Mówią o [tym] marszałku Grabarczyku i o [tej] "marszałkini" Nowickiej.
Mówią o [tym] wnioskodawcy Kamińskim i o [tej] "wnioskodawczyni" Musze.
To czemu mówią o [tej] ulicy [tego] Grottgera i o [tej] ulicy [tego] Narbutta?
Czy nie powinni – zgodnie w własnymi regułami gry – mówić raczej o [tym] ulicu [tego] Grottgera i o [tym] ulicu [tego] Narbutta?
Że to nie ma sensu?
A nazywanie wicemarszałek Wandy N. "marszałkinią" ma?
Inne tematy w dziale Polityka