wqbit wqbit
1076
BLOG

Tumult w Efezie - Paweł zmiótł bóstwo nr 2 antyku

wqbit wqbit Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

     I działo się to przez dwa lata tak, że wszyscy, którzy mieszkali w Azji, Żydzi i Grecy słuchali słowa Pańskiego. Niezwykłe cuda czynił Bóg przez ręce Pawła, tak, że nawet chusty i przepaski z ciała jego kładziono na chorych, a ustępowały od nich choroby i opuszczały ich złe duchy.Próbowali też z wędrownych zaklinaczów żydowskich wzywać imienia Pana Jezusa nad tymi co mieli złego duch mówiąc: Zaklinam was przez Jezusa, którego głosi Paweł. Uczyniło to i siedmiu synów Scewy, arcykapłana żydowskiego. A odpowiadając zły duch rzekł do nich: Znam Jezusa i wiem, kim jest Paweł, ale wy coście za jedni? I skoczył na nich ów człowiek, w którym był zły duch, dwóch z nich powalił i zmógł tak, że nadzy i poranieni uciekli z tego domu. Wieść o tym rozeszła się wśród wszystkich Żydów i Greków mieszkających w Efezie i padł strach na wszystkich i wsławiło się imię Pana Jezusa. Wiele też z wierzących przychodziło, oznajmiając i przyznają się do uczynków swoich. I wielu którzy się oddawali praktykom magicznym znosiło księgi i paliło je wobec wszystkich. A gdy obliczono ich cenę, określono ich wartość na pięćdziesiąt tysięcy denarów. Tak potężnie rosło i umacniało się słowo Pańskie.(Dz 19,10-20).

W mieście takim jak Efez, znanym ze szerokiego uprawiania magii, czego tzw. ta efesia grammata, czyli katalogi formuł zaklęć i rozmaite pisma zawierające pouczenia jak się nimi posługiwać, są jaskrawą ilustracją, egzorcyści żydowscy mogli liczyć na powodzenie. Nie sprzyjała temu działalność Pawła, stąd próba włączenia imienia Jezus to formuł magicznych. Skończyła się ona katastrofą egzorcystów a wiernym pozwoliła wyzbyć się przesądów nie do pogodzenia z prawdziwą religią.

Publiczne spalenie ksiąg magicznych i to w liczbie odpowiadającej 50000 denarów wydawało się wielu egzegetom przesadne. Ale nie wolno zapominać, że chodzi tu o literaturę specjalną, zawierającą pouczenia niezawodnych sposobów zapewnienia sobie wpływu na decyzję bóstwa. Literaturę gromadzono przez lata całe a do najtańszych ona nie należała, bowiem w starożytności za poszukiwane manuskrypty płacono wysoką cenę i gdzie jak gdzie, ale w Efezie doskonale zdawano sobie z tego sprawę.

A co dotyczy spalenia ksiąg to przecież sam August w charakterze Pontifexa, w obawie przed zanieczyszczeniem rzymskiej religii „zebrał zewsząd przeszło 2 tysiące wszelkich ksiąg proroczych łacińskich i greckich nieznanego autorstwa lub mało poważnych pisarzy, które krążyły wśród ludności, spalił je, zachował tylko Sybillińskie, i to jeszcze wśród nich dokonawszy wyboru (por. Swetoniusz, Mig. 31).

Trzy lata upłynęło już od czasu, gdy Paweł przybył do Efezu i obmyślał właśnie plan podróży powrotnej do Jerozolimy poprzez Macedonię i Achaję, zamierzając potem udać się do Rzymu, czym dowiadujemy się tu po raz pierwszy, ale czemu i później dawać będzie wyraz (Rz 15, 22-32) — gdy niespodziane i szybko następujące wydarzenia zmusiły go do zmiany zamierzeń i podyktowały dalszy etap podróży.

       Efez znany był, jako ośrodek kultu Artemidy, czyli Diany. Nie tej greckiej, siostry Apollina, opiekunki dziewic i patronki łowów, często wyobrażanej w biegu z łukiem myśliwskim w ręku.

       O nie! Diana (Artemida) Efeska — to żywe za przeczenie tak pojętej bogini. Jako patronka siły rozrodczej i opiekunka małżeństwa należy ona raczej do cyklu owych bóstw wschodnich,które, jak Asztarte czy Kybele, uosabiały majestat czy grozę, dalekie od greckiej swobody i wdzięku. Bo też i znane wyobrażenia Diany Efeskiej nie mają nic wspólnego z greckimi posągami Diany. Pół-posag, pół-mumia, z tajemniczymi ozdobami na głowie, bardziej przywodzi na myśl mahometańską Kaabę, czarny kamień rzekomo spadły z nieba, niż dzieło greckiego artyzmu tak zachwycające nasze oko.

       „Z przechowanych jedenastu wy obrażeń Diany Efeskiej wynika, że typ jej był zasadniczo identyczny z nieznacznymi tylko odchyleniami Na głowie dźwiga niekiedy bogini miarę zbożową (modius) lub też miniaturową świątyńkę pomieszczoną na koronie. Na szyi jej zwisa bogaty naszyjnik, a cały przód aż do wysokości bioder pokryty jest piersiami symbolizującymi siłę rozrodczą: stąd nazwa polimastos lub multimammia. Lwy zdobią jej ramiona, a wyobrażenia gryfów, byków i baranów pokrywają całą płaszczyznę zwoju aż po stopy. Dysk wokół jej głowy symbolizuje księżyc. Należał on do charakterystycznych ozdób greckiej Diany podobnie jak i znajdujące się czasem u stóp Diany Efeskiej — łanie (por. Ks. E. Dąbrowski, Dzieje Pawia z Tarsu. 309).

Historycy nie zgadzają się, czy wyobrażenie Diany Efeskiej było z drzewa winnego (Pliniusz Starszy) czy też był to aerolit o formie zbliżonej do ludzkiej postaci (J. T. Wood). Jakkolwiek by jednak rzecz się miała, tego rodzaju Diana Nutrix tylko przez wielkie nasilenie tendencji synkretycznych mogła być przyjęta do panteonu greckiego. Świątynia Diany Efeskiej (Artemision) znana dzięki rozległym badaniom archeologicznym uważana była za jeden z siedmiu cudów świata. Wnętrze jej zdobiły dzieła najprzedniejszych artystów greckich. Gdy szaleniec Herostrates spalił ją w roku 356 przed Chr., cała Azja Mniejsza spieszyła z pomocą przy odbudowie. Miesiąc kwiecień poświęcony był szczególnej czci bogini i z tego powodu otrzymał nazwę Artemision. Za czasów pobytu Pawła w Efezie kult Diany znajdował się w pełnym rozkwicie, z czego mieszkańcy miasta czerpali niemałe korzyści. Zwłaszcza złotnicy trudniący się wyrobem miniaturowych świątyń figur Diany Efeskiej na użytek Licznie napływających pielgrzymów czuwali nad tym, aby nic nie zakłóciło tego stanu rzeczy, korzystnego nie tylko dla nich, ale dla całego miasta. Na ich czele stal Demetriusz, dający możność zarobkowania wielu drobniejszym rzemieślnikom lub sprzedawcom jego wyrobów. Widocznie liczba nawróceń na chrześcijaństwo w Efezie była tak znaczna, że Demetriusz zląkł się o dalsze losy swojego przedsiębiorstwa, a łącząc przemyślnie interes z rzekomą pobożnością wszczął w mieście akcję przeciw Apostołowi, chcąc za wszelką cenę położyć kres jego działalności. 

     A po dokonaniu tego powziął Paweł myśl, drogą na Macedonię i Achaję udać się do Jerozolimy, mówiąc: Potem, gdy się tam dostanę muszę i Rzym zobaczyć.

     Wysłał, więc do Macedonii dwóch pomocników swoich, Tymoteusza i Erasta, a sam pozostał przez czas jakiś w Azji. 

     A właśnie wtedy wszczął się niemały tumult z powodu drogi pewien złotnik, imieniem Demetriusz, który wyrabiał ze srebra świątyńki Artemidy, dostarczał rzemieślnikom nie małych zysków. Zgromadził ich, przeto i innych zajmujących się tymże rzemiosłem i rzekł: Mężowie, wiecie, że z tego rzemiosła płynie nasz dobrobyt. A oto widzicie także i słyszycie, że nie tylko w Efezie, ale prawie w całej Azji ten Paweł namówił i do odstępstwa przywiódł wielkie mnóstwo ludzi mówiąc, że nie są bogami ci, co są rękami uczynieni. I grozi nam, że gardzić będą nie tylko zawodem naszym, ale i świątynia Wielkiej Artemidy za nic będzie poczytana, a nawet ona sama, którą czci cała Azja i świat cały, odarta zostanie z majestatu. A usłyszawszy to zapłonęli gniewem i zawołali mówiąc: Wielka Artemida Efeska! 

    I pełno było zamieszania w mieście. Gromadnie wtargnęli do teatru, porwawszy Gajusa i Arystarcha, Macedończyków, towarzyszów Pawia. A gdy i Paweł chciał wejść między lud, nie dopuścili do tego uczniowie. A nawet niektórzy z azjarchów, życzliwi mu, posłali do Wówczas wypchnięto z tłumu Aleksandra, bo go Żydzi wysuwa Aleksander zaś skinąwszy ręką chciał usprawiedliwić się wobec lud jednak poznali, że jest Żydem, poczęli wszyscy jednogłośnie krzyczeć prawie przez dwie godziny „Wielka Artemida Efeska

     Wtedy pisarz uśmierzywszy tłum rzekł: Mężowie, gdzież jest człowiek, który by nie wiedział, że miasto Efez oddane jest czci Wielkiej Artemidy i posągu, który spadł z nieba. Skoro więc tern zaprzeczyć nie można, powinniście się uspokoić i niczego pochopnie nie czynić (Dz 19, 23-37). 

Za najlepszy sposób osiągnięcia celu Demetriusz uznał wywołanie publicznych niepokojów w mieście pod pretekstem zagrożonej czci Diany. Udało mu się to o tyle, że spowodowało zamieszanie w mieście. Komentatorzy zwracają uwagę na to, jak bogaty i precyzyjny jest zawsze słownik Łukasza w opisach zaburzeń i rozruchów w scenach poruszonego tłumu. W ogólnym zamieszaniu porwano dwóch współpracowników Pawła, Macedończyków Gajusa I Arystarcha, i skierowano się do teatru, ażeby tam na zgromadzeniu publicznym rozważyć sprawę. Dowiedziawszy się o tym Paweł chciał wziąć udział w tym zebraniu. I nie bez trudu uczniowie wsparci przez azjarchów zdołali go powstrzymać od tego kroku.

Azjarchą nazywano kapłana stojącego na czele wszystkich Augusteów, tj. świątyń przeznaczonych na kult imperatorów w rzymskiej prowincji Azji prokonsularnej. Jego stanowisko nadawało mu wielkie wpływy w Radzie związkowej grupującej poszczególne okręgi administracyjne prowincji).

Kadencja azjarchów trwała tylko rok jeden, ale nawet po jej upływie zachowywali oni dawny tytuł. Stąd liczba mnoga: Azjarchowie w tekście Dziejów Apostolskich. Azjarchowie przebywali w stolicy prowincji, tj. w Efezie, gdzie właśnie zetknął się z nimi Paweł w czasie swego trzy letniego pobytu Xv tym mieście. Niektórzy z nich okazali Apostołowi pewną życzliwość przestrzegając go przed grożącym mu niebezpieczeństwem (w. 31).

W teatrze, bowiem zgromadzenie przekształciło się w zbiegowisko nie świadome istotnych celów zebrania. Nawet do głosu nie dopuszczono Żyda Aleksandra, gdy ten zamierzał prze mówić do zgromadzonych. Chciał on najprawdopodobniej w imieniu swych współwyznawców, którzy go do tego zmuszali, wykazać, że Żydzi z działalnością Pawła nie mieli nic wspólnego, ale przeciwnie, uważali go za odstępcę. Tylko z największym trudem udało się w końcu kanclerzowi miasta (tak należy pojmować termin grammateus, którego oczywiście nie należy mieszać z identycznym wyrażeniem znanym z Ewangelii. Grammateus w prowincjach Azji Mniejszej spełniał rolę kanclerza, przygotowując porządku obrad dla Rady związkowej i wydając dekrety w jej imieniu Zamierzał on zaprowadzić porządek i wygłosić mowę, zmierzającą do likwidacji zamieszania i skierowania sprawy przed właściwe forum. 

     Przywiedliście, bowiem tych ludzi, którzy nie są ani świętokradcami ani bluźniercami naszej bogini. A jeżeli Demetriusz i rzemieślnicy jego mają sprawę, przeciw komu, to odbywają się na rynku sądy, są też prokonsulowie, niechże jedni drugich oskarżają.A jeżeli chcecie żądać czegoś więcej, rozstrzygnie się to na prawowitym zebraniu. Albowiem grozi nam, że mogą nas oskarżyć z powodu dzisiejszych rozruchów, bo nie ma żadnej przyczyny, którą moglibyśmy usprawiedliwić to zbiegowisko. I to powiedziawszy rozwiązał zgromadzenie.(Dz 19, 37-40). 

Komentatorzy zachwycają retorycznym mistrzostwem tej mowy (niestety nam nie znającym greki niedostępnym), a raczej jej rekonstrukcji dokonanej przez Łukasza. Zaczyna się ona od retorycznego pytania (w. 35 w którym pada słowo neokoros w znaczeniu: „oddany czci, „poświęcony”. Tak nazywał Józef Flawiusz czcicieli prawdziwego Boga (EJ 5, 9, 4). Z wyrażenia tego uczyniono z czasem tytuł honorowy, którym chlubiły się miasta zwłaszcza Wschodu. Znane tzw. neokoraty świątyń Augusta przyznawane wyłącznie dekretem senatu. Dla Efezu tytuł ten stwierdzają, inskrypcje  i ze względu na Artemision jest on zupełnie zrozumiały.

W dalszym ciągu swego przemówienia kanclerz ze swadą tłumaczy jak należy rozwiązywać kwestie prawne. Oskarżonym nie dowiedziono przecież ani świętokradztwa, ani bluźnierstwa. Na oznaczenie „świętokradztwa Łukasz posługuje się słowem ierosulia (w. 37), oznaczającym wszelkie czyny zbrodnicze aż do wykradania ex vota włącznie. Na uwagę zasługuje, że właśnie w teatrze efeskim odnaleziono napis, w którym słowo to użyte jest w znaczeniu niszczenia lub przywłaszczania sobie przedmiotów poświęconych Dianie (por.J. T. Wood, Discoveries at Ephesus... Inscriptions from the great theatre,London 1877, t. 1, 4, 39).A gdyby nawet im tego dowiedziono to należało sprawę ich wnieść przed sądy lub przed prokonsulów. Wzmianka o sądzie narzuciła kanclerzowi szczytowy punkt przemówienia sformułowany z całym mistrzostwem literackiego stylu. Ale w tym momencie kanclerz jak gdyby spostrzega, że po wiedział zbyt wiele. Użył niebezpiecznego, drażliwego słowa stasis Jest, więc jak gdyby zakłopotany, czy na wet przerażony. I oto kończy przemówienie niezręczną konstrukcją.

Gwałtowny niepokój, jaki wszczął się w Efezie wokół osoby i działalności św. Pawła (Dz 19, 23-40), ukazuje nam rozmiary namiętności religijnych i społecznych związanych z kultem Artemidy Efeskiej.

Nie był to tylko jeden z kultów lokalnych, jakich wiele istniało w świecie helleńskim. Złotnik Demetriusz, wygłaszając swoją pełną oburzenia mowę przeciw Pawłowi, podkreśli z naciskiem (19, 27), że oto zagrożona jest cześć „Wielkiej Artemidy... którą czci cała Azja i świat cały W stwierdzeniu tym trudno dopatrzyć się retorycznej przesady — oczywiście, jeśli pamiętamy. że ów „świat cały to jest tylko e oikumeno -  czyli obszar geograficzny ogarnięty cywilizacją grecko-rzymską. Kult Artemidy Efeskiej, bowiem był rozsławiony nie tylko w Azji Mniejszej, ale w całym świecie śródziemnomorskim. Pod tym względem konkurować z patronką Efezu mógł tylko Apollo władnący w Delfach.

Również wyrażenie, jakiego używa Demetriusz: megale dea Artemis (19, 27), a potem zebrani tłumnie mieszkańcy miasta: megale e Artemis Efesion (19, 28) —. nie jest bynajmniej wymysłem Łukasza. Autor Dziejów i tu daje dowód swej kompetencji i skrupulatności. Takich, bowiem właśnie uroczystych sformułowań używano powszechni w odniesieniu do bogini efeskiej (por. np. Ephesiaca Ksenofonta z Efezu).

     Najdalsze początki owego kultu kryją się w mrokach przeszłości. Według najbardziej rozpowszechnionego wśród uczonych mniemania, na terenie, gdzie później miał rozkwitnąć helleński Efez, istniała pewna odmiana azjanickiego, prastarego kultu bogini-matki. Kiedy przybyli tam koloniści jońscy, utożsamili oni azjanicką boginię ze swoją dziewiczą Artemidą. Oni też zapewne zbudowali tam pierwszą świątynię i umieścili w niej pierwszy wizerunek bogini. W połowie VI wieku przed Chr. poczęto budować nową świątynię, marmurową; praca nad nią trwała sto dwadzieścia lat. Uczestniczyli w tej budowie władcy wielu krajów, m. in. król Krezus z Lidii gdyż kult Artemidy Efeskiej zatoczył już wówczas szerokie kręgi w całej Azji Mniejszej. Owo wspaniałe Artemision było ogromnych rozmiarów, czterokrotnie większe od Partenonu. W roku 356 przed Chr., w noc urodzin Aleksandra Wielkiego (por. Plutarch, Alex. 3), świątynia spłonęła doszczętnie. Natychmiast jednak, znowu z pomocą wszystkich krain Azji Mniejszej, rozpoczęto odbudowę, starając się wiernie odtworzyć zarówno rozmiary dawnego przybytku, jak i jego ozdoby. Niebawem ta nowa świątynia stała się jeszcze wspanialsza od dawnej, gdyż epoka hellenistyczna była okresem wielkiego rozkwitu greckiego malarstwa i najwspanialsi artyści ofiarowali swe usługi w ozdabianiu przybytku. Nic więc dziwnego, że Grecy zaliczali efeskie Artemision do „siedmiu cudów świata".

     Wizerunek bogini, który stanowił największą świętość przybytku, w epoce pierwotnej był zapewne wyciosany dosyć prymitywnie z jednego pnia drzewa. Potem dopiero zaczęto go pokrywać symbolicznymi ozdobami, które z czasem ukształtowały określony typ ikonograficzny. Typ ten dla nas monstrualny, dla ludzi antycznych był żywym wyrazem ich pojęć religijnych. Artemida spowita jest wspaniałymi szatami, a cała górna część jej ciała pokryta jest mnóstwem piersi, symbolizujących potęgę płodności. Prastara bowiem azjanicka bogini-matka, z którą tak paradoksalnie splótł się kult greckiej Łowczyni, była właśnie bóstwem płodności. Ów ikonograficzny typ „wielopierśnej” Artemidy Efeskiej musiał się ostatecznie ukształtować już na długi czas przed początkiem ery chrześcijańskiej. W każdym bądź razie widzimy go na monetach efeskich pochodzących z około 133 roku przed Chrystusem.

     Orientalna atmosfera, widoczna zarówno w wizerunku bogini, jak i w fantastycznym przepychu świątyni, przejawiała się także w organizacji kultu. Naczelny kapłan Artemidy Efeskiej był eunuchem — tak samo jak wszyscy azjaniccy kapłani związani z kultami bogini-matki. W epoce perskiego panowania nad Efezem otrzymał on perskie miano Megabyzos, które potem utrwaliło się na stałe. Oprócz kapłanów były również kapłanki, dziewice, które Plutarch (Moratia 795 E) porównuje do westalek; sprawowały one jednak swój urząd tylko przez pewien czas, potem zaś mogły wyjść za mąż.

     Ofiary składano Artemidzie Efeskiej najczęściej w postaci płodów ziemi, libacji, palenia wonności, rzadziej natomiast zabijano ofiarne zwierzęta. Główne święto bogini przypadało w miesiącu, który efezjanie zwali Artemision, gdyż — według legendy — wtedy urodziła się patronka Efezu. Możemy sobie wyobrazić, co się wówczas działo w mieście. Z najdalszych okolic zjeżdżali się gorliwi czciciele, aby uczestniczyć we wspaniałej procesji, w której niesiono sakralne naczynia należące do świątyni. W tym samym dniu od bywały się wyścigi konne, zawody gimnastyczne, a również konkursy muzyczne. Grek nie wyobrażał sobie święta, które nie byłoby ozdobione igrzyskami i artyzmem. Potem zaś zgromadzony tłum nieraz uczestniczył w dysputach, dotyczących nawet spraw politycznych. Artemision, podobnie jak inne wielkie miejsca helleńskiego kultu, miało przywilej nietykalności i służyło za azyl — obwarowany najbardziej uroczystymi sankcjami religijnymi — dla zbiegów, nawet dla zbiegłych niewolników, którzy często stawali się w ten sposób własnością bogini. Potęga ekonomiczna świątyni była bardzo wielka. Niezależnie od pieczy nad ogromnym majątkiem własnym — skarbiec świątynny funkcjonował jako bank, przyjmując depozyty od królów, miast i indywidualnych ludzi, a również udzielał pożyczek. Efezjanie byli niezmiernie dumni ze swojej sławnej świątyni. W Dziejach Apostolskich (19, 35) spotykamy wyrażenie, które nie może ujść uwagi historyków. Kanclerz grammateus efezjan określa swe ojczyste miasto „oddane czci Wielkiej Artemidy” Otóż wyrażenie neokoros w późniejszych tekstach greckich spotykamy jako termintechniczny, odnoszący się do miast, które posiadają centralne świątynie rzymskiego kultu imperialnego i roztaczają nad nimi prawną opiekę. Zdaje się nie ulegać wątpliwości, iż już we frazie Dziejów wyrażenie to ma podobny sens techniczny, wyrażający zaszczytny związek Efezu ze znajdującą się w nim świątynią bogini. Ponieważ tekst Łukasza jest pierwszym dziełem literatury greckiej, gdzie się ten termin pojawia, można nie bez racji przypuszczać, że właśnie w Efezie, w stosunkach panujących między miastem a świątynią, ma swoje pierwsze źródło owo tak bardzo później rozpowszechnione w świecie grecko-rzymskim pojęcie „neokoratu.

     Wokół Artemision gromadziło się wielu rzemieślników, którzy wykonywali przedmioty kultowe, a przede wszystkim posążki wotywne. W kultach helleńskich rozpowszechniony był obyczaj składania — jako wotów — miniaturowych wizerunków bóstwa, które się błagało o łaskę. Archeologowie odkryli wiele takich posążków Artemidy na terenie efeskiej świątyni; często też spotykano w inskrypcjach wzmianki o takich wotach. Dosyć zagadkowa natomiast jest wzmianka, jaką spotykamy w Dziejach Apostolskich (19, 24 o tym, że złotnik Demetriusz „wyrabiał ze srebra świątyńki Artemidy . Na żaden ślad tego rodzaju miniaturowy wyrobów wyobrażających Artemision efeski archeologowie dotychczas nie natrafili.

wqbit
O mnie wqbit

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Kultura