Jakelo Jakelo
548
BLOG

Łódź - sensacyjne informacje na tle procesu w sprawie zawalonej kamienicy...

Jakelo Jakelo Samorząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

imageKrzywy był i dlatego zawalił się...

Wkrótce miną trzy lata od katastrofy budowlanej w Łodzi przy ul. Sienkiewicza przy pl. Komuny Paryskiej. W wyniku katastrofy na szczęście nikt z ludzi nie zginął, ani też nie odniósł obrażeń. Tymczasem prokuratura wiosną tego roku skierowała do Sądu Rejonowego w Łodzi akt oskarżenia przeciwko inwestorowi procesu budowlanego, czyli właścicielowi kamienicy oraz wykonawcy prac remontowych. Sprawa jest w toku.

 Podawane w mediach informacje na temat zawalonej kamienicy są rozbieżne. Dla mnie mało wiarygodną informacją jest ta, że budynek pochodził jeszcze z XIX w. Według mnie była to dobudówka do kamienicy stojącej do dziś przy ul. Sienkiewicza w nienaruszonym stanie. Jej zewnętrzny wygląd zdecydowanie wskazywał, że mogła być znacznie młodsza niż budynek główny i wzniesiona znacznie później niż on np. w okresie międzywojennym. Jest to jednak okoliczność bez znaczenia dla ustalania przyczyn katastrofy oraz odpowiedzialności karnej obecnie podsądnych osób - właściciela i wykonawcę robót. Zasadniczą kwestią jest to, czy prowadzone prace remontowe były wyłączną przyczyną, czy też do tej katastrofy przyczyniło się coś innego. I tu pozwolę podzielić się z czytelnikami kilkoma informacjami na temat nieistniejącego już budynku, pozyskanymi kilkadziesiąt lat temu.

Było to roku 1980, jesienią, a więc 35 lat przed tą katastrofą budowlaną. We wczesnych godzinach popołudniowych z mieszczącego się przy ul. Sienkiewicza 46 III LO, po skonczonych lekcjach wychodzili uczniowie. Pewna grupa uczniów skierowała się ul. Sienkiewicza do ul. Tuwima, by dojść do Ul. Piotrkowskiej. W grupie tych uczniów była dziewczyna, która od tej jesieni rozpoczęła w "Trójce" naukę w klasie trzeciej. Przechodząc przez pl. Komuny Paryskiej zagadnęła do kolegów, wsród których byłem i ja, pokazując na stojący tam budynek biurowy:

- Czy wiecie, że ten budynek jest krzywy i może się zawalić, jeżeli ktoś chciałby w nim wykonywać jakąś poważniejszą przebudowę?

Oczywiście, nikt z pozostałych o tym nie wiedział a i też nie uwierzył i informację przyjął śmiechem. Sprawa ta jednak zainteresowała mnie i postanowiłemnastępnego dnia wyciągnąć od niej więcej informacji na temat tego budynku. Intrygowało mnie zwłaszcza żródło, z którego czerpała wiedzę na temat stanu tego budynku. Nietraktowałem przekazanej nam informacji jako żartu, ani też nie brałem jej za jakąś jasnowidzkę, czy hiromantkę. Okazało się, że ktoś z jej krewnych - być może brat - zwiazany był z architekturą naukowo i jako student Politechniki Łódzkiej prowadził badania tego budynku, pomiary, których wyniki potrzebne mu były do dysertacji naukowej. Dokonane pomiary i obliczenia wskazywały jednoznacznie, że budynek ten ma wadę, że postawiony został nieprawidłowo. Główną wadą tego budynku było znaczne odchylenie ściany szczytowej od pionu. Wada ta pociągała dość oczywiste konsekwencje - zakazane było prowwdzenie jakichkolwiek prac remontowych związanych z fizycznym oddziaływaniem na ścianę szczytową. Również roboty budowlane na stropach i ścianach działowych, takie jak ich wyburzanie, czy mechaniczne oddziaływanie na nie z dużą siłą były niewskazane, bo i one mogłyby przyczynić się do zawalenia się budynku. Budynek stał i można było sobie na niego patrzeć z zewnątrz, jak również mogły w nim przebywać biuralistki wykonujące lekkie prace biurowe. 

To mnie zaintrygowało, że pomimo tej wiedzy naukowej na temat tego budynku nie podjęto decyzji o jego rozbiórce i postawieniu na jego miejscu czegoś solidniejszego. Temat ten poruszłem w szkole, na lekcji wychowania technicznego, prowadzonej przez sympatycznego profesora Nowackiego. Wywiązała się dyskusją, przepełniona głównie ubolewaniem jako do takiego partactwa można było w przeszłości dopuścić. Ja zaś patrzyłem w przyszłość i podniosłem kwestię konieczności rozbiórki tego obiektu, gdyż z powodu jego wady traktować go należy tak jakby ukryta w nim była bomba, która kiedyś może wybuchnąć, powodując zawalenie się tego budynku. Profesor starał się mnie uspokoić, zapewniając, że nic takiefo nie nastąpi, a poza tym budynek ten był własnością państwową, socjalistyczną, ogólnonarodową a takiej nie wolno niszczyć, bo to jest znaczny majątek. Zapytałem wtedy: "- a jak zginą ludzie, to co?" no ale na to odpowiedzi nie usłyszałem i dyskusja zakończyła się. Jej przebieg skłonił mnie do przekonania, że uzyskane wyniki badań, jako mało polityczne z czasem ukryto, by nie było konieczności uszczuplania własności społecznej przez rozbiórkę tego "krzywego budynku" . Mijały lata... Najpierw dekada lat 80-tych, później 90-tych. Niekiedy przechodząc tam, przez pl. Komuny, nachodziła mnie refleksją: "zawali się to kiedyś, czy nie..." . Budynek ten stał tam przez te 35 lat nienaruszony, bo też i nie wykonywano w nim żadnego cięższego remontu. Potem ustrój w kraju się zmienił i zmieniali się też właściciele budynku, aż został nim prywatny właściciel, który postanowił przeprowadzić generalny remont, by wnętrze budynku odpowiadało współczesnym standardom. Nie wiedział, że kiedyś, dawno temu wykonane w nim badania i pomiary wykonywania takiego remontu zakazywały.

Patrząc w przesłości na nieistniejący już dziś budynek przez pryzmat tamtych wyników badań, o których w roku 1980 poinformowała mnie licealna koleżanka, dziś stwierdzić można, że był on kupą gruzu i tyle był wart. Bo dziś budynek wielokondygnacyjny, w którym nie można przeprowadzić remontu, by dostosować go do współczesnych warunków budynku biurowego lub o innym, jakimkolwiek przeznaczeniu, nie przedstawia żadnej wartości. Nie można było przeprowadzać w nim prac zezwalających na założenie klimatyzacji, czy kabli sieci elektronicznej. Nie można było w nim dostosować układu pomieszczeń do współczesnych potrzeb itp... Nie wiem, jak przedstawiała się możliwość przeprowadzenia tzw. termomodernizacji, tj. oklejania ścian szczytowych na zewnatrz. Sam styrpian ciężki nie jest, ale jego mocowanie wymaga nawiercenia w scianie otworów, na następnie powierzchnię ściany tynkuje się, co powoduje, że obciążenie ściany zwiększa się. O tym wszystkim nie informowano nabywcy tego budynku, bo albo te niewygodne informacje ukryto już wtedy, tj. w roku 1980, wprowadzając zakaz ich upowszechniania, bo godziły w ustrój socjalistyczny, albo też ukryto je później, nie w pełni informując ostatniego nabywcę tego budynku, ktory, gdyby o nich wiedział, prawdopodobnie z oferty kupna nie skorzystałby...

Z wielkim zainteresowaniem śledzę ten proces przeciwko ludziom Bogu ducha winnym, których być może oszukano przy sprzedaży im tego budynku, ukrywając jego wady, czyniące zeń obiekt bezużyteczny. Ciekawe jak się zakończy. Oby nie było tak, jak w przysłowiu, że "kowal zawinił, cygana powiesili".


imageimage

Jakelo
O mnie Jakelo

Prawnik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka