W Polsce: gdyby, to by...

  "Gdybyśmy mieli", mówi po wczorajszym meczu trener Smuda, "to na pewno wygralibyśmy". Ale... nie mamy. Więc nie wygrywamy. Na pewno nie wygrywamy.

  Polska piłka nożna jest nadal tam, gdzie jest.

W podobnym miejscu znajduje się w Polsce wiele instytucji, bardzo wiele.

I kolejne osoby uwielbiają przy tej okazji opowiadać bajki. Bowiem "gdyby, to by".

  By wyciągać wnioski z własnych niemożliwości należy najpierw posiąść umiejętność krytycznej samooceny. Ale my winić lubimy innych. Sami jesteśmy przecież, jeśli nie cacy, to już na pewno bardzo się staramy.

  Bo to inni winni są, z pewnością, jakości naszej wody do picia, naszych dróg, naszej kolei i naszej służby zdrowia. Odpowiedzialność za naszą piłkę nożną ponoszą też z pewnością inni. My się przecież staramy, dominujemy, angażujemy się i panujemy cały czas nad sytuacją. A wyniki, cóż. Gdybyśmy mieli...

  Czasy, gdy mówiono, iż mieliśmy złoty róg oraz czapkę z piór w polskiej piłce nożnej odległe są o... 28 lat. Teraz konsekwentnie pozostaje tylko sznur.

  Ale... idzie nowe. I widać "progres". Ładne to słowo taki progres. "W tym spotkaniu było tyle świetnych akcji, że spokojnie możemy powiedzieć, że jest progres", zapewnił Smuda.

  Skoro spokojnie, to nie ma powodu do zaniepokojenia.

Oby tak dalej.

  Za niespełna dwa lata Polska (wraz z Ukrainą) gościć będzie Mistrzostwa Europy. I "gdybyśmy (wtedy) mieli" to (może) byśmy wygrywali. Ale nie mamy. Więc po przegranych trzech meczach na samym początku mistrzostw odpadniemy z rozgrywek. I proszę nie mówić, że nie uprzedzałem.

  Realistami są inni. I oni wygrywają. Nie tylko w piłce nożnej.

Cytaty za serwisem Onet.pl