Jan Bodakowski Jan Bodakowski
293
BLOG

Przegrywamy, bo jesteśmy niezorganizowani – np. w kwestii fałszywej pandemii

Jan Bodakowski Jan Bodakowski Polityka Obserwuj notkę 4

Jan Bodakowski
Przegrywamy, bo jesteśmy niezorganizowani – np. w kwestii fałszywej pandemii

Władze ignorują protesty społeczne. Dzieje się tak, bo obywatele (niezadowoleni z działalności władz) ograniczają się tylko do wyjścia na ulice i wykrzyczenia swojego niezadowolenia. Temu wyjściu towarzyszy fałszywe przekonanie, że wychodzi się po to, by władze usłyszały i wzięły pod uwagę wolę obywateli. Demonstracjom powinno towarzyszyć inne przekonanie. Demonstrujemy po to, by się zintegrować, by demonstracje były pretekstem do samoorganizacji, oraz po to, by wykorzystać media do przekazania swoich idei widzom.

Władza ma taką naturę, że będzie ignorować głos demonstrantów. Bo jest ich (demonstrantów) zawsze (niezależnie ile by przyszło) mniej niż reszty wyborców. Dodatkowo wielkie demonstracje nie znajdują swojego odzwierciedlenia w wyborach — na Marsz Niepodległości przyszło kiedyś 250.000 polskich patriotów — właściwie wszyscy wyborcy prawicy w Polsce, a na demonstracje PiS przychodzi garstka emerytów (opisywana w mediach PiS wbrew faktom jako dziesiątki tysięcy), a na PiS w wyborach ma miliony wyborców.

Najważniejszym powodem ignorowania protestów społecznych jest to, że nic w życiu społecznym z nich nie wynika. Nie idzie z nimi w parze samoorganizacja protestujących, którzy powołaliby do życia organizację polityczną, która mogłaby z czasem wejść do polityki i zdobyć realny wpływ na władze (choćby na poziomie samorządowym).

Polskie samorządy dysponują ogromnymi pieniędzmi, w części wydawanymi (przez opanowane przez krypto lewicę i pseudo liberałów władze samorządowe) na lewicową propagandę. Gdyby przeciwnicy fałszywej pandemii mieli swoją organizację, mogliby mieć swoich radnych, w jakimś mieście współtworzyć władze i wydać pieniądze na uświadomienie społeczeństwu jak jest oszukiwane w kwestii fałszywej pandemii — samorządy mają swoje darmowe samorządowe czasopisma, środki wydawane na publikację książek i produkcję filmów, nadzór nad szpitalami i szkołami — czyli dane o tym, co się naprawdę dzieje w lecznictwie i szkolnictwie (np. mogą opisać, ilu nauczycieli co roku umierało przed fałszywą pandemią, a ilu umiera dziś — bo media kreują fałszywy przekaz, jakby nagle nauczyciele zaczęli umierać).

Oczywiście ruch sprzeciwu wobec fałszywej pandemii trudno przekuć na organizację polityczną – pewnie składa się głównie z osób niemających poglądów politycznych i ekstremistów z różnych stron barykady. Nic nie przeszkadza, by ruch taki nabył formalne struktury związane kwestiami ochronny zdrowego rozsądku, nauki, praw obywatelskich, i np. ochroną praw konsumentów (bo władza nie chce nas chronić przed szkodliwą dla zdrowia żywnością i woli nas bronić przed Covid, gdy z powodu śmieciowego jedzenia miliony polaków mają cukrzyce czy otyłość prowadzące do wielu chorób).

Patologie w naszej patriotycznej polityce pokazuje postawa Konfederacji wobec protestów przeciwko fałszywej pandemii. Konfederacja to kolejna inicjatywa, która w duchu monarchistycznym służy promowaniu konkretnych polityków i której obcy jest duch narodowy nakazujący samoorganizację społeczną. Obsesje antydemokratyczne liderów Konfederacji sprawiają, że ograniczają się oni do promocji swoich osób na marszach przeciwników fałszywej pandemii (co jest zrozumiałe i dobrze, że choć tyle robią), oraz promocji wydanej przez fundację jednego z liderów książki (dobrej, ale nie da się ukryć, że zyski z niej idą do fundacji owego lidera – i nie wiemy, czy ów lider ma też z tego jakieś dochody, co by tłumaczyło nachalne promowanie swojej publikacji w mediach).

Konfederacja absolutnie nie wykorzystuje protestów przeciwników fałszywej pandemii do samoorganizacji narodu, do rekrutacji w swoje szeregi, by stworzyć zaplecze terenowe niezbędne do wejścia do władz samorządowych, prowadzenia i kontroli wyborów. Nie robi tego, bo Konfederacja to ''partia'' do której nie przyjmuje się ludzi, tylko szyld do startu w wyborach – by zagospodarować sympatyków, stworzono kluby Konfederacji, do których można wejść, by zostać mięsem armatnim w kampanii wyborczej, żołnierzem do rozdawania ulotek i zbierania podpisów, który nie ma żadnego wpływu, na to, co się dzieje w partii – co całkowicie sprzeczne jest z duchem ruchu narodowo demokratycznym nakazującym samoorganizację społeczną i budowę społeczeństwa obywatelskiego.

Zapewne by jak najbardziej ograniczyć rekrutacje do klubów Konfederacji — bo jeszcze na ich bazie zbyt aktywni ludzie (wbrew liderom Konfederacji) mogliby się samoorganizować — na marszach czy to przeciwko fałszywej pandemii, czy w obronie polskiego rolnictwa, klubów Konfederacji nie widać — czyli i one nie chcą rozbudowywać lokalnych swoich struktur. Oczywiście może być tak, że działacze klubów Konfederacji mają odmienne poglądy od uczestników protestów przeciwko fałszywej pandemii czy marszów w obronie polskiego rolnictwa.

Przegrywaliśmy, przegrywamy i przegrywać będziemy z racji na to, że jesteśmy niezorganizowani. Nic się nie zmieni — do czasu, gdy zaczniemy tworzyć swoje organizacje, samo organizować się, kreować społeczeństwo obywatelskie. Żadna władza czy opozycja nie dla nas nie zrobi, o swoje interesy musimy zadbać my sami.

Ideową przeszkodą w samoorganizacji społecznej są w środowiskach prawicowych toksyczne idee monarchistyczne i antydemokratyczne, będące wyrazem pogardy dla narodu, przekonania, że Polacy to motłoch, który trzeba wziąć za ryj. Monarchizm i antydemokratyzm będące bękartami Piłsudskiego i sanacji, sanacyjnej pogardy dla Polaków. By przetrwać i zadbać o swoje interesy, Polacy muszą wrócić do idei narodowej demokracji, której celem było samoorganizacja społeczna i społeczeństwo obywatelskie.

Jan Bodakowski
image


Brzydki. Biedny. Niedoceniony. Nielubiany.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka