Jacek Jaworski
Jacek Jaworski
Jack Mac Lase Jack Mac Lase
318
BLOG

Kenia - moja podróż, część XVI - Watamu - nurkowanie w oceanie

Jack Mac Lase Jack Mac Lase Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

ak już pisałem w poprzednim poście podczas powrotu z Watamu National Marine Park przechodziłem obok bazy nurkowej, w której umówiłem się na nurkowanie na dzień następny. Obiecano mi, że samochód z bazy o określonej godzinie przyjedzie pod mój hotel i zabierze mnie na nurkowanie. Następnego dnia przygotowałem swój aparat fotograficzny do zdjęć podwodnych i o umówionej godzinie czekałem na samochód. Czekam, czekam i czekam i nic. Zadzwoniłem do bazy, a oni powiedzieli, że samochód czekał na mnie pod supermarketem, ale nie przyszedłem. No świetnie, tylko, że nikt mnie nie raczył o tym poinformować. Z rozmowy wyszło, że pod supermarketem umówiono się z Niemką i ją zabrano, a mnie olano. W pierwszym odruchu chciałem zrezygnować z nurkowania już dla samej zasady, ale pomyślałem, że jeden raz mogę zanurkować, żeby zobaczyć jak tu wygląda świat podwodny, skoro i tak już jestem przygotowany. Powiedziałem im, że tam dojdę za jakiś czas. Baza nurkowa byłą oddalona o jakieś 2 kilometry od mojego hotelu w Watamu. Poszedłem tam wzdłuż plaży, załatwiłem formalności, jakieś podpisywanie dokumentów, sprawdzanie licencji nurka, przesłuchanie ile nurkowań odbyłem, na jakie głębokości, kiedy ostatnie nurkowanie było itp. Od razu było widać, że to niekenijska baza była. Kenijczycy prawdopodobnie by o nic nie pytali, tylko sprawdzili, czy kwota w dolarach się zgadza, jak to miało miejsce w Shimoni. Wypłynęliśmy w morze. Mieliśmy odbyć dwa nurkowania. Jak to zwykle bywa pierwsze głębsze, drugie płytsze. W pierwszym nurkowaniu zeszliśmy na głębokość około 40 m. Na tej głębokości zdjęcia wyszły z przewagą koloru niebieskiego. Co prawda my widzimy tam świat w kolorze, bo mózg robi na bieżąco korekcję, ale aparat już nie. Tylko zdjęcia z małej odległości od obiektu oddają kolory, bo w aparacie miałem wmontowaną lampę błyskową. W toni pływało bardzo wiele ryb. Całe ławice.


image


image


image


image


image


image


image


Z bliska udało mi się zrobić zdjęcia kilku rybom, na przykład ognicy (skrzydlicy), którą Wikipedia tak opisuje:

"Skrzydlice potrafią zaatakować nurka, który podpływa zbyt blisko i "zakłóca im spokój". Pierwszym symptomem niespodziewanego ataku jest charakterystyczne zachowanie ryby. Skrzydlica unosi płetwę grzbietową i spuszcza głowę w ten sposób, aby kolce były skierowane w stronę osoby podpływającej. Należy wtedy szybko oddalić się ponieważ istnieje prawdopodobieństwo raptownego podpłynięcia skrzydlicy oraz wbicia jadowitych kolców w ciało przeciwnika. Trucizna ognicy powoduje u człowieka silny ("ognisty") i długotrwały ból, a w przypadku wystąpienia reakcji alergicznej jest potencjalnie niebezpieczny dla życia człowieka."


image


image


image


Znalazła się też szkaradnica:


"drapieżna ryba morska z rodziny skorpenowatych (często zaliczana do rodziny szkaradnicowatych Synanceiidae). Poławiana, hodowana w akwariach. Uważana za jedno z najbardziej jadowitych zwierząt morskich. Ukłucia mogą być śmiertelne dla człowieka."



image


image


Były również ukwiały z błazenkami (amfiprionami)


image


image


Były oczywiście i mureny.


image



I mnóstwo innych ryb, których nazw nie znam.


image


image


image


image


image


image


image


image


image

image


image


image


image


image


image


image


image


image


image


image


image


image


image


image


image


image


image


image


Były tam różne gatunki rozgwiazd.


image


image


image


I jakieś takie stworzenia.


image


image


I oczywiście najprzeróżniejsze koralowce.


image


image


image


image


image


image


image


image


image


image


image


image


image


image


image


image


image


image


image


image

image

image


image


image


image


Po nurkowaniu namawiano mnie na kolejne w następnych dniach, ale mnie to wystarczyło i pojechałem dalej. Moim zdaniem nurkowanie w okolicy Watamu było ciekawsze niż Shimoni, chociaż w Shimoni widziałem pod wodą żółwie morskie. W Shimoni nie odpłynęliśmy zbyt daleko od brzegu, a maksymalna głębokość nurkowania była 16 metrów. Tutaj - około 40 metrów.

Ostatnim celem mojej podróży po Kenii było Malindi.

Jestem Krakusem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości