Jan Pospieszalski Jan Pospieszalski
298
BLOG

Polityczne ADHD czyli 195 obietnic premiera

Jan Pospieszalski Jan Pospieszalski Polityka Obserwuj notkę 98

Obserwując niezwykłą aktywność premiera, nie mogę się opędzić od pewnego wspomnienia.

Wybraliśmy się kiedyś z naszym Frankiem (miał wtedy chyba 4 lata) do dużego supermarketu z wielkim działem zabawek. Tuż po wejściu na dział dziecięcy, z grami, żołnierzykami, bohaterami gier komputerowych, z autami napędzanymi bateryjką, Franek wyrwał się i ruszył pędem do pierwszej półki, złapał plastikowego rycerza, poczym pobiegł do samochodzików, strącił stertę pluszaków, na chwilę zajął się grą w piłkarzyki, poczym zniknął za regałem skąd zaczęły dochodzić wystrzały z  kosmicznych pistoletów. Zbierając strącone zabawki, przedzierałem się żeby odnaleźć wywaloną przez Franka na out piłeczkę do gry, jednocześnie starałem się kątem oka notować kolejne spustoszenia z którym będę musiał się uporać. 

Choć rządzenie państwem to nie sklep z zabawkami a premier na już więcej niż cztery lata mam wrażenie że od jakiegoś czasu uczestniczymy w podobnej scenie.

Niepokojące sygnały można było już odnaleźć w expose, ( nikt odpowiedzialny nie składa aż 195 szczegółowych obietnic) ale jeszcze wtedy opinia publiczna oczekując zapowiadanego cudu, dawała nowej władzy olbrzymi kredyt zaufania. Np. nie trzeba być ekspertem, żeby, słysząc obietnice wprowadzenia języka migowego w każdym polskim urzędzie łapać się za głowę. Na marginesie, po 300 dniach urzędowania, czy ktokolwiek słyszał żeby wykonano w tym kierunku jakikolwiek ruch? Kpiny z głuchoniemych są niegodziwe, ale dotyczą pewnej określonej grupy obywateli. Natomiast przygotowana na łapu capu i z uporem forsowana przez rząd reforma szkolnictwa, to sprawa której konsekwencje dotkliwie odczujemy wszyscy.

Krytyczne głosy od prawa do lewa: ekspertów, pedagogów i rodziców są ignorowane, a tzw. konsultacje społeczne ustawiono tak by wyciszyć wszelką krytykę. Kiedy przed wakacjami okazywało się że objazdowe tournee minister Hall nie przekonuje nawet podlegających jej urzędników w kuratoriach, z odsieczą przyszedł premier odciągając uwagę środowiska spontanicznie ogłosił program pt „Laptop dla każdego ucznia” - "Tak, jak każdy polski uczeń ma prawo do ciepłego posiłku, tak powinien mieć też dostęp do komputera, oprogramowania edukacyjnego i Internetu" – mówił premier. Łatwo powiedzieć trudniej przygotować. Do tej pory nie wiadomo jaki jest koszt projektu, a także-  czy laptopy po ukończeniu szkoły uczniowie mogą zatrzymać, czy powinni zwrócić. Zamiast konkretów słyszymy: „analizujemy, sprawdzamy, zespół zbiera informacje”.

Podobnie jest z programem budowy autostrad. Z litości nie będę tu przypominał tych drwin jakie w trakcie kampanii kierowane były pod adresem ministra Polaczka, jak na przykładzie autostrad udowadniano nieudolność rządu i potrzebę zmiany. Dziś już wiadomo- w tym roku uda się pewnie oddać do użytku zaledwie 70% tego co w roku ubiegłym. Może właśnie dlatego premier wyprzedzającym ruchem, jedzie do Gołdapi i ogłasza uruchomienie narodowego programu budowy dróg lokalnych. I znowu szczegółów niewiele a premier dopytywany przez dziennikarzy mówi że konkrety zna min Grabarczyk Kłopot w tym że premier przyleciał do Gołdapi helikopterem, a min infrastruktury miał dojechać samochodem… ale nie zdążył bo utknął gdzieś w korkach. Historia jak z filmu Barei tylko jakoś mało śmieszna jeśli przypomnimy sobie statystyki śmiertelnych wypadków na drogach.

Swoją drogą gdyby coś takiego przydarzyło by sie PiS,  rechot byłby od Moskwy po Lizbonę

Dzwoniłem do ministerstwa i usłyszałem że programu jeszcze nie ma. Kiedy chciałem choć projekt, lub skróconą roboczą wersję to okazało się że nie da rady bo na razie „analizujemy sprawdzamy i zbieramy informacje…”

 

Ale co tam drogi właśnie napatoczył się zboczony tatuś co gwałcił córkę. Wstrząs, niedowierzanie, współczucie. Fala oburzenia przelewa się przez Polskę, tym bardziej że dramat rodziny z Podlasia media przedstawiły jako czarno białą opowieść o zwyrodnialcu i niewinnych ofiarach. Gwałcenie dziecka jest oburzające i co jak co, ten pogląd podzielają wszyscy, więc na rozpędzone emocje jak na wierzchowca wskakuje premier i galopem ogłasza projekt ustawy o przymusowej, chemicznej kastracji pedofilów. Po dwóch dniach licytacji -kto wymyśli groźniejszą zemstę dla zwyrodnialców, pojawiają się nieśmiało głosy krytyki. Eksperci, seksuolodzy, prawnicy studzą zapał. Okazuje się że na świecie nie ma sprawdzonej skutecznej metody chemicznej kastracji, wychodzi więc na to że z medycznego i prawnego  punktu widzenia premier chyba nie za bardzo wie co mówi. Jeszcze nie wybrzmiała sprawa kastracji a Donald Tusk zaskoczył wszystkich (głównie i własnego ministra Rostowskiego i ekonomistów), ogłaszając wprowadzenie waluty Euro już w 2011roku. Jak widać tym razem nawet najbliższe otoczenie nie nadąża za premierem.

 

    Moja przygoda z synkiem w sklepie z zabawkami skończyła się tak że wziąłem go na ręce i wyniosłem ze sklepu.

Niestety w przypadku Donalda Tuska pomysł nie wykonalny, a szkoda bo straty  nieporównywalnie większe.

Okazuje się bowiem że łatwiej jest zarządzać emocjami obywateli niż państwem, a przy tak słabej opozycji jest to jeszcze prostsze.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka