10 procent w wyborach, 40 mandatów, 3 siła w Sejmie, wydane - 2 miliony złotych (oficjalnie). Takie coś wytworzył z niczego Janusz Palikot. I potwierdza tym, że dla niego polityka to biznes, a nie ideologia.
Wielu patrzy z niesmakiem na jego ruch, domagający się nowoczesnego, świeckiego państwa, walczącego z religią, tolerancyjnego, liberalnego. Szczególnie że sam Palikot takich poglądów wcześniej nie miał:
www.po-land.pl/
Tak radykalna zmiana w ciągu 2 lat? No sorry, coś w tym musi być. Ale co? Biznes.
Palikot, kiedy już sprzedał Polmos Lublin, dorobił się milionów, postanowił wejść do polityki. Wybrał PO, jako partię bardziej liberalną, kojarzoną z bogatszym elektoratem. Wiedział, że samo posiadanie kasy i chęć niezarabiania a działania w polityce nie dadzą mu rozgłosu, postanowił szokować, stąd sztuczny penis, arbuz, język na wierzchu i koszulka o SLD. Jedni walili się w głowę - co za idiota, inni podziwali innego niż reszta parlamentarzystów.
Kiedy PO objęła stery statku o nazwie Polska, Palikot wyczuł, że można zbić kapitał polityczny na rywalu. PIS był mocno kojarzony z obciachem, stracił władzę. By zapewnić PO wieczne rządy, wystarczyło obrzydzać PIS, nawet jeśli obywatel zniechęci się do PO, to i tak wybierze Tuska niż Kaczyńskiego, bo prezes PIS jest taki, siaki, robi to i to, nie ma tego, tego i tamtego. Stąd wielka popularność Palikota i jego wypowiedzi. Cóż, wypowiedzi głupich i obraźliwych - ale zauważono to dopiero po 10 kwietnia.
Po 10 kwietnia Palikot powoli odpuścił żarty - wiedział że dworować sobie ze zmarłych jest gorzej niż z żywych, mimo sporej siły ludzi wierzących w wizję katastrofy pod Smoleńskiem jako efekt przerośniętej ambicji Lecha Kaczyńskiego. Poza tym, rosło społeczne niezadowolenie z rządów Tuska. Palikot zamiast utrzymać się w PO znowu chciał podjąć wyzwanie. I nie wiemy, czy w porozumieniu z PO, czy z własnej inicjatywy tworzy swój Ruch. Ciekawe, czemu na początku jego poparcie było bliskie PPP, a dziś przegania SLD.
Palikot zaobserwował, że po akcji Krzyż w Polsce znowu obudziły się nastroje antykleryklane, że wiele ludzi chce się wyróżnić i silnie pokazuje swój bunt wobec wiary i Kościoła, mimo znaczącej roli Kościoła w Polsce. Wiedział, że SLD jest w tej kwestii zbyt miałkie, i oni w sumie dogadają się z Kościołem, tak jak w kwestii konkordatu. Obudził więc nastroje postkomunistycznych antyklerykałów, i sporej grupy młodzieży. Do tego dochodzi inność, Palikot dla niezorientowanych jest nowy. To pociągnęło wielu sezonowców, wyborców zachwyconych nową siłą, nieznanymi ludźmi. Oni może by głosowali na Tuska, na JKM, ale to biłgorajczyk dał im szansę, że ich głos coś da. Palikot wie, że na samym antyPISie się nie zajedzie, będąc więc w opozycji również do Tuska przyciągnał takich właśnie wyborców centrum. Choć sam popiera frakcje premiera, z niechęcia odnosi sie do Schetyny. Sytuacją sprawdzającą mogą być postulaty RP. Już postulat o zdjęcie krzyża jest kłopotliwy dla PO - partii przecież konserwatywno-liberalnej (teoretycznie).
Czy Palikot jest więc szkodliwy? Na pewno jego obecność w Sejmie nie jest niczym dobrym, tematy zastępcze typu krzyż czy in vitro - wracające jak bumerang, ułatwią PO rządzenie, czy raczej nierządzenie. A PISowcy znowu dadzą się złapać, nawet jeśli KP PIS będzie olewał RP, jak kazał Kaczyński, to internetowi sympatycy PIS będą żarliwie walczyć z ideami Palikota i wpadną w jego sidła.
Ale on pewnie ma gdzieś pomysł, co dalej, co jeśli jego ludzie stracą zapał? Nowa Partia, nowy pomysł, ten biznesmen z lubelskiego będzie nadal robił interesy. Szkoda tylko, że na nas, Polakach.
PS: Taki offtop, ale wypowiedzcie się: fronda.pl/news/czytaj/tytul/ziemkiewicz:_pis_sie_korwinizuje__16145