch stronach tego frontu. Podobnie ludzie porządni i nieporządni, uczciwi i nieuczciwi. Lojalni i nie lojalni. Wierzący i niewierzący. Chce wierzyć, że tych dobrych jest więcej po naszej stronie, ale pewnie proporcje dobrych i złych po obu stronach są takie same. Ale to już nie należy do mojego osądu, mi tylko mocno zależy aby to nasza strona tą batalię wygrała.
 
 Kościół Katolicki to całkowicie odrębna armia, stojąca gdzieś z boku. Sympatyzujący raczej ze stroną reformatorską, chociażby dlatego, że Reformatorzy chcą normalnego państwem z Kościołem jako ważnym elementem społecznym, a nie jakiegoś europejskiego wyzwolonego landu. Problemem jednak jest to, że wielu generałów tej Armii było po tamtej stronie frontu. Nie cała instytucja, ale owszem kilku generałów tam przeszło. To może wzbudzać pewien niepokój po naszej stronie, co do tego jak zachowa się Kościół w chwili starcia. Ale my tego kościoła bądźmy pewni!
 
Dlaczego? Ot chociażby po temu, że po tej drugiej stronie (pamiętajmy cały czas o tej głównej linii frontu) stoi sobie potężna armia Antykościelna (ot prof. Środa, feministki, aborcjonistki etc). Ta grupa cały czas toczy wojnę z kościołem. Chociaż obóz antyreformatorski, ma pewną kontrolę nad kościołem (księża TW) to jednak gdy przyjdzie co do czego, to i tak ważniejszym dla nich sojusznikiem będzie Antykościół.
 
I teraz my chcemy zrobić taki poważny błąd i zaatakować ze skrzydła kościół? Przecież to radość tylko dla tych z tamtej strony. Nie czas teraz na lustrację Kościoła. Dobry moment może był w 2005 roku, po śmierci Ojca Świętego, kiedy nikt przy zdrowych zmysłach nie odważył by się na otwartą wojnę z kościołem, ale nie teraz. TVN zrobi kilka reportaży o tym, że jakiś ksiądz był agentem, doda się do tego sondaż o spadku ilości wiernych w kościołach. Środa dorzuci felieton o tym, że wiara w ogóle nie jest potrzebna. My zajmiemy się czyszczeniem kościoła tak mocno, że nic z niego na końcu nie zostanie. Tu trzeba przemyślanej taktyki.
 
A więc przyjmujemy decyzję Konferencji Episkopatu, i jednocześnie po cichu wspieramy Ojca Isakowskiego w swojej pracy. Bo tu trzeba będzie przeprowadzić precyzyjną operację wymiany kadry dowódczej, a nie nawalanka w całą armię. Nie ustawiamy w tamtą stronę armat. Nasze armaty trzeba ustawiać w walce z antykościołem, a jednocześnie w zaciszu gabinetów szykujemy materiały do małego zamachu stanu, tak aby TW Biskupów w odpowiednim momencie zastąpić przez odpowiedniejszych. Toć szalenie proste.
 
Polityka jest jaka jest. Ale już nieraz dochodziło w niej do dziwnych sojuszy. Wielka Brytania która skolonizowała cały świat, w roku 1936 nagle zwariowała i nie chciała się zgodzić na to aby Włochy skolonizowały Abisynię. Najwierniejsza Córka Kościoła jaką była dawna Francja za swojego najwierniejszego sojusznika miała islamską Turcję. Więc póki co do naszej walki jest potrzebny nawet ten nie zlustrowany kościół. W opisie wydarzeń politycznych rachujmy po wojskowemu – ilość szabli, pozycja, morale, a nie kategoriami poezji: czy to ładnie czy brzydko, dobrze czy źle.
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka