intuicja intuicja
444
BLOG

Czy to już antysemityzm? Mini studium przypadku oraz ważna paralela

intuicja intuicja Społeczeństwo Obserwuj notkę 22

Był kwiecień ubiegłego roku, tuż przed godziną dziewiątą. Bardzo ładny wiosenny dzień. Szłam do pracy ul. Próżną. Właśnie dotarłam do placu Grzybowskiego z majestatycznym Kościołem Wszystkich Świętych, gdy podszedł do mnie młody chłopak i wręczył papierowy żółty żonkil. Początkowe zaskoczenie (myślami byłam gdzie indziej), ale ułamki sekundy wystarczyły, żebym uświadomiła sobie, że to kolejna rocznica wybuchu Powstania w warszawskim Getcie. I wszystko byłoby dość oczywiste i zwyczajne, gdybym nie uświadomiła sobie wtedy czegoś jeszcze: mojego wahania. Wahania, czy przyjąć ten symbol i czy go przypiąć…

Ponieważ chłopak był sympatyczny i przystojny;) – wzięłam papierowy kwiat i szłam tak przez dobrą chwilę bijąc się z myślami, co właściwie powinnam teraz zrobić. Schować żonkil do kieszeni? W efekcie oczywiście przypięłam go, myśląc pół- żartem pół-serio: „ale miałabym przechlapane u moich prawicowych przyjaciół, gdyby mnie ktoś z nich teraz spotkał”, bo przecież ten żonkil przestał upamiętniać cierpienie i śmierć. Stał się symbolem politycznym, który sprawia, że jesteśmy odbierani jako osoby stojące po tej lub po tamtej stronie.

Nasza identyfikacja z grupą, strach przed wykluczeniem (o zwykłym zacietrzewieniu nie wspomnę) bywają tak zniewalające, że bez mrugnięcia okiem odchodzimy od istoty sprawy, od Prawdy, bo przecież absolutnie najważniejszym w tamtym dniu było oddanie hołdu ofiarom. A jednak się zawahałam. Wtedy dotarło do mnie doświadczalnie (bo przecież to znane, wręcz banalne prawdy), że polityka oraz opinia innych są w stanie dokonać niebezpiecznie głębokiego drenażu naszego człowieczeństwa. Wtedy też zapaliło mi się żółte (bo o czerwonym za chwilę) światełko pt. „coś zaczyna bardzo nie grać”, skoro w takich sytuacjach się waham, mam obiekcje. Oznacza to przecież, że istnieje jakaś emocjonalna presja, coś czego być może nie wskażę palcem, ale czuję, że jest.

Zaczęłam trochę uważniej obserwować temat relacji polsko-żydowskich na portalach. To, że atmosfera się zagęszcza (nie rozważam teraz tematu od strony zasadności politycznej), widać gołym okiem, ale można było jeszcze uznać, że kumulacja i „wybijanie” na powierzchnię złych emocji to specyfika internetu i w istocie nic złego się nie dzieje.

Jednak ostatnio (i tu czerwone światełko) za sprawą salonowych rozmów na temat nienowej już teorii profesora Szlomo Sanda dot. narodu żydowskiego, dotarło do mnie, że problem się pogłębia. Nie tyle nawet za sprawą samej teorii (bo na podstawie wywiadu, który przeczytałam, wydaje się interesująca, ale muszę przeczytać całość), co za sprawą jej odbioru, rezonansu.

Nikt z komentatorów nie wysnuł przecież szlachetnego wniosku (mogłam oczywiście przeoczyć), że skoro tak się ta krew na przestrzeni wieków mieszała - wszyscy jesteśmy braćmi… Taki wniosek nie ma „światowej” wartości, bo naiwny, infantylny, niemedialny. Potraktowano ją (teorię) jako argument podważający prawo do istnienia państwa Izrael. Niby nic – temat polityczny, dyskusja polityczna, ale nie zwrócono uwagi na fakt, że na poziomie języka dokonano unicestwienia ludzi, którzy ten kraj zamieszkują. Ich przecież nie ma, bo „nie ma takiego narodu”.


Niech więc sobie każdy sam odpowie na tytułowe pytanie: czy to już antysemityzm. 


I na koniec obiecana ważna paralela. Pewnie zaskakująca. Zastanawiając się nad tamtymi emocjami (z chwili wręczenia żonkila), pomyślałam, że w kontekście kolejnych rocznic związanych ze Smoleńskiem, w podobnej sytuacji są ludzie z tzw. drugiej strony polskiej barykady. 

Smoleńsk to nasze polskie sacrum, bez względu na nasz stosunek do polityków. Z tego naprawdę powinniśmy jak najszybciej zdać sobie sprawę, szkoda byłoby utracić tę świadomość nawet na jedno pokolenie.

Dobrze by się stało, abyśmy jako naród – przynajmniej w tym jednym jedynym dniu (10 kwietnia) sięgnęli do istoty tamtego wydarzenia: metafizyki śmierci. Różnice między nami, wobec potęgi i tajemnicy tego sacrum, nie mają znaczenia, są błahe, polityczne, doczesne, a więc jak najbardziej profanum, a tak skutecznie tę istotę nam zakrywają.


intuicja
O mnie intuicja

Niczego się nie boję :) <img

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo