Przemiany gospodarcze w Polsce po roku 1989 polegały także na wielkim otępieniu Polaków. Tworząc takie kierunki studiów jak marketing czy zarządzanie Polska po raz drugi w swej historii weszła w okres Ciemnoty Saskiej. Może jedynie nie palimy obecnie czarownic w przeciwieństwie do początku XVIII wieku. Ciemnota Saska jest fenomenem, bo oto sto lat przed nią działa i tworzy Ksiądz Skarga, wygłasza kazania o potrzebie silnego państwa. Jeszcze wcześniej pisze o tym, że Polska wymaga reformy Andrzej Frycz Modrzewski. A przychodzi epoka saska i nasza elita stwierdza: nierządem Polska stoi. Nie trzeba nic reformować, nie trzeba się wzmacniać, bo Rzeczpospolita jest tak słaba, że dzięki tej słabości nikt jej nie zagarnie. Ciemnota końca XX wieku polega na przekonaniu o końcu historii, na przekonaniu o tym, że panaceum na wszystko jest Unia Europejska, czy też na przekonaniu o tym, że najważniejszym celem ludzkości jest równouprawnienie. I wymieniać tu można jeszcze i jeszcze. W każdym bądź razie każdego dnia wracając z miasta do domu mam wrażenie, że żyję w czasach powszechnej głupoty.
Senator Rzeczypospolitej Misiak to klasyczny przykład jak daleko zidiociało nasze społeczeństwo, a zwłaszcza nasze elity. Pan Senator zapewne naczytał się ekonomicznych teorii w myśl której w rozwiniętych gospodarkach większość społeczeństwa pracuje w sferze usług, i chcąc aby Polska jak najszybciej do krajów rozwiniętych dołączyła założył agencję pośrednictwa pracy. Jak nic firma z sektora usług. Zadowolony, że oto doprowadza naszą gospodarkę do grona rozwiniętych, nie to co zapijaczone jednostki z byłych PGRów, chciał nam pomóc jeszcze bardziej i oto firmę swoją zgłosił do pomocy przy upadłości Stoczni. Dzielni i wykształceni na wszelkiego typu socjologiach, socjologiach pracy, psychologiach, psychologiach działalności gospodarczej młodzi pracownicy tych agencji mieli pomagać stoczniowcom w przekwalifikowaniu się na nowe, lepsze, zawody. Ci najzdolniejsi stoczniowcy mieli nawet dostać miraż stania się niegdyś takim jak ci proponujący im przekwalifikowanie Judymami XXI wieku, gdy tylko przyłożą się do nauki i zapiszą na odpowiednie studia. Aby nikt w tym wielkim i szlachetnym planie ratowania naszej gospodarki i wywyższania jej na coraz wyższy poziom nie przeszkodził, Senator Rzeczypospolitej Misiak postąpił ciut nieuczciwie i dopisał to ustawy jedno małe zdanie, potem wykonał krótki telefon do rządowej agencji. Ale przecież tak robili w Polsce wszyscy.
Gdzie więc ten szlachetny Senator Rzeczypospolitej Misiak okazał się idiotą? Gdyby teoria o tym, że dominacja sektora Usług sprawia, że gospodarka danego państwa staje się rozwinięta to w gronie najbogatszych państwa świata powinna znaleźć się Tajlandia, w której 25% społeczeństwa pracuje w rolnictwie, 15% w przemyśle a 60% w usługach. A Tajlandia do najbogatszych państw i rozwiniętych gospodarek nie należy. Nie można patrzeć tylko na to gdzie społeczeństwo pracuje, bo tutaj sprawdza się teoria Bismarcka o prawdzie, półprawdzie i statystyce. Należy jeszcze zobaczyć, dla lepszego zrozumienia sprawy, statystykę gdzie jest wypracowywany dochód. I tu okazuję się, że to wcale nie jest proporcjonalne bo jednak więcej dochodu wypracowuje przemysł, a nie usługi. Ale dla jasności sprawy trzeba jeszcze popatrzeć na trzecią tabelkę. Na strukturę własności danej gospodarki. Bo co z tego, że 15% ludzi w Tajlandii zatrudnionych jest w przemyśle i wypracowuje on 30 % dochodu Tajlandii, skoro w większości należy do kapitału zagranicznego i później on po opłaceniu należnych w Bangkoku przekazuje te pieniądze do kraju macierzystego. Do Banku Angielskiego, Francuskiego, Belgijskiego, Amerykańskiego, Niemieckiego, Szwajcarskiego… tutaj można postawić teraz pytanie, czy dochód wypracowywany przez firmy bogatych krajów zagranicą zapisuje się w statystykach państwowych jako dochód przemysłu czy jako dochód usług?
Usługi są ważnym elementem gospodarki. Ale usługi muszą bazować na czymś stabilnym i realnym. W krajach zachodnich usługi bazują na bogactwie tych krajów tworzonym przez ostatnie dwieście lat. Usługi tam bazują na tym, że francuski samochód produkowany w Tajlandii, przewożony przez Liberyjski statek do Argentyny jest sprzedawany w Paragwaju Boliwijskim pasterzom. Ale zysk z całej operacji idzie do Francuskiego właściciela. Do Francuskiego pracownika, który nadzoruje całą tą operację: ot chociażby przesuwając na mapie świata modele statków, tak aby szef wiedział. A jest to ciężka i odpowiedzialna praca, trzeba wykazać się nie lada znajomością geografii, dogadać się z polskim kapitanem liberyjskiego statku, gdzie jest i za tą odpowiedzialną pracę dostaje się pensje, którą później wydaje się w kinie, u fryzjera, na kręglach, w barze i stąd mamy całe to nadmuchanie sektora usług.
Senator Misiak myślał sobie właśnie tak prosto. Usługi. Usługi. I zapomniało mu się o tym skąd się biorą pieniądze aby te usługi napędzać. W Polsce brały się z tego, że były stocznie. Stocznie które produkowały olbrzymie statki, sprzedawane za olbrzymie sumy. Te stocznie potrzebowały Zakładów Cegielskiego które dostarczały silników do tych statków, Hut Stali na Śląsku co dostarczały stali do kadłubów, fabryki pościeli w Tczewie co dostarczały kołdry i poduszki do marynarskich kabin. Stocznie też i ci fabryczni kooperanci potrzebowali wtedy też usług: kancelarii prawnych do obsługi umów między nimi, agencji pracy do wyszukiwania pracowników, firm turystycznych do organizowania imprez integracyjnych dla pracowników. Pracownicy takich stoczni dawali zarobić kinom gdzie wychodzili z rodzinami na odpoczynek, dawali zarobić fryzjerom i jeszcze wielu innym firmom ze strefy usług. Stoczni nie będzie to kto te stocznie zastąpi? Agencja Pracy senatora Misiaka?
Darowałbym Senatorowi Rzeczypospolitej Misiakowi, gdybym dowiedział się, że przekręt polega na tym, że jego firma przejmie stocznie i zacznie produkować w niej statki. Darowałbym bo taki przekręt byłby także przekrętem wobec Unii Europejskiej czy wobec jakiegoś czającego się pewnie na majątek Stoczni Szczecińskiej czy Gdyńskiej inwestora zagranicznego. Ale Senator Rzeczypospolitej to nie jest oszust tej klasy. Z komisją Europejską bał by się zadrzeć, a z Rzeczpospolitą Polską nie boi się. Zwłaszcza, że to taki mały geszelft. Pomożemy pracownikom. Przyjdą to zaproponujemy im kurs na psiego fryzjera. Wpiszemy w statystykach, że obsłużyliśmy wszystkich tracących pracę stoczniowców. Zaproponowaliśmy wszystkim nowy zawód. 65 % podjęło, 35% nie podjęło. A jak upadłość się skończy, to interes się zwinie. Senator będzie liczył zyski i szykował się do wycieczki na Hawaje. Magistrzy doradzający zmianę pracy pójdą na bruk (skoro stoczniowcy mogli, to oni też mogą). Magistrzy nic nie będą pyskować, wszak Senator ma nich haka, że 2/3 wynagrodzenia brali pod stołem, bo lepiej pracowników motywuję się pensjami i souvenirami. A po stoczniach będzie hulał wiatr.
Senator Misiak był w Anglii i widział jak po tamtych stoczniach hula wiatr. Więc znaczy się Polska dorosła do poziomu Anglii. Zapomniał tylko, o tym że jeżeli w Portsmouth po stoczni hula wiatr, to w należącej do Anglików stoczni w Korei praca wre. A Polska gdzie ma te swoje stocznie pracujące dla nas? Na to pytanie ekonomiczna szkoła Senatora Misiaka jeszcze nie znalazła odpowiedzi.
Inne tematy w dziale Polityka