Dzisiaj na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie (od ok. 17.00 do ok. 22.00), wśród wielu imprez organizowanych przez Dom Spotkań z Historią w ramach akcji „Wyłącz system” będą wystawione ekrany, na których eksponowane będą blogi z Salonu24 z tekstami o 4 czerwca. Można będzie się włączać do dyskusji tam, na Krakowskim, gdzie będą stały komputery. Będzie też można dyskutować „z Polski”. Obserwujcie blog Domu Spotkań z Historią, piszcie tam, albo u siebie.
Na tymże blogu, Domu Spotkań z Historią – jak zapewne zauważyliście - od kilkunastu dni pojawiają się historie cichych bohaterów walki z komuną. Te historie zostały spisane przez wolontariuszy. Dołączcie się ze swoim historiami lub historiami ludzi, których znacie. Historiami nieznanych bohaterów. Opiszcie je na blogu DSH albo u siebie. Zbierzmy jak najwięcej tych opowieści. Pokażmy naszych bohaterów. Postaramy się wszystkie te historie gdzieś zebrać i pokazać razem. Jak się uzbiera dużo, może wydamy książkę.
A teraz mój kawałek o 4 czerwca.
W nocy z 4 na 5 czerwca słuchałem w „Głosie Ameryki” wyników wyborów Polonii z USA. Nie mogłem uwierzyć jak bardzo Łapicki kładzie na łopatki Urbana. Potem okazało się, że w Polsce było tak samo. Kilka miesięcy potem zacząłem swoją pierwsza pracę jako dziennikarz w legalnych mediach. Tak, miałem szczęście. Moje dorosłe życie zaczęło się od odzyskania wolności. Bo – jakkolwiek nie oceniamy tego dziś poprzez perspektywę zaniechań wobec komunistów – to byłe jednak początek wolności. I to wolności nieprzerwanej. Do dziś ona trwa. I dziś możemy się kłócić z „Dziennikiem”, narzekać na Platformę, potępiać PiS, krzywić się na media, toczyć boje na blogach. Ale żyjemy w wolnym i bezpiecznym kraju.
Przy wszystkich błędach, zaniechaniach, niewykorzystanych szansach. I dziś świętujemy odrzucenie przez naród komunistów. Bo 4 czerwca – pamiętajcie – to nie jest tylko święto ówczesnego Komitetu Obywatelskiego. To duża część narodu, większość w wolnym głosowaniu powiedziało komunistom „do widzenia”. I choć sobie nie poszli, tylko przepoczwarzyli się, to wolność się zaczęła. I zaczęło się to w Polsce. Potem poszli inni.
I choć dzisiaj różnimy się totalnie i niekoniecznie mi się chce z wszystkimi pić szampana i choć nic nie zmusi mnie bym dziękował za coś Kiszczakowi i Jaruzelskiemu, to bardzo chętnie złożę pokłon wszystkim, którzy walczyli z tym co symbolizują ci dwaj faceci. I mam tę wolność by podziękować Adamowi Michnikowi i Andrzejowi Gwieździe Władysławowi Frasyniukowi i Kornelowi Morawieckimu. Braciom Kaczyńskim i gdańskim liberałom z Donaldem Tuskiem. I moim wszystkim kolegom z NZS. I dziesiątkom tysięcy tych cichych, mniej znanych, często dziś przegranych, z którymi może mi być dziś ideowo blisko lub daleko, ale którzy walczyli o naszą wolność.
Nie muszę pić z wszystkimi, ale chętnie za upadek komuny chętnie coś wychylę. Czy uważamy, że ważniejszy był 4 czerwca czy 12 września 89, czy 30 sierpnia 80, czy 2 czerwca 79. Te wszystkie dni były ważne.
Jak już ułożyło się, że wszyscy świętują dziś, to świętujmy. Jeśli ktoś ma ochotę, bo nic na siłę. Ja świętuję.
P.S. Salon24.pl na jeden dzień przypiął sobie znaczek "Solidarności". W hołdzie wszystkim tym, którzy w czasach komuny walczyli o naszą wolność i tym, którzy 4 czerwca 89 głosowali za wolnością
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości