Jack Mac Lase Jack Mac Lase
687
BLOG

Smog nad Krakowem – czy to jakiś eksperyment?

Jack Mac Lase Jack Mac Lase Rozmaitości Obserwuj notkę 3

Smog nad Krakowem – czy to jakiś eksperyment?Kilka dni nad Krakowem utrzymywała się mgła, która ustąpiła w niedzielę. Okazało się, że ta mgła, to nie była tylko woda, bo jak informuje portal forsal.pl:
„Od piątku urządzenia pomiarowe wskazują przynajmniej czterokrotne przekroczenia norm stężenia szkodliwych pyłów.”
Czyli to była mgła z bonusem czyli smog. Ciekawe, że przez kilka dni przed nastaniem owego smogu spacerując z psami widziałem na niebie wiele białych smug przecinającymi się pod różnymi kątami, które jedni nazywają smugamikondensacyjnymi, a inni smugami chemicznymi. Zwolennicy spiskowych teorii uważają, że ktoś specjalnie rozpyla nad naszymi głowami tajemnicze substancje w sobie tylko znanych celach. Okazuje się, że takie smugi występują na całym świecie. Czyżby cały świat był w spisku? To, że możliwa jest zmiana klimatu metodami geoinżynierii opisuje choćby Wikipedia:

„Geoinżynieria klimatu jest terminem obejmującym wiele proponowanych techniki modyfikacji klimatu poprzez zmiany odbijalności chmur, zmiany koncentracji aerozoli siarczanowych w stratosferze, zmniejszanie albeda Ziemi, nawożenie oceanu żelazem i innych technik.”

Więc informacje o tajemniczych samolotach rozpylających coś w powietrzu nie muszą być wcale bzdetami wyssanymi z brudnego palca. Monitorowaniem tego co jest rozpylane w atmosferze zajmuje się na przykład portal geoengineeringwatch.org.
Ale co oni tam rozpylają?
Okazuje się, że rozpylany jest nad nami popiół. Jak donosi xebola.wordpress.com za wcześniej wspomnianym geoengineeringwatch.org:

„Odpadami spalania węgla przez elektrownie są: ciężki popiół, który osiada, oraz lotny popiół, który normalnie wyleciałby kominem do atmosfery, ale obecne regulacje nakazują jego zatrzymanie, a następnie magazynowanie, ponieważ udokumentowano jego szkodliwe działanie na ludzkie zdrowie i środowisko. Magazynowanie lotnego popiołu nie jest do końca bezpieczne, ponieważ woda może wypłukiwać z niego toksyczne składniki.
Istnieje badanie naukowe (jego wyniki potwierdzono, a samo badanie rozszerzono o kolejne aspekty), które wykazało, że nad ludzkością rozpylany jest toksyczny popiół lotny:
Porównano stosunki wagowe glinu do baru (Al/Ba) w wodzie deszczowej i odcieku z węglowego popiołu lotnego – okazało się, że wynosiły one niemalże tyle samo. Podobnie rzecz się miała ze stosunkiem wagowym strontu do baru (Sr/Ba) w deszczówce i w odcieku.”

Czyli ktoś wykombinował sobie, że zamiast płacić ciężkie pieniądze za magazynowanie popiołu, to będzie go rozpylał w powietrzu w szczytnym celu ochrony ludzkości przed złowrogim globalnym ociepleniem.
Ale powróćmy do krakowskiego smogu. W związku z ostatnim smogiem zauważyłem dziwne zjawisko. Może to jest zwykły zbieg okoliczności, a może coś więcej. Mam 9 letnią pralkę. Psuje się od czasu do czasu i własnoręcznie ja naprawiam. Działa jak działa, ale pierze. Gdy wystąpił smog pralka przestała prać. Oczywiście rozebrałem ją, przeczyściłem przewody wodne, pogrzebałem w szczotkach silnika itp. Pralka dalej nie działała. Ale w niedzielę, gdy smog ustąpił, jeszcze raz spróbowałem ją włączyć i sama z siebie, jak gdyby nigdy nic, zaczęła prać i do tej pory pierze bez problemu. Ktoś powie, że zmieniła się wilgotność powietrza i dlatego. Dzisiaj deszcz pada, a pralka dalej pierze. Poza tym u mnie w mieszkaniu jest sucho, bo mam centralne ogrzewanie.
To mógłby być jednostkowy przypadek. Ale moi rodzice mają stary telewizor. Działa jak działa. Gdy wystąpił smog przestał w ogóle działać. Gdy smog minął znowu działa jak gdyby nigdy nic.
Oczywiście te dwa przypadki mogą być przypadkowa zbieżnością  zdarzeń nie mających nic wspólnego ze smogiem, a mogą mieć jakiś związek. Trzeba przeprowadzić rozpoznanie wśród posiadaczy starszej elektroniki, czy mieli z nią kłopoty  w czasie smogu czy nie. Bo na przykład mój laptop działał bez zarzutu. Tak jak i mój co najmniej (bo kupiony z drugiej ręki) ośmioletni telefon komórkowy.
Ciekawe też, że ten smog wystąpił w czasowej bliskości 11 listopada. Czy ktoś testował nowa broń nieinwazyjną na czas spodziewanych zamieszek w Warszawie?
Jaki jest sens rozpylania czegoś w powietrzu na wielkich obszarach? Przecież ci co o tym decydują i ci co to rozpylają oddychają potem tym powietrzem. A co gorsza w powyżej cytowanym artykule dalej czytamy:

„Tajne geoinżynieryjne programy narażają ludzkość oraz ziemską faunę i florę na działanie łatwo przenoszonego przez ciecze glinu, toksycznej substancji, zwykle niespotykanej w środowisku naturalnym, co oznacza, że nasz układ odpornościowy nie mógł w jej obecności ewoluować i się na nią uodpornić. Podczas trwania tych programów nastąpił gwałtowny wzrost ilości zachorowań na neurologiczne choroby związane z glinem, takie jak: autyzm, Alzheimer, Parkinson, ADHD i inne. Obserwujemy także masową zagładę roślin i zwierząt. Zakładam, że ich przyczyną jest glin pochodzący z rozpylanego w ramach geoinżynierii węglowego popiolu lotnego.”
„Od momentu zaprzysiężenia Prezydenta Baracka Husseina Obamy na drugą kadencję 20 stycznia 2013, działania geoinżynierii się nasiliły, w wielu częściach Stanów Zjednoczonych stając się niemalże codziennością. Jeśli to rozpylanie w ramach geoinżynierii węglowego popiołu lotnego jest główną przyczyną chorób neurologicznych związanych z glinem, to częstotliwość ich występowania powinna gwałtownie wzrosnąć po 20 stycznia 2013; będzie to dowód, makabryczny dowód zbrodni przeciwko ludzkości oraz ziemskiej faunie i florze – zbrodni o zasięgu, którego ludzkość nigdy wcześniej nie doświadczyła.”

Więc czemu ludzie decydują się to robić? Przecież oni, ich dzieci i wnuki też oddychają tym powietrzem.
Pierwsza odpowiedź, która się to zysk. Ale trzeba być debilem, żeby dla jakiegoś doraźnego zysku skazać siebie i swoich potomków na choroby i przyspieszoną śmierć. A jak widać po rozmachu przedsięwzięcia oni raczej do debili nie należą.
Inna odpowiedź?
Spiskowa – oni nie są ludźmi, a w każdym razie nie są homo sapiens sapiens, i z jakiś powodów ta zmodyfikowana atmosfera jest dla nich lepsza niż ta, którą my oddychamy.
To,  że razem z nami może żyć inny gatunek człowieka nie jest takim znowu science fiction. Jak wiemy jeszcze niedawno żyło kilka gatunków człowiekowatych: neandertalczyk, człowiek z Cro-Magnon czyli homo sapiens fossilis albo kromaniończyk, człowiek współczesny starszy czyli homo sapiens idàltu,denisowianin czyli człowiek z Denisowej Jaskini, a także homo floresiensis zwany hobbitem z Flores.
Widać, że to całkiem sporo gatunków i ponoć wymarli całkiem niedawno, bo kilkadziesiąt lub może nawet kilkanaście tysięcy lat temu. A jeśli nie wymarli tylko wtopili się w społeczność homo sapiens sapiens zajmując w ludzkich społeczeństwach przywódczą rolę? Nie musieli się z nimi wcale mieszać w sensie genetycznym. Wystarczy, że nimi zarządzali, jak rolnik stadem krów, czy hodowca psów swoimi psami. O tym, że tak się mogło stać przekonuje nawet, nieświadoma tego, Wikipedia pisząc o różnicach między człowiekiem współczesnym a neandertalczykiem:

„o ok. 1/3 większa puszka mózgowa w stosunku do puszki mózgowej człowieka (neandertalczyk: od 1370 do 1900 cm³, człowiek od 1490 do 1500 cm³), brachycefaliczna budowa czaszki”
„prawdopodobnie posługiwali się mową. Kość gnykowa znaleziona w 1983 w jaskini Kebara (Izrael) ma budowę zbliżoną do ludzkiej, jednak, jak twierdzą niektórzy uczeni, znajduje się ona zbyt wysoko, by móc artykułować dźwięki.”
„Człowiek z Neandertalu rozwijał europejską kulturę mustierską i kulturę lewaluaską. Ich archeologia wskazuje, że neandertalczyk wytwarzał narzędzia kamienne i drewniane, praktykował pochówek rytualny swych zmarłych, zajmował się myślistwem i zbieractwem, potrafił rozniecać ogień. We Francji, w jaskini La Chapelle-aux-Saints, odkryto płytki grób ze szkieletem w pozycji embrionalnej, pokrytym czerwoną ochrą. Obok ciała pozostawiono: narzędzia, kwiaty, jajka i mięso. Świadczy to o czci oddawanej zmarłym, wierze w życie pozagrobowe i istnieniu praktyk religijno-magicznych. Znalezienie szkieletu z zagojonymi istotnymi pęknięciami kości świadczy, że opiekowano się rannymi osobnikami, które przy tak dużych złamaniach nie mogłyby przeżyć bez pomocy.”

Patrząc na zdjęcia neandertalczyków można dojść do wniosku, że jeśliby takiego ostrzyc, ogolić i ubrać w garnitur, to nie rzucałby się w oczy na ulicy.
A co z innymi człowiekowatymi?
Znowu z pomocą przychodzi Wikipedia pisząc o człowieku współczesnym starszym:

„Najlepiej zachowana czaszka osobnika BOU-VP-16/1 miała pojemność mózgoczaszki 1450 cm3. Obecnie średnia światowa wynosi 1375 cm3.”

A kromaniończyk? I znowu Wikipedia:

„Gatunek ten charakteryzował się wysokim wzrostem ok. 180 cm i pojemnością mózgoczaszki dochodzącą do 1600 cm³. Szeroka twarz z wystającym nosem nie wykazuje cech odróżniających od współczesnej białej odmiany człowieka.
Znaleziska wykazują, że kromaniończycy jako pierwsi wykonywali przedmioty ozdobne, m.in. figurki kobiece znane dziś pod określeniem paleolitycznej Wenus, wypalali z gliny figurki terakotowe. Kromaniończyk był również autorem malarstwa jaskiniowego, grzebał zmarłych oraz pierwszy tworzył trwałe domostwa.”

Jeśli inteligencja idzie w parze z wielkością mózgu, to każdy z wyżej wymienionych gatunków mógł zdominować człowieka współczesnego i zrobić go bydłem hodowanym dla własnych potrzeb. Czyli gatunki te, będąc w mniejszości_, mogły wmieszać się w morze homo sapiens sapiens nie krzyżując się z nim, ale tworząc jego elity. Jak wiemy od tysięcy lat rody arystokratyczne nie mieszają się z plebsem. Może coś jest w powyższej hipotezie?
Inną odpowiedzią na pytanie dlaczego ktoś się bawi w geoinżynierię zatruwając powietrze na całym świecie są popularyzowanie przez Davida Icke’a reptilianie lub kosmici zmieniający pod siebie naszą atmosferę.
Oczywiście może być tak, że to są zwykli ludzie ale oddychają czystym powietrzem, bo potrafią je oczyszczać w swojej okolicy pewnymi urządzeniami, jak na przykład generatory orgonu. 

 

 

Jestem Krakusem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości