Henryk Urban Henryk Urban
480
BLOG

Maleńki trybik we wielkim młynie

Henryk Urban Henryk Urban Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Mielą się młyny historii

Salon24 jest dla katastrofy smoleńskiej nie tylko forum internetowym, jakąś rzeczywistością wyłącznie wirtualną. Jest miejscem, w którym kreują się bardzo konkretne działania, mające znaczny wpływ na kształtowanie opinii publicznej, co w systemie demokracji parlamentarnej jest podstawą tworzenia historii.

Po atakach na Zespół Parlamentarny, które rozpoczęły grupy blogerów związanych z FYMem, Rolexem, czy Zakonem Pancernej Brzozy, stało się zupełnie jasne, że chcą ośmieszyć Polaków przed prezentacjami w Pasadenie i Brukseli. A te prezentacje są kluczowe dla zmiany nastawienia do smoleńskich znaków zapytania nie tyle wśród międzynarodowej opinii publicznej, bo tam już funkcjonuje "pijany generał, naciskany przez szalonego prezydenta, oraz młode nieuki za sterami" i żadna konferencja już nie jest w stanie tego wyprostować. Dopóki sami wybieramy sobie Tuska i Komorowskiego, to międzynarodowa opinia publiczna nie będzie chciała nawet słyszeć o szukaniu innej prawdy niż MAKowa. Musimy zatem wygrać wybory parlamentarne i to wyraźnie, by nie mogła się utworzyć koalicja antyPiSowa. Do tego jednak niezbędna jest zmiana postrzegania katastrofy smoleńskiej.

Prezentacje w Pasadenie i Brukseli mają dwa, istotne aspekty:

  •  wewnętrzny - przynajmniej część MWzWM, ta zapatrzona w "światły" Zachód może  wreszcie rozpocząć proces odkłamywania, ugruntowanych przez dwa lata stereotypów.
  • zewnętrzny - skierowany do rządzących w kluczowych państwach, posiadających poprzez swoje wywiady wiedzę, którą Amerykanie przekazali w maju 2010 polskim służbom specjalnym, a Tusk głęboko schował w sejfach ABW. Musimy się przebić z przekonaniem, że poszkodowani w Smoleńsku Polacy, z Jarosławem Kaczyńskim  na czele nie mają najmniejszego zamiaru podpalać świata w rewanżu za akt wojenny ze strony Putina.

Wyartykułował to wyraźnie Antoni Macierewicz w lutym w USA i Kanadzie - my chcemy usłyszeć prawdę, którą ma odsłonić międzynarodowe forum fachowców lotniczych. A potem, jeżeli świat usłyszy, że wina nie leży po polskiej stronie, poddamy się arbitrażowi międzynarodowemu.

Rozumiemy doskonale, jak 70 lat temu, po Katyniu, że świat ma inne, ważne interesy z Rosją, dla których nie podejmie zdecydowanych kroków wobec Kremla, jednak satelitarne namiary katastrofy smoleńskiej trzeba ujawnić, żebyśmy przestali być pośmiewiskiem dla znających prawdę graczy w polityce światowej. W przeciwnym razie będziemy tracić na cenie gazu, opłatach za emisję CO2, czy paktach antykryzysowych, a nasz gaz łupkowy zostanie uziemiony przez rosyjsko-niemiecko-francuskie naciski na Tuska, trzymanego za gardło po przygotowaniu samolotu do lotu, a jeszcze bardziej po zacieraniu śladów putinowskiej zasadzki.

Zapyta ktoś co do tej wielkiej polityki ma jakiś mały kamyczek z końca Polski, z Bielska-Białej? Jakiś bloger, popełniający gafy leśnego dziadka?

Mój czas na obchodzenie XXX-lecia stanu wojennego

Otóż ma, tyle samo ile miał 30 lat temu, wychodząc z więzienia w Jastrzębiu Zdrój - Szerokiej. Szeregowy internowany, któremu uwolnienie wymodlił niespełna 3 letni synek. Jak pisała mi wtedy żona:

Maciuś codziennie wieczorem mówi: do Ciebie, Boziu rączki podnoszę, żeby Tatuś szybko wrócił do domu - sam sobie to wymyślił.

Już wtedy przekonałem się ile znaczy modlitwa maluczkich. W przyszłym tygodniu będę cieszył się 30-leciem opuszczenia zakładu karnego w Szerokiej.

SB inwigilowała mnie bez przerwy od sierpnia '80 do końca swojej oficjalnej działalności w 1989, choć nigdy nie byłem na świeczniku polityki. Jednak, wg odgrzebanych archiwaliów IPN, pamiętano mi, że zgłosiłem w FSM postulat utworzenia w ówczesnej, komunistycznej Polsce opozycyjnej wobec PZPR partii. Choćby i socjalistycznej, bo na prawicową nie uzbierało by się, po dwóch pokoleniach socjalizmu, dostatecznie dużo chętnych, by stworzyli realną alternatywę dla sprawowania rządów. Prawicę dopiero trzeba było budować od podstaw w Duszpasterstwie Ludzi Pracy. Stałem się niebezpieczny dla służb za 30 lat ora et labora. Tyle, że w 1982 nagabywali mnie oficerowie SB o konkretnych nazwiskach; kpt Modrzyński, por Brzóska, i inni, a obecnie paes/elektronik64, nudna-teoria, ford-perfekt, realny...

Obecnie osiągamy 30%-we poparcie. Ale to zespołowo, bo indywidualnie jestem tylko małym trybikiem. Koledzy z NSZZ Solidarność z biedą wręczyli mi w ubiegłym roku medal XXX-lecia "SOLIDARNOŚCI", ale w wyborach przekłada się to najwyżej na 3 tys. głosów poparcia. Za dużo, żeby nie dać swego nazwiska na listę kandydatów, a za mało, żeby wygrać bez kosztownej kampanii.

Jednak największy imperatyw do zabierania głosu w sprawach ogólnopolskich dała mi modlitwa z młodzieżą z Bielskiej Katedry o wstawiennictwo Błogosławionego Jana Pawła II w budowaniu odpowiedniego miejsca Polski w Europie. Przez pięć lat szykowaliśmy się na jedną datę, bo wiedzieliśmy z kalendarza liturgicznego, że 2 kwietnia, w Wielki Piątek nikt nie odprawi Mszy rocznicowej.

10 kwietnia 2010

była właśnie wigilia Niedzieli Miłosierdzia Bożego, jak pięć lat wcześniej, w chwili zakończenia ziemskiej posługi naszego Patrona. Odprawiając Mszę św., koncelebrowaną w trzech intencjach:

  • V rocznicy odejścia Jana Pawła II do Nieba,
  • 70 rocznicy ludobójstwa w Katyniu,
  • żałobna w dniu śmierci Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i 95 lecących z nim do Katynia Polaków

wiedzieliśmy, że Jan Paweł II był w tym dniu w Smoleńsku, w orszaku niebieskim.

Utwierdziliśmy się czytając katyńskie przesłanie do Rosjan zawarte w homilii Biskupa Polowego Wojska Polskiego, która miała być oficjalnie wygłoszona wobec Prezydenta Rzeczypospolitej i Dowódców wszystkich rodzajów wojsk. Ostatnio opisałem to tutaj.

Dla poparcia swojego wstawiennictwa za Katyń i Smoleńsk Jan Paweł II sprawił, że  zatwierdzenie cudu otwierającego drogę beatyfikacji odbyło się w dniu haniebnego oskarżenia przez MAK 12 stycznia 2011. Było to jedyne dobre słowo jakie usłyszał świat tego dnia o Polakach.

 Modlitwa indywidualna maluczkich

W dwa sromotne dni po szyderczym raporcie poszedłem do naszej Katedry modlić się z bólem, przez wstawiennictwo naszego Patrona, o dobrą radę na kłamstwo smoleńskie. Poprzez słowa Ewangeli z tego dnia usłyszałem: paralityku, łatwiej ci będzie udowodnić winę Rosjan, niż przekonać twoich bliskich o konieczności przebaczania nawet najgorszych przewinień waszych wrogów.

Cóż ja - inżynier przyuczony do przekaźników i suwaka logarytmicznego, mogę zdziałać wobec wyposażonych w krzemowe procesory i systemy informatyczne zespołów kłamców smoleńskich?

A jednak udało mi się znaleźć odpowiedź choć na jedno, ale za to kluczowe pytanie: W jaki sposób ściągnięto samolot z bezpiecznej wysokości decyzyjnej na poziom tuż nad ziemią, wbrew woli pilotów?

Pracowałem nad tym tak długo, jak byłem internowany przed 30 laty. Wtedy wywieźli mnie w nocy z 12/13 grudnia, a teraz od trzech miesięcy nie mam pracy - ostatnią fakturę na kilka tysięcy wystawiłem też 12 grudnia, a miesięcznie na utrzymanie mojej mikrofirmy potrzeba 4,5 tys. Miałem wolne kilkaset godzin na młotkowanie się z trollami.

I jakże tu nie poczuć się do obowiązku głoszenia Apelu,  mającego odwrócić trend w poparciu dla Tuska, Komorowskiego, Sikorskiego, Klicha, Millera i Arabskiego. Ci kłamcy muszą odejść z urzędów i stanąć przed Trybunałem Narodowym.

Wzywam raz jeszcze wszystkich blogerów, którym leży na sercu odkłamanie Smoleńska i wierzą w sprawczą moc świętych obcowania - podpisujcie ten Apel niezależnie od wewnetrznych różnic w ocenie wielu szczegółowych pytań dotyczących katastrofy. Tylko wspólne działanie może doprowadzić do trwałych efektów w świadomości społecznej, a bez nich kłamcy będą nadal nas wykorzystywać. Działania siłowe, nawet licznych band, jak wykazały wszelkie rewolucje, bardzo szybko prowadzą do ludobójstwa. Natomiast demokratyczne procedury pozwalają odseparować najgorszych złoczyńców od społeczeństwa, któremu zagrażali. Agca, nawiedzany w więzieniu przez swą, niedoszłą Ofiarę nie mógł tego pojąć.

W imię Błogosławionego Jana Pawła II upominajmy się o prawdę i miłosierną sprawiedliwość.

Rodzinnie jestem mężem, ojcem i dziadkiem. Maksyma życiowa: polityka zbyt mocno wpływa na nasze życie, by ją zostawiać zawodowym politykom. Politycznie: - aktywne uczestnictwo w budowaniu SOLIDARNOŚCI od 1980 - moderator Katedralnego Duszpasterstwa Młodzieży,do 2 lipca 2016 - członek Rady Politycznej PiS. Do końca września 2014 pracowałem jako parkingowy i wówczas mój blog miał nazwę "Zapiski Parkingowego". Po wygranych przez PiS wyborach czas najwyższy, by Polska zrealizowała swoją misję powstrzymania podboju Europy przez tandem KGB-NRD. Od stycznia 2016 pracuję jako kierowca małej ciężarówki i czekam na możliwość przyczynienia się do realizacji powyższej misji.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura