Mogłoby się wydawać, że taki jest cel nachalnego domagania się aby religię zepchnąć do sfery wyłącznie prywatnej. Wyrugowana z przestrzeni publicznej (dyskusja, państwo, szkoła, wychowanie) ma prawo istnieć tylko w rezerwatach tak by nie niepokoić sumień wyłączonych z użytkowania. Sumień, które jeszcze nie stworzyły sobie systemu zastępującego właśnie odrzuconą wiarę.
Ale może i część nadal wierzących chciałaby sama schronić się ze swymi przekonaniami w jakimś takim rezerwacie (getcie) dla chrześcijan? Np. zamieszkać na chrześcijańskim osiedlu pod Krakowem?
To nie żart. Projekt takiego osiedla już jest: http://osiedlefatimskie.pl/ Spokój, cisza, przyjazna atmosfera, brak konfliktów z niewierzącymi...
A gdzie tam. Postępowym, tolerancyjnym i wyzwolonym z okowów praktyk religijnych już ten projekt przeszkadza. Bo jak tak można... Toż to jawna dyskryminacja, segregacja i rasizm budować domy i całe osiedle z myślą o stworzeniu wspólnoty religijnej. A gdzie tu miejsce dla myślących inaczej? Gdzie przestrzeń dla niewierzących.
Tak więc żaden rezerwat dla chrześcijan jeszcze długo u nas nie powstanie.
Niewierzący dalej będą domagać się by Kościół nie odmawiał im posługi (chrzty, śluby, pogrzeby) tylko niech nie przypomina im w międzyczasie o swym istnieniu.