Wczoraj na miniszczycie w Waszyngtonie, Europa Zachodnia i Prezydent Zełenski pomogli Prezydentowi Trumpowi wykaraskać się z alaskowego blamażu.
Trump potrzebował czegoś, co chociaż trochę przykryje jego klęskę w spotkaniu z Putinem, a Europa Zachodnia miała do wyboru, albo miażdżącą krytykę tego spotkania, albo zgodnie z zasadą „dłużej klasztora niż przeora”, dać szansę na chociaż częściowe odrobienie strat wizerunkowych Trumpa i politycznych USA.
Dyplomacja zachodnioeuropejska jest wiodącą na świecie, a wczorajsza debata w Białym Domu, to był zachodnioeuropejski dyplomatyczny majstersztyk.
I tylko o to wczoraj chodziło. By Prezydent Trump, w obojętnie jaki sposób, zamanifestował swą jedność z Zachodem. Z Unią Europejską i innymi państwami Zachodu.
Co Prezydent Trump uczynił, a czy za słowami pójdą czyny, to pokażą najbliższe dni i tygodnie.
Dopiero w najbliższej przyszłości okaże się, czy po tej lekcji Trump w końcu przyjmie do wiadomości, że nie jest królem USA, że nie jest cesarzem Zachodu i Świata, że Zachód to jest jedność i gra zespołowa.
Że jedność i gra zespołowa Zachodu, to jest jedyny sposób by pokonać, albo chociaż skutecznie wyciszyć, despotów.
-----
P.S.
W obecnej sytuacji politycznej na świecie, tenże gabinet https://www.salon24.pl/newsroom/1457115,prezydent-powolal-sklad-swojej-kancelarii-jedna-z-osob-wspolpracowala-z-duda nadaje się jedynie do Polexitu do BRICS’a. Do zachodniej gry zespołowej nie ma tam nikogo.
.
Inne tematy w dziale Polityka