Jozef- Londyn Jozef- Londyn
183
BLOG

Paradoks Marszałka Hołowni

Jozef- Londyn Jozef- Londyn Polska 2050 Obserwuj temat Obserwuj notkę 12
Miejmy nadzieję, że pan Marszałek pozostanie przy koncepcji demokracji parlamentarnej i całkowicie odrzuci demokrację walczącą, zaś urzędnicy państwowi przestaną wprowadzać go w błąd.



Zastanawia mnie, do czego jeszcze się posuną, czym jeszcze zagrożą Hołowni. Nie może się czuć bezpieczny, bo Tusk z Bodnarem i Giertychem są w pułapce i zrobią wszystko, żeby nie siedzieć. Będą działać brutalnie.

Marszałek Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, choć nie jest prawnikiem, padł – jak się wydaje – ofiarą szeregu błędnych, a może wręcz celowo wprowadzających w błąd opinii prawnych. Przez ostatnie kilkanaście miesięcy doradzały mu osoby legitymujące się nie tylko dyplomami prawniczymi, ale także tytułami naukowymi. Niestety, wszystko wskazuje na to, że część tych osób nadużyła zaufania Marszałka, działając w sposób sprzeczny z zasadami dobrej wiary i etyki zawodowej.

W rezultacie Marszałek podjął szereg działań, które – w świetle prawa – można uznać za nielegalne, a w niektórych przypadkach być może nawet karalne. Trzeba jednak podkreślić, że jego decyzja o powrocie na drogę zgodną z konstytucyjnymi zasadami demokracji parlamentarnej i z literą prawa świadczy o tym, że działał (i zapewne nadal działa) w dobrej wierze.

To, co obserwujemy, to jeden z większych paradoksów ostatnich miesięcy. Oto człowiek, którego wizerunek – czy to kreowany, czy częściowo zgodny z rzeczywistością – przedstawiano jako bojaźliwego, emocjonalnego, pozbawionego charakteru. Mowa oczywiście o marszałku Szymonie Hołowni. I oto ten właśnie człowiek okazał się ostatnim sprawiedliwym w Sodomie.

Nie boję się tego powiedzieć: gdyby nie jego postawa, dziś moglibyśmy mieć krew na ulicach. Dosłownie. Gdyby nie doszło do zaprzysiężenia Karola Nawrockiego, gdyby pozwolono na pełzający zamach stanu, Polska mogłaby stanąć nad przepaścią. Hołownia, wbrew wszystkim i wszystkiemu, powiedział: „dość”. I za to należy mu się ogromny szacunek.

Naraził się nie tylko Donaldowi Tuskowi, ale też tym, którzy za nim stoją. A wiadomo, że tacy są — nie będę z ostrożności procesowej wskazywać palcem, ale każdy inteligentny człowiek wie, o kim mowa.

Warto przy tym zauważyć jeszcze jedną, bardzo istotną rzecz: osoby, które nie są z gruntu złe – a za taką zapewne można uznać Szymona Hołownię – po prostu nie są zdolne do przeprowadzenia najczarniejszych scenariuszy. Nie są w stanie poświęcić kraju tylko po to, by zaspokoić interesy partyjne, międzynarodowe czy osobiste ambicje. To, że Donald Tusk jest człowiekiem zdegradowanym moralnie, że działa w zgodzie z interesem Berlina i nie zawaha się nawet przed czynami, za które teoretycznie grozi 20 lat więzienia – to już dziś nie budzi większych wątpliwości.

Ale Hołownia okazał się od niego silniejszy. Czy kierował nim strach przed więzieniem? Czy może iskra patriotyzmu? A może jedno i drugie naraz? Nie wiem. Ale wiem jedno – jego spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim nie było przypadkowe. W mojej ocenie to zagubiony człowiek szukał wtedy wsparcia u politycznego giganta. I to też coś mówi.

Nie wiem, co będzie dalej. Ale wiem, że żyjemy w czasach skrajnego napięcia. I że każdy, kto potrafi dziś wykazać choć odrobinę odpowiedzialności za państwo, zasługuje na uznanie – bez względu na to, jak ocenialiśmy go wcześniej.

Dziadek 6 -ga wnuczat

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka