jan mak jan mak
2905
BLOG

Mateusz Morawiecki – najlepszy kandydat na premiera

jan mak jan mak Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 330

Wygląda na to, że serial pt. "rekonstrukcja rządu" zbliża się do finału i w grze ciągle jest trójka kandydatów: Beata Szydło, Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki. Najbardziej logicznym wyborem pośród nich wydaje się Mateusz Morawiecki i to właśnie postaram się poniżej uzasadnić.

Najpierw zajmijmy się argumentacją, że "nie zmienia się koni podczas przeprawy", "nie zmienia się premiera, który ma najlepsze notowania", "lepsze jest wrogiem dobrego". To jest generalnie bardzo mocna i słuszna argumentacja – i na pewno liczy się z nią Jarosław Kaczyński, który bez wątpienia w tej sprawie jest decydentem. Skoro jednak mowa jest o rekonstrukcji, skoro tak długo to trwa z wyraźnym uszczerbkiem dla obozu rządzącego i pracy rządu, skoro JK nie zdecydował się przerwać spekulacji na ten temat – to znaczy że jest powód mocniejszy niż ten argument, a przynajmniej równie mocny, przemawiający za zmianą premiera.

Wiadomo było, że Beata Szydło planowana był jako premier tymczasowy, na wybory i na czas krótko po wyborach. Poradziła sobie w tej roli nadspodziewanie dobrze. Zdobyła duże zaufanie społeczne i sympatię. PR-em niespodziewanie dorównała Tuskowi. To spowodowało, że jej zmiana przeciągała się i rozwiązanie tymczasowe przekształciło się w trwałą prowizorkę.

O ile obraz zewnętrzny rządu jest nadspodziewanie dobry, niewątpliwe sukcesy i działanie prospołeczne daje bardzo dobre sondaże, nawet rosnące (chociaż powoli), o tyle wszystko wskazuje na to, że wewnątrz rządu sytuacja nie wygląda tak różowo. Wiadomo z różnych przecieków, że wytworzyły się frakcje, coraz mniej zajęte pogłębianiem sukcesu rządu, a coraz bardziej wzajemnym zwalczaniem się i podkopywaniem, że część ministrów swojego szefa widzi tylko na Nowogrodzkiej, że pani premier nie ma mocy decyzyjnej, że ważnym ministrom wcale nie działa się łatwo przy oporze innych, że muszą poświęcać ważne projekty na rzecz wzajemnej równowagi. Wygląda na to, że wicepremier Morawiecki, który publicznie okazuje zawsze pełną lojalność wobec rządu kierowanego przez Beatę Szydło, w partyjnych dyskusjach postawił sprawę jasno: bez pełnej mocy decyzyjnej nie jest w stanie realizować sprawnie skierowania gospodarki na nowe tory i planu pełnego sukcesu gospodarczego.

Jeśli to jest prawda, to stwarza bardzo silny argument za dokonaniem wreszcie zmiany premiera, mimo wizerunkowych sukcesów rządu, mimo, że generalnie efekty są zadowalające. Ale dalekie od tych które mogłyby być. Co więcej, możliwości obecnej formuły po prostu wyczerpały się, a pojawiają się coraz wyraźniej pierwsze symptomy zjawisk patologicznych w takim układzie: tworzenia się klik i prywaty. Oto dlaczego Kaczyński mówi, że nadszedł czas na "ściągnięcie cugli".


Naturalnym kandydatem na premiera jest sam Jarosław Kaczyński, ale jest kilka istotnych wad tego rozwiązania, wśród których, najważniejsza polega na tym, że marzy o tym totalna opozycja. Inne pominę. Pozostaje więc opcja: Mateusz Morawiecki.

Do wielkich zalet Matusza Morawieckiego należy jego dobry wizerunek za granicą, szczególnie w kręgach biznesowych, doświadczenie i łatwość poruszania na arenie międzynarodowej. Jest on nowym politykiem PiS-u, najłatwiej akceptowalnym i najbardziej docenianym przez wyborców niezdecydowanych i wyborców innych partii. Jest w stanie pozyskać dla swoich działań wyborców Nowoczesnej, Platformy i SLD. W tym sensie jest najgorszym wyborem dla totalnej opozycji.

Mankamentem jest nieufność do niego części wyborców PiS, którzy postrzegają go jako "bankstera" lub karierowicza. To jest całkowicie fałszywy obraz i wie o tym Jarosław Kaczyński. Większą karierę i większe pieniądze Morawiecki mógł zrobić w międzynarodowej grupie Santandera, z której to kariery świadomie zrezygnował. Będąc prezesem BZ WBK zawsze mocno wspierał różnego rodzaju patriotyczne organizacje i wydarzenia. Jest synem swojego ojca i byłym działaczem Solidarności Walczącej. Każdy kto zna jego ojca wie, że dla Kornela najważniejszym dobrem było zawsze dobro Polski, i za jego osobistą uczciwość i dobre intencje, można było sobie dać rękę odciąć. Każdy kto zna dostatecznie dobrze Mateusza Morawieckiego, wie że w tym względzie jest on nieodrodnym synem swojego ojca.

To właśnie wie Jarosław Kaczyński. Musiał przekonać się o tym podczas bardzo wielu długich rozmów, jakich nie miał z nikim innym. I tu pojawia się argument zasadniczy: przyszłość Prawa i Sprawiedliwości. Jaką partią będzie PiS po Jarosławie Kaczyńskim?

Zdecydowani zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości wiedzą, że głównym motywem działań Jarosława Kaczyńskiego jest dobro Polski, że wbrew "gębie", którą mu przyprawiają dzień w dzień przeciwnicy i nienawistnicy, potrafi poświęcić dla tego najwyższego dobra, dobro własne, sukcesy i zaszczyty. I dlatego właśnie nie bierze stanowiska premiera, chociaż w 100-lecie odzyskania niepodległości, jemu właśnie to stanowisko najbardziej by się należało!

Przed Prawem i Sprawiedliwością jest wielkie niebezpieczeństwo czegoś na kształt "podziału dzielnicowego", jaki nastąpił w Polsce po panowaniu Bolesława Krzywoustego. PiS może się skończyć, rozpaść na frakcje, wraz z odejściem Kaczyńskiego. Potrzebny jest jeden silny namaszczony przez Prezesa następca: równie patriotyczny, równie kochający Polskę, a do tego przyszłościowy i nowoczesny. Takim kandydatem jest Mateusz Morawiecki. 

jan mak
O mnie jan mak

Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka