Życie człowieka jest drogą. Dokądś prowadzi. Do jakiegoś takiego momentu pod sam jego koniec, w którym spogląda się na swoje życie i stwierdza się, że przeżyło się je dobrze. Droga tego życia powinna być dobra. Ale jaka jest dobra droga? Co człowiek to inna odpowiedź. W takim momencie przydają się autorytety. Takie drogowskazy, które wskazują którą drogą można iść. Wskazują. Ale drogi wybieramy sami. Bo to jest nasze życie. Niektórzy próbują się rzecz jasna wycfanić, i podążają za autorytetem. Podążają idealnie za jego plecami. To wyjście bardzo leniwe. Nie prowadzi do niczego. Oducza tego co najważniejsze: swobody wybory i podejmowania odpowiedzialności za swoje decyzje. Co to za życie w którym wybory nie są moje własne tylko czyjeś?
Profesor Religa stał się autorytetem – drogowskazem. Jego droga zakończyła się. Zostawił po sobie kilka wskazówek: jak żyć, jak iść, by dojść do tego, że na pogrzebie zjawia się Kompania Reprezentacyjna Armii Polskiej. Jest orkiestra wojskowa, jest hymn państwowy, salwa honorowa, wielkie i patetyczne mowy i przedewszystkim są ludzie. Tysiące ludzi. Przez nikogo nie zmuszanych do przyjścia. Przyszli po to aby pokazać, że droga pana Profesora według nich była dobra.
Pogrzeb nie jest dla zmarłego. Pogrzeb zawsze jest dla żyjących. Po to aby dać im siłę do dalszej drogi. Po to aby pokazać, że idą dobrą drogą. Że muszą kontynuować coś, co zaczął ten którego przyszło się żegnać. I oglądając ten pogrzeb czułem jakąś satysfakcję, że oto idziemy dobrą drogą. Profesor Religa był nie tylko wybitnym chirurgiem ale był także politykiem. Był Posłem na Sejm Rzeczypospolitej z listy Prawa i Sprawiedliwości, partii wyszydzanej w Polsce, traktowanej jak zło wcielone. A jednak Profesor Religa z tą partią się związał.
Nie wiem czemu nikt z politologów czy dziennikarzy nie zastanawia się nad tym, dlaczego w tym złym PiSie są tacy ludzie jak Prof. Religa. Słuchając wypowiedzi czy to pacjentów, czy sąsiadów Pana Profesora czy ludzi którzy się z nim spotkali, tworzy się niesamowicie ciepły i jednoznaczny wizerunek dobrego człowieka. Skromnego, pracowitego, optymistycznego, chcącego coś zrobić dla innych. Nie usłyszałem żadnej wypowiedzi, która stawiała by Pana Profesora w złym świetle. Żadnej. Nikt nie zastanowił się w mediach dlaczego nagle Profesor Religa stał się politykiem Prawa i Sprawiedliwości.
Profesor Religa postawił po sobie kilka drogowskazów. Z jednego nie skorzystam. Bycie ateistą to nie jest moja droga. Ale zobaczmy, że mimo wyboru tej drogi Doktor Religa doszedł tam gdzie trzeba. Był ateistą, ale nie nosił się z tym wszędzie. Szanował to, że Polska jest krajem nierozerwalnie związanym z katolicyzmem. Nie słyszałem aby Pana Profesora drażniły krzyże czy kaplice w szpitalach. Skoro on tak potrafił to czemu inni ateiście tak nie potrafią? Zastanawiam się nawet nad tym czy ten ateizm nie był potrzebny Panu Profesorowi w swojej drodze. Chociażby, że gdy w latach Polski Ludowej, w jakiś pokojach Komitetu Wojewódzkiego czy Centralnego rozważając karierę młodego chirurga, gdy padało ileś argumentów, że co prawda zdolny, ale to nie nasz człowiek, nie partyjny, jakiś taki uczciwy i porządny, ktoś kto Pana Doktora wspierał, mógł powiedzieć: ale ateista. I wtedy sekretarze walczący przecież z Kościołem, mogli odpowiedzieć, a niech dostanie tą klinikę w Zabrzu, a my sobie go jakoś później rozegramy.
Czy Doktor Religa postawi po sobie drogowskaz konsekwentności? Politycznie wykonał wielką woltę. Chociażby w kampanii 2005 roku, gdzie początkowo wspierał Donalda Tuska, a dopiero później przeszedł do zwolenników Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Lecha Kaczyńskiego. Polska polityka jest pod tym względem dziwna, że ceni konsekwentność, z lubością piętnuje wszelkie zmiany barw partyjnych, ale jednocześnie gdzieś w niej funkcjonuje powiedzenie, przypisywane chyba Panu Prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu: „Tylko krowa nie zmienia poglądów”. Uwielbiam konsekwencje, ale niech to będzie konsekwencja przy realizacji dobrych i słusznych celów. A czasem te dobre i słuszne cele można znaleźć bardzo późno. Profesor Religa konsekwentnie realizował cel naprawiania tego świata i myślę, że wybór działalności politycznej w Prawie i Sprawiedliwości był konsekwentną kontynuacją tego.
Najważniejszy drogowskaz jaki Pan Profesor pozostawił to drogowskaz pracy dla innych, na rzecz innych. Cechy tak często przywoływanej przez nasz wszystkich, że stało się to już nic nie znaczącym frazesem. Pan Profesor pracował przede wszystkim dla innych. Mieszkał skromnie w jednej z Warszawskich kamienic. Większość naszych polityków pracuje dla siebie. Mają wille w podwarszawskich miejscowościach. Pan Profesor pracował dla innych, że zapominał gościć na pierwszych stronach gazet, w najlepszych czasach antenowych gdzie by wykrzykiwał swoje rady jak Polacy mają żyć. Ci, którzy żyją dla siebie o tym nie zapominają. Na ich pogrzeb pewnie też przyjdzie Orkiestra Wojska Polskiego ale czy przyjdą ludzie?
Odszedł człowiek, który zrobił wiele dobrego dla Rzeczypospolitej. I teraz naszym zadaniem jest kontynuacja tego. Kontynuacja!
Inne tematy w dziale Polityka