Gdy cztery lata temu przymierzano się do zawładnięcia Polską, to obiecywano nowe standardy, dobrobyt, transparentność, opracowanie korzystnych ustaw i prawa dla biznesu. Zresztą, czego dobrego nie obiecywano?
Jednak, obiecywano również specyficzne panowanie nad szpitalami publicznymi. Chodziło o to, by „zainwestować” w Ochronę Zdrowia, gdyż szpitale zajmują wiele drogich działek, które można przejąć i korzystnie sprzedać. Chodzi tylko o to, by tak korzystnie skonstruować prawo, by mogli na tym skorzystać jedynie swoi ludzie.
Widocznie, pomimo wielu wysiłków, okazało się to zbyt trudne, gdyż dzisiaj zapłonął pierwszy szpital. Trzeba się spieszyć, gdyż wszechwładza wymyka się z rąk. Pożarami hurtowni i innych placówek, które nie chcą współpracować pod dyktando, zajmują się inne służby. A przecież zatuszowanie afery łapówkowej drogo kosztowało i trzeba odzyskać wkład i jeszcze zarobić.
Sto lat temu zatonął Tytanik. Pociągnął na dno wiele niewinnych, niczego złego nie spodziewających się ofiar. Ci, którzy dali zbyt mało szalup, chcieli bić rekordy prędkości… ocaleli.
Historia lubi się powtarzać. Polska tonie. A akurat w stulecie zatonięcia Tytnika, zapłonął szpital publiczny.
Inne tematy w dziale Polityka