Marcin Gugulski Marcin Gugulski
1123
BLOG

A czyny nasze idą za nami

Marcin Gugulski Marcin Gugulski Polityka Obserwuj notkę 3

 

Czyny nasze idą za nami! … „Na pewno gdy nadejdzie dzień sądu,

nie zapytają nas o to, cośmy czytali, lecz cośmy czynili…”.

bł. o. Stanisław Papczyński (1631+1701)

 

Czy prokurator z Rzeszowa przesłuchiwałby mnie dziś w charakterze świadka w sprawie oświadczenia lustracyjnego niedoszłego radnego Marka W. z Draganowej na Podkarpaciu, gdybym 35 lat temu zdawał na inną uczelnię?

W opisywanej tu sprawie wszystko co istotne rozegrało się ponad 30 lat temu i wcale nie na Podkarpaciu, tylko na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie w latach 1976-1980 Marek W. oraz piszący te słowa Marcin G. studiowali na Wydziale Matematyki, Informatyki i Mechaniki.

 

18 listopada 2010 późnym wieczorem zamieściłem na salonie24 obszerny wpis:

Będzie proces o kłamstwo lustracyjne na Podkarpaciu

Cytowałem w nim szereg dokumentów ze zbiorów IPN, a z otrzymanej z IPN Noty nr 17/08 z 13 października 2008 roku (dotyczącej „danych identyfikujących tożsamość osób”, które przekazywały informacje na mój temat „organom bezpieczeństwa państwa” (tj. Służbie Bezpieczeństwa), a które „można było jednoznacznie określić na podstawie dokumentów znajdujących się w zasobie archiwalnym” IPN) taki oto zapis:

Nazwisko: Widurek

Imiona: Marek

Imię ojca: Stefan

Data urodzenia: 16.05.1956 r.

Pseudonim: TW „Stefan”

Miejsce pracy: [w latach 1976-1980] student Wydziału Matematyki[, Informatyki] i Mechaniki UW

I konkludowałem:

Obecnie pan Marek Widurek kandyduje do Rady Gminy Chorkówka i – jak zapewnia przewodnicząca Gminnej Komisji Wyborczej – złożył oświadczenie lustracyjne, w którym nie wspomniał o swojej współpracy z SB. W świetle przytoczonych tu dokumentów można o tym oświadczeniu powiedzieć wiele rzeczy, ale na pewno nie to, że jest ono zgodne z prawdą.

W piątek 19 listopada przed południem mój wpis znalazł się także na portalu mieszkańców gminy Chorkówka chorkówka.net i już trzy kwadranse później można było poinformować, że

Kandydat zrezygnował, ale proces lustracyjny będzie

Wczesnym popołudniem na chorkówka.net ukazał się wpis o treści „Przepraszam wszystkich, którzy we mnie uwierzyli. Wykażę przed sądem, że nie donosiłem i nie brałem pieniędzy. Marek Widurek”, a późnym popołudniem - informacja, że na prośbę samego niedoszłego radnego Gminna Komisja Wyborcza w Chorkówce wykreśliła Marka Widurka z listy kandydatów w wyborach do Rady Gminy.

 

Minęło niecałe pół roku i listonosz dostarczył mi wezwanie do stawienia się 11 kwietnia przed południem w warszawskim Oddziałowym Biurze Lustracyjnym IPN w celu złożenia zeznań w charakterze świadka w sprawie o sygnaturze Ppl-Rz 391/10. Wezwanie podpisał prokurator Oddziałowego Biura Lustracyjnego w Rzeszowie.

Mam nadzieję, że piszący te słowa były student Marcin G. nie będzie w tej sprawie jedynym świadkiem.  Z zachowanych w IPN dokumentów wynika, że w latach 1976-1980 trzej spotykający się z TW „STEFAN” funkcjonariusze SB (Dariusz Kalinowski, Waldemar Grudniewski i Ryszard Zasada) uzyskiwali od niego także informacje dotyczące m.in.:

asystenta D.   (dziś i od wielu lat profesora matematyki na Pittsburg State University w stanie Kansas),

studenta B.   (dziś i od wielu lat profesora informatyki na Penn State University w stanie Pensylwania),

studenta D.   (od lat doktora informatyki, a od niedawna dyrektora departamentu w jednej z państwowych jednostek organizacyjnych podległych bezpośrednio Prezesowi Rady Ministrów).

Kilka kliknięć w wyszukiwarkę pozwoli prokuraturze ustalić adresy, e-maile lub telefony tych trzech świadków. (Z adresami, e-mailami i telefonami byłego ppor. Dariusza K. oraz pozostałych b. funkcjonariuszy b. SB będzie nieco trudniej, ale to i owo też da się w tej sprawie zrobić.)

Bo czyny nasze idą za nami.

 

* * *

 

Wszyscy trzej wyżej wymienieni funkcjonariusze SB należeli do PZPR, a TW „STEFAN oraz studenci B. i D. byli członkami SZSP. (Gwoli ścisłości: D. po ukończeniu studiów  w 1978 roku wystąpił z SZSP, a dwa lata później zakładał „Solidarność” na UW i czynnie w niej działał aż do 1990 roku.)

 

* * *

 

Tymczasem sześć dni temu Polska Agencja Prasowa podała:

11 kwietniazapadnie wyrok wobec Andrzeja Kratiuka, szefa rady Fundacji „Porozumienie bez barier” Jolanty Kwaśniewskiej. Według prokuratury zeznał on nieprawdę, mówiąc w 2005 r. przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen, iż nie był współpracownikiem SB.

We wtorek [5 kwietnia] Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia skończył proces Kratiuka, któremu grozi do trzech lat więzienia.

W mowie końcowej prok. Gregorz Jaremko wniósł o uznanie winy oskarżonego i wymierzenie mu 2 tys. zł grzywny. Zdaniem prokuratora, miał on „obowiązek odpowiedzieć twierdząco na pytanie o związki z SB”. Obrońca mec. Marian Hilarowicz i Kratiuk wnieśli o uniewinnienie, dowodząc że nie był on współpracownikiem SB w rozumieniu ustawy lustracyjnej. Podkreślali, że jako radca prawny napisał w oświadczeniu lustracyjnym, że nie miał związków z SB - a IPN nie wytoczył mu procesu „o kłamstwo lustracyjne” za podanie nieprawdy.

W lutym 2005 r. Kratiuk powiedział posłom jako świadek, że nie był współpracownikiem służb specjalnych. Na podstawie teczek otrzymanych z IPN komisja uznała, że zeznał nieprawdę i zawiadomiła prokuraturę o fałszywym zeznaniu.

W grudniu 2005 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wysłała do sądu akt oskarżenia. Według niej z teczek IPN wynika, że od 1984 do marca 1989 r. Kratiuk był „kwalifikowanym osobowym źródłem informacji, zarejestrowanym jako `kontakt operacyjny A.K.` o numerze 42847”. Wg prokuratury miał udzielać SB informacji m.in. o nastrojach studentów, przygotowaniach do wyjazdów za granicę, wizytach Jana Pawła II i nieprawidłowościach gospodarczych w ZSP.

Podsądny zaprzeczył, a zarzut uznał za przejaw „dyspozycyjności prokuratury na granicy sprostytuowania”. Wyjaśniał, że jego spotkania ze znaną mu Anną Pasternak, oficerem SB, były jawne, jako szefa warszawskiej rady Zrzeszenia Studentów Polskich i dlatego nie można ich uznać za tajną i świadomą współpracę. „Wszyscy w ZSP wiedzieli, że pani, która do nas przychodzi na jawne rozmowy, jest z SB” - dodawał. Mówił też, że miał obowiązek tych kontaktów, a nie miał świadomości, że założono mu teczkę. Ujawnił, że nie ma w niej żadnego raportu, podpisu, wynagrodzeń.

To nie były tajne spotkania - zeznał we wtorek Wiesław Kaczmarek, ówczesny działacz ZSP. Powiedział, że Pasternak była „opiekunką środowiska z ramienia SB” (była wcześniej działaczką ZSP), a jawne spotkania z nią członków kierownictwa ZSP odbywały się w siedzibie ZSP ok. raz na dwa miesiące. „To było na zasadzie: `Powiedzcie, co tam słychać w środowisku`; to nie były żadne raporty” - zaznaczył.

Według obrony w chwili przesłuchania Kratiuka w ustawie o komisjach śledczych nie było precyzyjnego zapisu, że mogą one uprzedzać świadków o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania - co dopisano później. Kratiuk mówił, że sprawę wytoczono mu, bo jest związany z b. prezydentem, a „zdynamizowaniem śledztwa” chwalił się minister sprawiedliwości z PiS Zbigniew Ziobro.

W 2010 r. sąd umorzył początkowo sprawę, uznając na wniosek obrony, że czyn Kratiuka nie ma cech przestępstwa. Sędzia Mariusz Stelmaszczyk powiedział, że pytanie o związki Kratiuka z SB było bezprawne, bo nie miało żadnego związku z zakresem prac komisji. „Jeśli komisja zadaje pytanie bezprawne, nie może żądać odpowiedzialności za fałszywe zeznania” - dodał. Prokuratura odwołała się, wyższa instancja uchyliła umorzenie.

55-letni Kratiuk był w latach 2002-2004 członkiem Rady Nadzorczej PKN Orlen - koncern był jednym z tzw. złotych sponsorów Fundacji „Porozumienie bez barier”.

W 2004 r. prokuratura i ABW przeszukały kancelarię prawną KNS, której Kratiuk jest współwłaścicielem. O zabezpieczenie akt wnosiła sejmowa komisja śledcza, która chciała dowieść, że za pośrednictwem tej spółki mogły być transferowane pieniądze z PKN Orlen do firm powiązanych z politykami lewicy. Prokuratura umorzyła jednak śledztwo w sprawie „prania brudnych pieniędzy”.

Katowicka prokuratura oskarżyła zaś Kratiuka wraz z innymi osobami o niegospodarność i „pranie brudnych pieniędzy”. Wg prokuratury, proceder nie miał związku z Fundacją „Porozumienie bez Barier”. Podejrzanym grozi do 10 lat więzienia. Kratiuk nie przyznaje się do zarzutu.

 

Bo czyny nasze idą za nami.

Jeszcze czasem coś piszę lub liczę, ale już nie tu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka