Paweł Kasprowski Paweł Kasprowski
109
BLOG

Wybory - podsumowanie: kto przegrał kto wygrał?

Paweł Kasprowski Paweł Kasprowski Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 6
Opadł już trochę kurz po wyborach, więc można pokusić się o ich małą analizę. Żeby przedstawić sprawę w kontekście, próbuję się przy tym odnieść do wcześniejszych wyborów.

Pierwsze co można zauważyć porównując kolejne wybory parlamentarne to rosnąca frekwencja. W 2015 głosowało 15 mln obywateli w 2019 18,5 mln a w 2023 już 21 mln. W tym czasie liczba uprawnionych była bardzo podobna (około 30 mln).

PIS w 2015 roku zdobył 5,7 mln głosów, co wystarczyło mu do zdobycia większości parlamentarnej. Stało się tak dlatego, że Lewica mając 1,2 mln głosów nie przekroczyła wymaganych 8%. 0,5 mln głosów zabrała jej wtedy nowa partia Razem Zandberga. W ten sposób w Sejmie w ogóle nie było lewicy, pomimo, że głosowało na nią ponad 11% wyborców. PO miała 3,6 mln głosów – jej z kolei głosy odebrała Nowoczesna (1,1 mln). Ważnym graczem była też partia Kukiz (1,3 mln).

W 2019 roku PIS zdobył rekordowe 8 mln głosów i zwyciężył bezapelacyjnie. Warto jednak zauważyć, że PO (albo raczej już wtedy KO) miało 5 mln głosów, a więc więcej niż PO i Nowoczesna w sumie w 2015 roku. Wynik poprawiła także SLD uzyskując 2,2 mln głosów a więc więcej niż Zjednoczona Lewica i Razem w sumie w 2015 roku. PSL niby także poprawiło swój wynik ale głównie dlatego, że „połknęło” Kukiza. Wynik 1,5 mln w porównaniu z 0,7mln w 2015 wydaje się bardzo dobry, jednak jeśli zsumujemy PSL i Kukiza z 2015 roku to powinniśmy oczekiwać około 2 mln głosów – które prawdopodobnie odeszły do PIS. Tak czy siak PSL zagrał podobnie jak 4 lata później i jakoś tam wyszedł na swoje. Generalnie duże partie poprawiły swoje wyniki, bo głosowało 3 mln więcej wyborców a mniej było popularnych mniejszych partii.

Warto też zauważyć stale rosnący wynik Konfederacji. W 2015 (jako KORWIN) osiągnęła 0,7 mln głosów, w 2019 1,25 a w 2023 już 1,54. To pozwala trochę inaczej spojrzeć na jej „porażkę” w tych wyborach.

Przyjrzyjmy się teraz wyborom 2023. Największym przegranym jest bez wątpienia Lewica. Pomimo, że zagłosowało znowu o kolejne 3 mln więcej wyborców Lewica zdobyła tylko 1,8 mln głosów (80% tego co w 2019 roku). PIS także trochę stracił ale wynik 7,5 mln nadal jest bardzo dobry (95% w porównaniu do 2019). Ponad 1,5 mln wyborców więcej niż w 2019 uzyskało KO (6,6 mln). Konfederacja też miała o 23% więcej wyborców (1,54 mln) – choć na pewno liczyła na więcej.

Największym zwycięzcą była z całą pewnością Trzecia Droga (3,1 mln). Jest to z jednej strony wielki sukces Polski 2050 Szymona Hołowni, któremu od udanych wyborów prezydenckich udało się podtrzymać zainteresowanie sobą – co nie jest łatwe, czego mamy wiele przykładów z przeszłości. Z drugiej strony jest to także wielki sukces PSL. Fenomenem tej partii jest to, że właściwie nie wiadomo kto na nią głosuje a ona wciąż utrzymuje się w Sejmie przez różnego rodzaju sojusze i nader często bierze udział z rządzeniu.

Co z tego możemy zobaczyć? PIS mocno się trzyma i nie stracił zbyt wielu wyborców. Zaszkodziła mu duża frekwencja – nowi wyborcy głosowali chyba raczej na KO i Trzecią Drogę. Oczywiście zaszkodziło mu także to, że scena polityczna nie była tym razem bardzo rozdrobniona i niewiele głosów się zmarnowało - a jak wiadomo zmarnowane głosy to zawsze głosy na partię prowadzącą w sondażach. Na pewno w każdym razie PIS nie stracił tyle, ile straciło PO pomiędzy 2011 a 2015 rokiem (z 5,6 mln do 3,6 mln).

W trakcie kampanii padło z obu stron wiele absurdalnych oskarżeń (które fanatyczni wyborcy łykali jak pelikany). Obie wiodące partie starały się (z powodzeniem) sprowadzić wybory do głosowania „przeciw” a nie „za”. Jednak fakt, że pomimo tak agresywnych kampanii ponad 7 mln wyborców (33% głosujących) nie zagłosowało ani na PIS ani na KO powinien dać liderom tych partii do myślenia. Może jednak polska scena polityczna nie sprowadza się tylko do walki PO-PIS?

Co będzie dalej? Wyborcy PIS już wiedzą, że rząd Tuska będzie fatalny, sprzeda nas Niemcom i sprowadzi miliony imigrantów. Wyborcy KO cieszą się, że skończył się demontaż państwa i czekają na pozbycie się tłustych kotów i ich kuwet (choć to akurat nie „ich” cytat). Miejmy nadzieję, że uda się kiedyś jakoś choć trochę zasypać przepaść pomiędzy nimi i przywrócić choć trochę normalność. Ale na pewno nie stanie się to dopóki w polityce pozostają Kaczyński i Tusk. Ich wzajemna nienawiść wykroczyła już dawno poza jakiekolwiek argumenty merytoryczne i nie ma tu żadnej perspektywy jakiegokolwiek porozumienia w jakiejkolwiek sprawie.


Jestem informatykiem ale ponieważ interesuję się historią - staram się pisać o historii. Pasjonuję się znajdowaniem analogii pomiędzy historią a dniem dzisiejszym. Interesują mnie też różne interpretacje tych samych zdarzeń.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka