Chodzi o Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) w sprawie badania wypadków i incydentów w lotnictwie cywilnym oraz zapobiegania im, które weszło w życie 2 grudnia.
Kluczowy jest artykuł 8 dokumentu. Daje on Polsce możliwość zwrócenia się do Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) „o wyznaczenie przedstawiciela, który będzie brał udział jako doradca wyznaczony do wspierania pełnomocnego przedstawiciela w jakimkolwiek badaniu zdarzeń lotniczych przeprowadzanym w państwie trzecim". W praktyce oznacza to, że polski akredytowany przy rosyjskim MAK Edmund Klich mógłby otrzymać eksperckie wsparcie ze strony UE. Innymi słowy, Bruksela mogłaby oddelegować swojego przedstawiciela do badania smoleńskiej katastrofy.
- To rozporządzenie otwiera Polsce kilka możliwości. Po pierwsze umożliwia umiędzynarodowienie badania katastrofy smoleńskiej. Po drugie może wzmocnić Polską pozycję w relacjach z Rosjanami, dzięki wsparciu Brukseli Polska mogłaby pokazać, że to sprawa całej Unii, a nie tylko Polski. I wreszcie po trzecie, daje to możliwość skorzystania z doświadczenia innych państw przy badaniu katastrof lotniczych – mówi „Wprost" berliński adwokat Stefan Hambura, pełnomocnik części rodzin ofiar."