Grzego Grzego
296
BLOG

15% głosów leży na ulicy… …i nikt się po nie nie schyla.

Grzego Grzego Polityka Obserwuj notkę 8

15% zgubione przez Kukiza.

Żaden inny komitet wyborczy nie chce obiecać dążenia do poprawy demokracji. Choć praktycznie wszystkie partie mogłyby to zrobić nie ryzykując  szczególnie swojej pozycji w przyszłych wyborach, a poprawiając ją w obecnych, nie naruszając przy tym podstawowej zasady proporcjonalności, na której tak bardzo wielu zależy. Spełnienie takiej obietnicy nie wymaga finansowania, więc jest dość łatwe do wykonania i (niestety?) rozliczenia przez wyborców. Petru, PIS, PSL, Razem, ZL… -  każdy może obiecać, że będzie dążył do załatwienia tego w pierwszym roku kadencji.  Ale nikt nie chce. Tylko Kukiz.

15% głosów leży na ulicy…   …i nikt się po nie nie schyla.

 

 

 

 

JOWy tymczasem przepadły wraz z całą dyskusją o ordynacji. Nie tylko dlatego, że nie wszystkim się podobały. Również dzięki Bronisławowi K. i Platformie O., którzy potraktowali je instrumentalnie i przez to są odpowiedzialni za klęskę referendum. Wspomniane wyżej 15% wyborców przede wszystkim opowiedziało się za naprawą demokracji, a to można osiągnąć również poprzez poprawę istniejącej ordynacji wyborczej, niekoniecznie zmianę na JOW. Możliwości w tej dziedzinie jest wiele.

 Można zmienić zasady rejestrowania list wyborczych na takie na przykład, że zamiast 100000 podpisów poparcia na listę wymaga się 100 podpisów na kandydata (co w sumie da podobną ilość), albo wprowadzić wymaganie jawnej rekomendacji 10-ciu wyborców (ich krótkie notki biograficzne musiałyby zostać  opublikowane). Można również połączyć te dwa systemy wg zasady, że 10 podpisów odpowiada jednej jawnej rekomendacji. Można by także  wprowadzić kaucję w wysokości na przykład 3000 zł., jak proponowali JOWici.

Kolejna bariera - 5%-towy próg wyborczy. Można to zmienić na zasadę, że komitety wyborcze nie osiągające tego progu otrzymywałyby jednak mandaty, ale ograniczone w ten sposób, że pozbawione prawa głosowania w sprawach budżetu i powoływania rządu. Zapobiegałoby to skutkom nadmiernego rozdrobnienia sejmu i przez to osłabienia stabilności rządu. Metoda d’Hondta stałaby się zbędna, a proporcjonalność podziału mandatów byłaby większa.

Można również zmniejszyć dopuszczalną liczbę kandydatów, zgłaszanych przez komitet wyborczy z dwóch do jednego na mandat. Z mniejszej liczby łatwiej wybrać i łatwiej policzyć.

Można ograniczyć się do głosowania tylko na partie, kolejność na listach pozostawiając ich władzom - niech układają je odpowiedzialnie. Wtedy do wyboru byłoby tylko kilkanaście komitetów.

To tylko luźne, rzucane naprędce propozycje, nie osłabiające reguły proporcjonalności. Myślę, że są takich możliwości tysiące, w tym wiele gotowych wzorów. Inne, moim zdaniem lepsze opisywałem we wcześniejszych notkach. Problem w tym, że wszyscy ludzie „systemu” zgodnie nie chcą tego zmieniać

Demokracja prawie bezpośrednia

Tyle władzy, ile głosów

Proporcjonalne JOWy

Oczywiście wg tradycji naszej demokracji, ewentualne zmiany w ordynacji mogą nastąpić tylko na pół roku  przed kolejnymi wyborami, tak by zyskała na tym aktualna wówczas większość. To lepszy beton niż JOW.

 

Grzego
O mnie Grzego

To ja jestem temu winny. Gdybym był dostatecznie mądry, zaangażowany, "miał jaja" i dość charyzmy to rządziłbym dziś Polską i oczywiście czynił to dobrze. Nie robię sobie z tego wyrzutów, bo przecież wszyscy być tacy nie mogą. Robię co potrafię i czynię to na przykład tutaj. Rocznik '55, wykształcenie średnie techniczne, nie jestem członkiem ani sympatykiem żadnej partii. Zawsze uczestniczę w wyborach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka