Jack Mac Lase
Jack Mac Lase
Jack Mac Lase Jack Mac Lase
978
BLOG

Wojna nie wojna, a tajemnicze rzeczy dzieją się na niebie i ziemi

Jack Mac Lase Jack Mac Lase Rozmaitości Obserwuj notkę 2
Dziwne zachowanie samolotów latających nad Krakowem

Według wywiadu amerykańskiego czy brytyjskiego, a może jednego i drugiego. krwiożerczy Putin miał zaatakować Ukrainę dzisiaj o 2 w nocy o czym pisały wczoraj media, a dzisiaj portal Billa Gatesa msn.com wspomniał:

"Przydacz skomentował w ten sposób doniesienia medialne (m.in. dziennika "New York Times"), z których wynikało, że według amerykańskiego wywiadu Rosja może dokonać agresji na Ukrainę 16 lutego. Brytyjskie media pisały nawet, że atak na Ukrainę rozpocznie się o 2 w nocy 16 lutego od uderzenia rakietowego."

Atak co prawda nie nastąpił, ale i tak dziwne rzeczy działy się nad Krakowem. Byłem dzisiaj na kopcu Wandy i zmierzyłem moc pola elektromagnetycznego w zakresie częstotliwości mikrofalowych na jego szczycie aplikacją Electrosmart. Zrzut ekranu prezentuję poniżej.



image



Siedem stacji bazowych telefonii komórkowej tam się ujawniło, a co ciekawsze dwanaście punktów dostępu sieci bezprzewodowych. Co prawda kopiec prawie graniczy z kombinatem metalurgicznym. Bocznica kolejowa kombinatu jest kilkadziesiąt metrów od kopca, a najbliższe budynki około 150 metrów od niego, co pokazuje zrzutu ekranu z Google Maps.



image



Według Wikipedii:

Punkt dostępu, punkt dostępowy (ang. access point, AP) – urządzenie zapewniające hostom dostęp do sieci komputerowej za pomocą bezprzewodowego nośnika transmisyjnego, jakim są fale radiowe.

Punkt dostępowy jest zazwyczaj mostem łączącym bezprzewodową sieć lokalną (WLAN) z siecią lokalną (LAN). W związku z tym punkt dostępowy musi posiadać co najmniej dwa interfejsy sieciowe:

- bezprzewodowy działający w oparciu o standard IEEE 802.11 (Wi-Fi)

​- przewodowy służący połączeniu PD z siecią standardu IEEE 802.3 (Ethernet) bądź modem standardu DSL Większość współcześnie wytwarzanych punktów dostępowych wyposażonych jest w serwer DHCP, koncentrator sieciowy i router pełniący rolę bramy sieciowej. Niektóre modele wyposażone są dodatkowo w interfejs standardu USB, umożliwiając tym samym podłączenie i następnie współdzielenie np. drukarki."

Poniżej jest pokazany schemat takiego punktu dostępu wzięty z tego samego artykułu z Wikipedii



image



Czyli haker siedzący na ławeczce obok kopca Wandy może spokojnie wykradać tajne dane kombinatu, a człowiek chcący oddawać się pradawnej magii słowiańskiej nie ucieknie tam od promieniowania mikrofalowego 5 G.

Ale co mnie zdziwiło, to tajemnicze zachowanie samolotów na niebie które obserwowałem aplikacją Flightradar. Na przykład o 11:40 wystartował z lotniska w Balicach samolot Cessna 206, zrobił kilka kółek nad Krakowem i poleciał nie wiadomo dokąd. Według Flightradar należał do prywatnego właściciela. W sumie prywatny właściciel mógł sobie zrobić kilka kółek nad Krakowem i polecieć gdziekolwiek.



image



Kolejny tajemniczy samolot PZL - Mielec - M - 20 - 03 Mewa leciał nie wiadomo skąd i nie wiadomo dokąd. Flighradar zaobserwował go gdzieś w okolicach Mielca gdy zmierzał w kierunku Piotrkowa Trybunalskiego, przed Piotrkowem samolot skręcił w kierunku Krakowa i w momencie mojej obserwacji był nad Krakowem.



image



Co prawda aplikacja pokazała, że był to samolot Mewa, ale kto go tam wie, bo portal hej.mielec.pl w notce z wczoraj, czyli 15-go lutego, ujawnił:

"Wczoraj wieczorem z lotniska w Mielcu wystartował po raz pierwszy RQ-7 Shadow - liczący blisko 4 metry rozpiętości dron taktyczny, wyposażany zazwyczaj w kamery i laserowe wskaźniki celów.

Dzisiaj około 15:00 na płycie lotniska Mielec wyeksponowany został większy bezzałogowy statek powietrzy należący do wojska USA, prawdopodobnie to MQ-1C Grey Eagle. Ten dron może realizować misje rozpoznawcze i bojowe, jego rozpiętość to 17 metrów, w locie może przebywać około doby. "

Porównując Mewę i MQ-1C Grey Eagle widzimy, że mają podobne wymiary. Mewa ma rozpiętość skrzydeł niecałe 12 metrów, a Eagle - 17 m, długoś Mewy to niecałe 9 metrów, a Eagle - 8 m. Maksymalna prędkość rozwijana przez Eagle to 250 km/h. Co prawda według Flighradar samolot leciał z prędkością 261 km/h, ale mogło to być zafałszowanie pochodzące z zakłócającej elektroniki drona. Oczywiście mogła to być i Mewa, ale bardzo dziwna miała trasę lotu. Trasa taka bardziej pasuje do testowego lotu drona bojowego.

Oczywiście jest to moja spiskowa hipoteza, bo według Flighradar samolot należał do firmy Royal-Star Aero, która prowadzi kursy pilotażu, wynajmuje samoloty na podróże biznesowe itp. Przy kursie pilotażu takie zachowanie samolotu jest raczej wytłumaczalne.



image



Jeszcze ciekawiej zachowywał się kolejny samolot.



image



Był to samolot PZL-Mielec M-28B/PT Bryza. Latał sobie tak między Skawina, a Dobczycami. Wystartował z Krakowa i nie wiadomo dokąd leciał. Niepokojące jest, że wielokrotnie przelatywał nad Zbiornikiem Dobczyckim, który według Wikipedii:

"dostarcza wodę pitną między innymi do pobliskiego (około 20 km) Krakowa (około 55% zapotrzebowania)."

i na dodatek należy do polskich sił powietrznych. Niepokoi mnie to dlatego, że pamiętam, gdy pojechałem na wakacje do Gruzji i akurat wybuchła tam wojna, to już w drugim dniu konfliktu ja i mój kolega, z którym podróżowałem, staliśmy się dziwnie otępiali. Wróciliśmy samolotem, który ewakuował Polaków z Gruzji poprzez Armenię, i jeszcze przez kilka dni po powrocie obaj byliśmy otępiali. Jakby ktoś coś dodał do wody pitnej w Gruzji, albo rozpylił w powietrzu. Sądząc po wydarzeniach z ostatnich miesięcy, czyli terror maseczkowy, lokdałny, nacisk na szczepienia itp, nie jestem pewien, czy wiele dobrego można się teraz spodziewać po polskich siłach zbrojnych. Zważywszy na to, że nasze siły zbrojne są praktycznie niesamodzielne, a zależne od naszych sojuszników, którzy są od nas różni kulturowo i rasowo, nie posiadających słowiańskiej haplogrupy R1a1. Procentowy udział haplogrupy R1a1 w różnych nacjach pokazuje poniższa tabelka zaczerpnięta z Wikipedii.



image



Jak widać nasi najlepsi sojusznicy - Anglosasi nie mają ani odrobiny słowiańskiej haplogrupy. O tym, że w relacjach z Anglosasami należy być bardzo czujnym pisałem już parę lat temu w artykule "Uchodźcy, Polska i sankcje UE":

"To, że Anglosasi są dużymi cwaniakami znajduje potwierdzenie w ich historii.

Grzegorz Braun żali się, że Powstanie Listopadowe i Styczniowe zgotowali nam Brytyjczycy prowadzący "Wielką Grę" z Rosjanami. Gabriel Maciejewski oskarża Brytyjczyków o wszelkie zło jakie nam Polakom przydarzyło się w historii, czyli powstanie Chmielnickiego, wojna z Turcją, rozbiory etc. A Krzysztof Gędłek tak pisze o początku II wojny światowej:

"Dowództwo III Rzeszy planowało najpierw ekspansję na Austrię i Czechosłowację, potem na Francję. Polska wcale nie musiała być pierwszym obiektem agresji potężnych sił niemieckich. Wiele wskazuje na to, że machinę wojenną Hitlera skierowali na nas Brytyjczycy."

Ale nie można powiedzieć, że Brytyjczycy uwzięli się na Polskę i Polaków. Oni ze wszystkimi tak postępowali i postępują. Wystarczy wspomnieć innego drobnego cwaniaka Europy czyli Francję, która też chce Polsce narzucić limity imigrantów. Weźmy takie wojny napoleońskie, Brytyjczycy rozegrali wtedy Francuzów i część krajów europejskich przy okazji. Amerykanie skorzystali z okazji i kupili od Francji Luizjanę za brytyjskie pieniądze. Przez wiek dziewiętnasty Brytyjczycy Niemcami szachowali Francję. Oczywiście Brytyjczycy nie ograniczali się tylko do Europy i najbliższych sąsiadów o czym pisze xportal w artykule "O co chodzi z Katarem? Analiza podłoża i przebiegu kryzysu" :

"Mianowicie w momencie kiedy Imperium Osmańskie powoli dogorywało, jego podłożem ideologiczno-religijnym wstrząsnęła rebelia na terenie osmańskiej Arabii, wspierana logistycznie przez Brytyjczyków. Klan Saudów, razem z błogosławieństwem wahhabickiego duchowieństwa, ogłosił iż Turcy „nie są prawdziwymi muzułmanami” więc nie mają prawa zarządzać świętymi miastami islamu. Powstanie wahhabitów doprowadziło do długotrwałego konfliktu którego wynikiem było przejęcie kontroli nad Arabią przez nietolerancyjnych Saudyjczyków, a także wielkim upokorzeniem Turków którzy stracili władzę nad najświętszymi miejscami dla muzułmanów; Mekką i Medyną."

Jak widać Polacy wcale nie są jakoś w specjalny sposób wyróżnieni przez Brytyjczyków. Oni ze wszystkimi tak postępują. W czasie I wojny światowej austriacki filozof i mistyk Rudolf Steiner twierdził, że brytyjskie towarzystwa okultystyczne uważały, że Anglosasi rządzą światem i misją Anglosasów jest sprawowanie rzeczywistego światowego rządu przez wiele wieków w przyszłości. Ich celem było ustanowienie kasty panów na Zachodzie i kasty ekonomicznych niewolników na Wschodzie od Renu aż do Azji. Jeśli spojrzy się na świat współczesny, to należy podziwiać jego dalekowzroczność."

To była mała dygresja, teraz powróćmy do wody pitnej. W Krakowie mamy generalnie trzy źródła wody pitnej: woda z wodociągu, w butelkach i ze studni głębinowych. Wiele lat temu, gdy woda w butelkach nie była jeszcze tak rozpowszechniona, Krakusi tłumnie pobierali wodę ze studni głębinowych umiejscowionych w wielu punktach miasta. I ta woda była zdatna do picia. Ale gdy masowo pojawiła się w sklepach woda w butelkach, wtedy również na studniach głębinowych pojawiły się tabliczki, że woda ze studni nie nadaje się do celów spożywczych. Od tego czasu ludzie już tak masowo nie biorą wody z tych studni, część studni została nawet zamknięta. Zwalczanie studni głębinowych moim zdaniem ma trzy główne powody: pierwszy - konkurencja dla wody w butelkach. Teraz taka butelka wody kosztuje ponad 3 złote. Po co Krakus jeden z drugim ma mieć dobrą wodę za darmo, jeśli może za nią zapłacić. Drugi powód - władza chce przycisnąć społeczeństwo pozbawiając je wody. Wodociągi nie zadziałają, firmy transportowe nie dowiozą wody do sklepów, ale jeden z drugim mieszkaniec ma jeszcze studnię głębinową. I plany przywódców trochę się komplikują. Trzeci powód, z pewnością dużo ważniejszy, - wiele studni głębinowych trudno jest wzbogacić substancją, którą władza chciałaby karmić obywateli. Wodociągi - prosta rzecz, producenci wody w butelkach - któryś się nie zgodzi na "ulepszenie" wody, to znajdzie się jakieś bakterie w jego wodzie i wypada z rynku. A ze studniami głębinowymi władza ma problem. Więc należy je zlikwidować.

I tak mnie zastanawia dlaczego samolot wojskowy tak uporczywie krążył nad jeziorem Dobczyckim zaopatrującym w wodę większość mieszkańców Krakowa. Z obserwacji i z portali internetowych wiemy, że samoloty często gęsto zostawiają za sobą tajemnicze smugi, z których substancje potem opadają na ziemię.

Jestem Krakusem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości