Jack Mac Lase Jack Mac Lase
1772
BLOG

Klewki, Szymany, Lepper i talibowie

Jack Mac Lase Jack Mac Lase Rozmaitości Obserwuj notkę 5

SzOstatnio przeczytałem artykuł, że w 2015 roku ma się zakończyć budowa lotniska regionalnego w Szymanach, zaś pierwsi pasażerowie mają stamtąd latać w 2016 roku. Lotnisko to jest znane transportu talibów przez CIA do pobliskich Starych Kiejkut, gdzie byli torturowani. Za zgodę na ten procederKwaśniewski z Millerem prawdopodobnie wzięli niezłą dolę z 15 milionów dolarów przekazanych władzom Polski przez Amerykanów. Pewnie stąd pochodziły oszczędności Kwaśniewskiego przeznaczone na zakup domu w Kazimierzu Dolnym, który to dom agent Tomek usilnie próbował odkupić, za co do tej pory ma problemy. Podniósł rękę na niewłaściwą osobę, to teraz ma za swoje. 

Ale w związku z lotniskiem w Szymanach mnie również przypomniały się Klewki, które od Szyman są oddalone o około 50 km jazdy samochodem (wg. Google maps). 29 listopada 2001 sejm debatował nad odwołaniem Andrzeja Leppera z funkcji wicemarszałka. W odwecie Lepper z mównicy sejmowej oskarżył kilku polityków o branie łapówek. Rzucił też coś o lądowaniu w Klewkach talibów i o wągliku. Oskarżeni o korupcję politycy oburzyli się śmiertelnie, ale żaden z nich nie wszedł na mównicę i nie powiedział:

„Nie panie Lepper, nie brałem łapówek.”

A chociaż Paweł Piskorski mógł to zrobić, bo jak wiemy, on był czysty. Przecież wygrał 138 razy pod rząd w ruletkę  w kasynie Jackpol w Gdyni w 1992 r. Ale jakoś nie zrobił tego. Nie wiedzieć czemu. 

Ale wróćmy do Klewek i talibów. Śmiechu było co niemiara. Talibowie w Klewkach? Skąd? Absurd! Media dworowały sobie z pana Andrzeja. Dla mnie to też wydawało się to totalnym nonsensem. Skąd talibowie w Klewkach? Ale gdy potem wędrowałem po świecie, to już mi się to nie wydawało takim absurdem. Kiedy byłem w RPA zatrzymałem się u mojego cypryjskiego przyjaciela w Midrandzie, koło Johannesburga. Z mapy dowiedziałem się, że w okolicy znajduje się Park Kości Słoniowej. Postanowiłem go odwiedzić, bo pomyślałem, że być może jest tam coś ciekawego, jakieś muzeum czy co. Okazało się, że Park Kości Słoniowej to były to slumsy. Gdy zajechałem na miejsce tłum murzynów wyległ mnie oglądać. Pewnie nieczęsto mieli odwiedziny białasów w tamtej okolicy i stąd to zainteresowanie. Pomyślałem sobie wtedy, ze wyglądam tam tak absurdalnie jak talib w Klewkach. Skoro ja mogłem być w jakiś afrykańskich slumsach, to czemu talibowie nie mieliby wizytować Klewek? Podobne odczucia miałem w innych krajach, gdy pojawiałem się w miejscach rzadko odwiedzanych przez białych ludzi, gdzie wzbudzałem powszechne zainteresowanie. A powracając do Klewek i Leppera, to były śp. lider Samoobrony twierdził, że o łapówkach i talibach dowiedział się od Rudolfa Skowrońskiego, byłego prezesa i właściciela firmy InterCommerce. Kiedyś jednego z najbogatszych Polaków. Człowiek ten zniknął bez śladu i jakoś nikt się tym specjalnie nie zainteresował. Warto przypomnieć fragment stenogramu z wystąpienia Leppera z 25 stycznia 2002:

„Tam są cieki wodne i są te doły, jest to tam zakopane. Stwierdzono to. Ale tego odkopywać nie będą, boby mogła być jakaś zaraza, epidemia. To ona sama wybuchnie zaraz. Za 10 czy 15 lat powiedzą, że w Klewkach są wody skażone. Ale o tym, że mówiłem o tym z tej trybuny, to nie. Napisał on w piśmie, że był tam wąglik, ale nie napisał nawet ile, tylko dokładnie tak: lat temu był tam wąglik. Ile lat? 3, 30, 300 lat temu? To jest pismo urzędnika państwowego: ˝lat temu był tam wąglik˝. On nie był bojowy, bo jakże ma być bojowy. Bojowy to powstaje dopiero na pożywce. Ten nie był bojowy. Dobry wąglik, pogłaskać go tylko. (Wesołość na sali)”.

Czyli mamy już talibów i bakterie wąglika. Maria Wiernikowska, która zasłynęła reportażami z powodzi i stała się ulubioną dziennikarką mediów publicznych, nieroztropnie poszła tropem talibów i wąglika i nakręciła film „Zwariowałam”. Z powodu tego filmu popadła w dziennikarski niebyt. Żadne media już nie chciały jej zatrudnić i koniec końców otworzyła kawiarenkę „Na końcu świata”. 

I co znalazła Maria Wiernikowska? Okazuje się, że znalazła w Klewkach przedstawicieli afgańskiego Sojuszu  Północnego dowodzonego przez Ahmada Szaha Masuda, którzy chcieli handlować z Rudolfem Skowrońskim szmaragdami, narkotykami, chcieli kupić z Polski broń i drukować banknoty afgańskie w Polsce. Mało tego. Odkryła tam jakieś tajne eksperymenty z wąglikiem. Takie transakcje handlowe i „badania naukowe” nie mogły ujść uwadze polskich służb specjalnych, a wręcz były przez nie inspirowane i nadzorowane, o czym świadczy książka byłego oficera wywiadu Aleksandra Makowskiego pt „Tropiąc Bin Ladena” rzucająca pewne światło na kulisy interesów Rudolfa Skowrońskiego. Ów oficer wywiadu był współpracownikiem Skowrońskiego i koordynował jego afgańskie interesy, o czym nie omieszkał się pochwalić w swojej książce:

„W czasie poprzednich spotkań z Masudem uzgodniono, że przy jego finansowej partycypacji Inter Commerce zakupi i dostarczy do Afganistanu różnego rodzaju sprzęt górniczy. Celem było zwiększenie wydobycia szmaragdów w kopalniach Doliny Pandższeru. Przypadła mi wdzięczna rola koordynatora tego przedsięwzięcia”.

 Z książki wynika, że współpraca z Masudem, kolegą z wojska Radka Sikorskiego, rozpoczęła się w drugiej połowie lat 90-tych zeszłego wieku. Biznes się kręcił. Jak podaje portal bibula.com:

„Wytwórnia Papierów Wartościowych wydrukowała afgańskie pieniądze, które trafiły do Masuda.”

I co ma z tym wszystkim wspólnego lotnisko w Szymanach wspomniane na początku? Prawdopodobnie tutaj lądowały samoloty z Afgańczykami, którzy byli następnie transportowani śmigłowcem do Klewek. Tutaj pewnie lądowały samoloty ze szmaragdami i narkotykami i wylatywały samoloty z bronią. Raczej na Okęciu, czy w Balicach takie samoloty wylądować nie mogły, bo jakiś celnik – służbista mógłby to znaleźć i zrobić straszliwy szum. Oczywiście wyciszyłoby się aferę, a celnika wysłało do wariatkowa. Ale po co się niepotrzebnie narażać, skoro można było dokonać przerzutu z daleka od ciekawskich oczu i złych języków?

Dziwnym zbiegiem okoliczności współpraca z Masudem i szmugiel szmaragdów i narkotyków zbiega się z prezydenturą Aleksandra Kwaśniewskiego (1995 – 2005). Kwaśniewski nie mógł nie wiedzieć o takiej operacji służb specjalnych. A skoro wiedział i godził się na to, to pewnie nie za darmo. Jakaś dola mu pewnie przypadała. 

Współpraca z Masudem skończyła się w jego chwili śmierci. Dziwnym trafem Lew Pandższiru zginął w zamachu 9 września 2001. Akurat na dwa dni przed wiekopomnym atakiem na Amerykę. Już nie chcę łączyć tych dwóch faktów. 

Ale Afganistan nie został porzucony przez polskie służby. Wspomniany wyżej portal bibula.com tak o tym pisze:

„ … w lutym 2002 r., Aleksander Makowski razem z Wiesławem Bednarzem współwłaścicielem i założycielem Konsalnetu – i z ministrem obrony narodowej Jerzym Szmajdzińskim pojechał do Afganistanu. Makowski – współpracownik Wojskowych Służb Informacyjnych – obiecywał m.in. wskazanie kryjówek czołowych szefów al Kaidy w tym Bin Ladena (za swoje usługi dla WSI wziął w sumie kilkaset tysięcy dolarów).”

Czyli widać, że na biznesie afgańskim służby specjalne i związani z nimi politycy pociągnęli niezła kasę. Najpierw handel z Masudem plus badania nad bronią bakteriologiczną prawdopodobnie również dla niego, potem kasa za wskazanie kryjówek czołowych szefów al Kaidy, a następnie za udostępnienie więzień na torturowanie talibów. 

Wygląda na to, że lotnisko w Szymanach przysporzyło spore dochody pewnym ludziom. Najpierw jako punkt przerzutowy dla szmaragdów i narkotyków, potem jako lotnisko docelowe dla CIA i torturowanych talibów, a teraz stanie się lotniskiem cywilnym, a „Koszt uruchomienia portu lotniczego Szymany wyniesie ok. 200 mln zł, z czego 76 proc. to dotacja unijna.” jak podaje Gazeta Wyborcza .

Widać, że pewni ludzie jak już nie mogą ciągnąć kasy z Masuda, czy CIA i talibów, to rzutem na taśmę przerzucili się na dojenie Unii Europejskiej.

Jestem Krakusem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości