JacekKaminski JacekKaminski
1100
BLOG

Czy psychologowie mogą nam szkodzić?

JacekKaminski JacekKaminski Psychologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 24

Tytuł pewnie kontrowersyjny, jednak myślę, że zasadny. Jakiś czas temu jedna z fundacji przeprowadziła badania nad stanem zdrowia psychicznego polskich nastolatków. Na bazie tego raportu wczoraj przeczytałem "newsa", że "10% nastolatków ma za sobą próbę samobójczą". Myślałem, że może to tylko jakaś nieodpowiedzialna zabawa redaktora, w nabijanie kliknięć, ale okazało się, że nie do końca. Jeśli chodzi o nastolatków to jest to 7%. 10% jest ale w przypadku nastolatek. Zastanawiam się czy taka "dyskusja" z opinią publiczną przynosi więcej szkody czy pożytku.


Najpierw może przyjrzyjmy się samej statystyce. Chodzi o nastolatki od 11 do 17 roku życia. Wychodzi na to, że jak dziewczyna w Polsce kończy liceum, to statystycznie jest 10% szans na to, że miała za sobą próbę samobójczą!!! Oczywistym jest, że jeśli owa próba była skuteczna, to w tych 10% się nie zawiera, gdyż badanie było przeprowadzane w formie ankietowej. Większość osób mających w jakimś okresie życia myśli samobójcze, nigdy na taki krok się nie decyduje. Do tego można dołożyć osoby, które mają depresję, czy zaburzenia lękowe, ale także na tak drastyczny krok się nie decydują i myśli samobójczych nie mieli. Biorąc to wszystko pod uwagę wyjdzie, że co 5-ta, lub może nawet co 3-cia nastolatka albo: ma depresję/lęki i nadaje się do interwencji, albo ma myśli samobójcze, albo próbę samobójczą za sobą, albo połączenie tych 3 opcji!!! Napisze wprost. To jest idiotyzm. Takie dane nie mogą i nie są prawdziwe. A mowa jest tylko i wyłącznie o ludziach do 18 roku życia. Według statystyk najwięcej prób samobójczych podejmują osoby w średnim wieku, czyli coś koło 24-50 ileś tam lat. Zaraz się okaże, że jak kobieta dożyła do 70-ki to już ma statystycznie na bank za sobą próbę samobójczą!!! To jest szaleństwo. Czy leczeniem zaburzeń psychicznych powinni się zajmować ludzie po prostu szaleni i nieodpowiedzialni?Ja mam wrażenie, że ci ludzie wręcz się jakoś ekscytują tego rodzaju danymi, jakby im było gorzej tym lepiej, bo tym bardziej uda się innych tematem zainteresować.


Skąd te dane? Ano pewnie są po prostu standardowym zagraniem, które stosują wszelkiego rodzaju fundacje zajmujące się jakimś tematem. Owo zagranie brzmi "bijemy na alarm". A bije się uderzając młotem w dzwon i im większy ten młot tym lepiej. Tylko czy to jest odpowiedzialne? Bo ja nie potrafię sobie wyobrazić bardziej depresyjnej informacji! "Wszyscy są, albo będą chorzy psychicznie", czy to jest dobra informacja? Jak ja mam się czuć jako nastolatek, nastolatka wiedząc coś takiego? Jak ja mam czuć się bezpiecznie wchodząc w relację z innym?Jak mam patrzeć z optymizmem w przyszłość? Dostaję informację "Moja codzienność niszczy psychicznie ludzi, a w przyszłości będzie jeszcze gorzej". To nie jest wcale dobra informacja! Jak ja mam się czuć będąc rodzicem i czytając takie rzeczy? Przecież to jest napędzanie problemu i czy ci ludzie sobie z tego nie zdają sprawy? Ja nie mam dzieci i nie mam córki, ale jakbym miał to chyba tacy ludzie wpędzili by mnie w stany lękowe samym takim obwieszczeniem. No bo to jest informacja "Świat zniszczy psychicznie twoje dziecko". Tym bardziej to nie odpowiedzialne, bo nieprawdziwe. Po prostu.


Dążę do pewnej konkluzji. Jak to jest, że psycholog w ostatnich 3 dekadach miał pewnie z 50 razy większy wpływ na naszą świadomość niż ksiądz, a jest z nami coraz gorzej? Czy to nie powinno być odwrotnie? Czy praca tych ludzi nie powinna się przekładać na poprawę naszego zdrowia? Przecież szkoły, rodzice i generalnie wszyscy chyba już sobie przyswoili wszelkie zasady współżycia, które to psychologowie nam zaszczepili. Więc o co w tym wszystkim chodzi? Czemu jest coraz gorzej, skoro mamy coraz więcej ludzi, którzy niby to wiedzą jak powinno być? Temat zdrowia psychicznego jest tematem bardzo istotnym, ale czy mamy szansę na jakąkolwiek poważną debatę, skoro akcje społeczne przeprowadzane przez psychologów wydają się być próbą napędzania sobie roboty? To jest chyba zbyt poważna sprawa, żeby robić sobie z tego jaja.


Na koniec wspomnę akcję społeczną, jaka miała miejsce za moich lat nastoletnich. Pewnego dnia jadąc sobie do szkoły, spojrzałem za okno autobusu i dostrzegłem wielki baner  i przeczytałem "Mama cię nie kocha" :). No proszę jak miło. Jaka to ciekawa i jednak dość istotna informacja. Do tego czasu nie miałem o tym pojęcia, no ale z faktami się nie dyskutuje. Mama mnie nie kochała, poinformowali mnie psychologowie z baneru w moim mieście. Czy myśleli o mnie jak mi to mówili? Mieli to w dupie. Co więcej. Poinformowali też rodziców. "Nie kochasz swoich dzieci". Jakie to musiało być rozwijające. Jakie subtelne i mądre. O czym piszę? Pisze o akcji "Kocham nie biję". No tak się składa, że ja parę razy w dupę dostałem. W liceum już nie, bo już człowiek jest ogarnięty, ale wcześniej się zdarzało. Jednak nie miałem wrażenia, że mama mnie nie kocha a wręcz przeciwnie. Miałem przekonanie, że jednak mnie kocha, no ale do czasu aż moją świadomością zajęli się ludzie "mądrzy" i "wykształceni". Akcja "Kocham nie biję" jest o zgrozo, klasycznym i książkowym przykładem toksycznej pedagogiki!! Chcemy coś osiągnąć i osiągamy to przemocą. To jest narzędzie, z którym walczono. Tylko wybijając je z rak rodziców, jednocześnie owych rodziców się owym narzędziem potraktowało. Tak jak rodzice nie mieli iść na łatwiznę i mieli nie stosować przemocy w wychowaniu, tak samo psychologowie już na ową łatwiznę poszli. No tylko, że zastosowali troszkę bardziej subtelne metody. Bo wstyd i ostracyzm. Obecnie za problemy psychiczne nastolatków odpowiadają postawy "dezercyjne" rodziców. Rodzice mają taki mętlik, taki lęk  przed relacją rodzic-dziecko, że abdykują z roli rodzica i wolą uciec w postawę "akceptuję wszystko co robisz" "rób co chcesz""jestem twoim kumplem" itd...


Kończę ten wpis, bo mnie nosi jak o tym wszystkim myślę. Napiszę jeszcze tylko na koniec, że czytałem biografie Junga, Freuda i wiem z grubsza czym są owe podejścia do człowieka. Zwłaszcza to związane z Freudem  opiera się na fałszerstwach, kłamstwach i głupotach.Choć nie tylko. Wiem z grubsza jakie realne wyniki mają ci wszyscy psychologowie. Wiem jaki jest poziom ich wykształcenia i śledzę sprawy, które swoim terapeutom wytaczają ich byli klienci. Generalnie zachęcam do krytycznego spojrzenia na ową grupę zawodową. Chodzi o psychologów i terapeutów i ich poziom. Z kolorowych okładek to wszystko może wyglądać zachęcająco, ale obraz realny nie jest tak fajny jak się wydaje. Myślę, że jest to najlepsze co możemy zrobić jeśli zdrowie nas samych i naszych dzieci leży nam na sercu.


Ma koniec linkuję stronę fundacji, o której badaniach pisałem. Napisałem do nich list i ciekaw jestem co takiego mi odpiszą. Jeśli ktoś chce może zapoznać się z ich "badaniami"...aha...myślę, że na koniec jeszcze jedna istotna informacja. Fundacja ma problemy finansowe i akurat teraz potrzebuje naszych wpłat:)..prawda że fajnie? Dowiedzieliśmy się o niej za pomocą alarmistycznego raportu i tylko przy okazji mamy też szansę wpłacić im więcej pieniędzy.


strona fundacji

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości