Na Salon24 wróciła dyskusja na temat celowości ograniczeń (bo przecież nie ma całkowitego zakazu) handlu w niedzielę.
https://www.salon24.pl/u/polska-gospodarka/1009581,niedziele-handlowe-2020-zrobimy-zakupy-tylko-7-razy-w-roku
Ale właściwie to dlaczego w tej dyskusji ograniczamy się wyłącznie do handlu i skutków zamknięcia centrów handlowych w dni świąteczne?
Może by warto podjąć dyskusję nad tym dlaczego większość urzędów pracuje dokładnie tych samych godzinach co ich potencjalni interesanci? Może urzędy powinny mieć niedzielne dyżury aby zapracowani przez cały tydzień obywatele mogli wreszcie spokojnie załatwić swoje sprawy bez konieczności kombinowania jak tu urwać się z pracy.
A może ja w niedzielę chciałbym sobie zwiedzić urząd wojewódzki?
Może należałoby pomyśleć o tym dlaczego szkoły i przedszkola są zamknięte w niedzielę? Chyba na złość korpoludkom, którzy po całym tygodniu pracy muszą jeszcze zajmować się dziećmi...
A może po prostu w ogóle wykreślmy niedzielę z kalendarza? Były przecież już takie projekty w "oświeconej" rewolucją Francji i bolszewickiej Rosji.