hrPonimirski hrPonimirski
301
BLOG

Stare frazesy na Nowy Rok

hrPonimirski hrPonimirski Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Proszę Państwa, trwa nieustająca debata na temat praworządności, demokracji, konstytucji, trójpodziale władzy, tolerancji i wolności słowa. Choć święta przebiegły niezakłócone żadnym poważnym puczem (a już myślałem, że to będzie jakaś nowa świecka tradycja), to Aurora ciągle strzela – niby daje sygnał do ataku, niby straszy, że może, niby utrzymuje napięcie, aby rewolucyjna czujność nie została uśpiona.

W większości przypadków ta debata przypomina wymianę frazesów, które składają się na naszą „ogólnie przyjętą wiedzę”. Jedna strona wali: „Praworządność (i dalej co w pierwszym zdaniu), a wy to łamiecie”. Druga strona – „Ale my nic nie łamiemy!” I boi się wywrócić stolik grając wg reguł przeciwnika, mimo że przeciwnik łamie na każdym kroku swoje zasady. Mówi o tolerancji – a nie dopuszcza nawet myśli, że ktoś może mieć inne zdanie.

Przykład frazesu. Usłyszałem ostatnio w TV parę zdań wywodu, co to jest praworządność i państwo prawa. Wywód mniej więcej był taki… Rządy prawa różnią się tym od arbitralnych rządów jednostki, tak że nie decyduje arbitralnie jednostka a tworzone jest prawo, więc decyzje powinny być podejmowane zgodnie z prawem. Na pierwszy rzut oka (ucha) wydaje się to sensowne. Mało tego jest to „ogólnie przyjęta wiedza”.

Ale ponieważ jest to frazes w tym miejscu zwykle się ucina wywód, bo dalsze wnioskowanie zakłóciłoby ogólną błogość. Nikt nie kontynuuje wywodu mówiąc, kto to prawo tworzy. A tworzy to (przykład Polski, bo Ona nas interesuje) 460 jednostek w sejmie (potem jeszcze ileśtam w senacie, no i prezydent, który na koniec musi to podpisać). To że w wersji minimum tych jednostek jest aż 460 (choć nie zawsze wszyscy głosują), wcale mnie nie przekonuje, że decyzje przy tworzeniu prawa (uchwalania ustaw) są podejmowane mniej arbitralnie niż jakby to miała robić pojedyncza jednostka. Poza tym w większości wypadków wybrani posłowie i tak robią co chcą i nie spełniają obietnic wyborczych i bardziej zależni są od bliżej nieokreślonych koterii a nie wyborców.

Oczywiście te rządy jednostki to aluzja do rządów Kaczora-Dyktatora.

Pewien wyłom zrobił dziś prof. Zybertowicz dziś w programie Kawa na Ławę. Otóż z jednej strony powiedział, że albo „Dyktator” albo „nieudolna rekonstrukcja rządu” (no bo jak Dyktator może robić coś nieudolnie?). Ja od siebie dorzucę (choć może i taka uwaga pojawiła się w mediach), że „Dyktator” nie był w stanie „wymusić” na prezydencie odwołania weta. To co prezydent w końcu podpisał to były jego autorskie ustawy (czyli ustawy z ustępstwami wg widzimisię prezydenta). Prof. Zybertowicz pociągnął ten wątek mówiąc, że władza nawet „absolutna” (mimo, że tak jest nazywana przez badaczy) nigdy nie jest w 100% absolutna bo zawsze jest jakiś balans władzy. Ja tu dopowiem, że jednostka, żeby rządzić musi mieć ludzi, którzy będą jej słuchać. Ludzie słuchają z dwóch powodów, albo mają w tym jakąś korzyść, albo się boją. Ta korzyść, jak i ta groźba, mogą być oczywiście wydumane na skutek działania propagandy – więc nie zawsze wybory „ludu” muszą być racjonalne. Wątek ten będę rozwijał w przyszłym roku – na razie tylko nadmienię, że jednostka musi jednak coś „ludowi” zaproponować (a przynajmniej swoim przybocznym), żeby miała posłuch. Nawet Ziemkiewicz w swej krytyce sanacji i dyktatorskich poniekąd rządów Piłsudskiego, pisze, że dyktatura jest zła, bo dyktator musi rozdawać stołki i jest zależny od swoich popleczników („Złowrogi Cień Marszałka”). Tak więc, każda władza jest ograniczona. Ziemkiewicz uważa, że naszą cechą narodową jest Polski Republikanizm a nie rządy króla z „woli Bożej” i cierpi, że w II RP nie rządziła endecja. II RP nie była żadną Rzecząpospolitą ani Res Publicą (w rozumieniu rzymskim) a zwykłą „demokracją” (choć z rządami autorytarnymi) – to jest też ciekawy wątek, który będę chciał w przyszłości rozwinąć.

Na razie zerknijmy na wiki a propos sejmu https://pl.wikipedia.org/wiki/Sejm_Rzeczypospolitej_Polskiej


„Historycznie udokumentowany sejm wyznaczył Władysław I Łokietek na 26 maja 1331 w Chęcinach. Ten ogólnopolski sejm rokował do 14 czerwca tycząc wojny znanej z bitwy pod Płowcami.”


Łokietek – jednoosobowa, arbitralna jednostka zwołała sejm, ciekawe po co? Z drugiej strony większość historyków cierpi, że ci królowie piastowscy nie mogli swobodnie rządzić, bo sprzeciwiali się im możni. Ale już nie mówią jacy możni. A jak się ich przyprze do muru, rzucają „nazwisko” Sieciecha i myślą, że sprawa jest załatwiona. A jak się ich zapyta o rewolucję francuską to mówią, że władza królewska musiała być obalona, bo władza królewska (każda) była absolutna.

Wywód tego pana na temat praworządności „uzupełniła” dawna rzecznik rządu (z okresu, mniej/więcej, „wasz prezydent – nasz premier”), kwitując, że i sądy muszą być niezawisłe. No więc na takie dictum, musimy sięgnąć po poważniejszą lekturę niż wiki i zajrzymy do „Historii Państwa i Prawa” Wacława Uruszczaka:


„Troskę o niezawisłość sędziów w rozpatrywaniu spraw sądowych wykazywały Statuty  Kazimierza Wielkiego. Propagowany przez nie model sądu i sędziego nakazywał bezstronność, uczciwość i sprawiedliwość w wyrokowaniu.” (tu stosowny ustęp ze Statutów, który sobie pewnie kiedyś zacytujemy.)


A jak mówi się o niezawisłości sądów to i o trójpodziale władzy wymyślonym przez tego no… Monte… no… Monty… w sumie czy warto to nazwisko pamiętać skoro w Polsce niezawisłość sędziowska była ustanowiona prawnie już kilka wieki wcześniej?

Notabene ustanowione przez arbitralną jednostkę – króla, czyli takiego średniowiecznego „dyktatora” (nie dość, że „dyktator” to jeszcze „średniowieczny”).

Jeśli już wspomnieliśmy Piłsudskiego, to aż korci napisać… „Monteskiuszowi kury szczać prowadzać a nie nas Polaków niezawisłości sądów uczyć.”

Z rozważań na temat rewolucji francuskiej wyszło nam ostatnio, że ten podział władzy (wymyślony przez tego no…) jest tam gdzie nie trzeba. Tzn. wydaje się, że lepszy podział był za ogólnie pojętej monarchii (trochę ekstrapoluję te wnioski na całą Europę i czasy 1000-1800) na jednostkę z inicjatywą ustawodawczą i przedstawicielstwo ludu (reprezentację stanów), które musiało to zatwierdzić. A nie taki, w którym władza ustawodawcza skupiona jest w jednym ośrodku (parlament), a nie rozproszona na króla i „przeddemokratyczny” parlament. Dobrze chociaż, że jest to weto prezydenckie, choć do tej pory było przeważnie formalnością. I teraz „jak na złość” jest używane. Swoją drogą ciekawe dlaczego opozycja nie uważa, że weto prezydenta powinno być zniesione jako sprzeczne z trójpodziałem władz (władza wykonawcza – prezydent - ma wpływ na ustawodawstwo).

A że szukać tego harmidru pojęć czy etyk należy szukać już u Lutra – przeto zakończę teraz. Ale ten wątek będzie jeszcze kontynuowany, gdyż Luter rozpoczął tę erę postępu, której obecnie mamy apogeum. Muszę jeno poznać trochę środka – czyli spawy okołoLockowe.

Na razie pamiętajmy, że Polacy, nie zachodni, ale swój rozum mają (u Reja „gęsi” to przymiotnik oznaczający „łaciński”, jakby się komuś nie zgadzała parafraza).


Życzę wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku i udanego Sylwestra. Jeśli ktoś świętuje.

(Przeczytałem gdzieś, że elity II RP sceptycznie odnosiły się do pomysłu zabawy w Sylwestra, skoro jest 364 innych dni w roku, kiedy można się dobrze bawić).


"The market is a democracy in which every penny gives a right to vote." [Ludwig von Mises] "The battle is a democracy in which every sword gives a right to vote." [Jerzy hr. Ponimirski]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka