Spotkania prezydenta, uchwały Sejmu, Deklaracja Łódzka, rozmaite oświadczenia. Czy coś się naprawdę stało z naszymi politykami? Czy cos się stało z nami? Chcemy zmienić poziom debaty? To wszystko puste słowa i teatr. Nie miejmy złudzeń. Niemal wszyscy mówią mniej więcej to samo. „Zmieńmy język , ale winni są oni”. Zresztą kiedy czytam niektóre posty blogerów o tym, jak druga strona używała języka nienawiści, posty ociekające równie zaciekłym jadem, nie mam wątpliwości, że nie zmieniło się nic. A jeśli coś się zmienia – to na gorsze. I tam i tu. Nie miejmy złudzeń.
Oświadczenia i gesty nic nie zmienią. To kolejny element gry. Co może być realną oznaką zmian? Zmiana sposobu uprawiania polityki. Mówienie nie o tym, że mamy mówić innym językiem, a nawet nie zmiana języka. Zmiana tematu rozmów. Zmiana używanych argumentów.
Zawsze uważałem, ze symbole są ważne w życiu publicznym, ale dziś mamy wyłącznie albo debaty na poziomie symbolicznym albo pusty PR. To nie jest tak, że wszędzie przestaje się rozmawiać o poważnych sprawach i wszędzie dominuje tylko marketing. Marketing, PR, narracja to wszędzie staje się coraz ważniejsze, ale to są narzędzia do uprawiania polityki a nie treść polityki.
Śledzę teraz rozmaite działania z działki „komunikacyjnej” Baracka Obamy. Nie jest to bohater mojej bajki, ale sledzę fanatyczny marketing, który jest narzędziem działań politycznych. Robi wielki szum i zamieszanie, ale nie w sprawie dopalaczy, czy kastrowania, ale w sprawie np. fundamentalnej reformy zdrowotnej i ubezpieczeniowej. Nie spieram się o teraz o to, czy to dobra czy zła reforma. Piszę o tym, że on coś robi używając do tego narzędzi marketingowych. U nas są tylko narzędzia marketingowe z jednej strony a drugiej – opozycyjnej – tylko walka na poziomie symboli.
Teraz przez miesiąc będziemy mieli dalszy festiwal gestów i przemów na temat agresji w polityce, które służyć będę tylko temu, by po dwóch stronach sporu były dwie partie. To jest wygodne dla obu graczy. I znowu żadnego chleb z tego nie będzie. Agresji będzie mniej, jeśli odbędzie porządna praca, nad służbą zdrowia, konstytucją, KRUS-em, długiem, cięciami budżetowym itp. Realna i merytoryczna a nie pozorna. Merytoryczna to wcale nie oznacza pozbawiona marketingu i PR. Bo trzeba tych narzędzi używać, po to by dyskusja była zrozumiała dla ludzi.
Może wtedy będzie być może mniej agresji. W gesty, oświadczenia, uchwały i deklaracje nie wierzcie. To robienie nas w bambuko.
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka