1. Nie wiem, czy dwaj młodzi Białorusini, skazani i rozstrzelani za zamach w mińskim metrze, mieli z tmzamachem coś wspólnego. Matke jednego z nich. Kowaliowa,widziałem kilka tygodni temu w Europarlamencie, gdzie w rozpaczy szukała ratunku dla syna, lecz go nie znalazla. Może większy skutek odniosłoby skomlenie u Łukaszenki, niż gdzie indziej.
Wiem natomiast jedno - w obliczu tak strasznej zbrodni winni musielisie znaleźć. Trudno sobie wyobrazic tych generałów, pułkowników białoruskiego KGB, którzy idą do Łukaszenki i meldują - Gospodin Prezident, kto eto zdiełał - my nie znajem....
Przeciez pospadałyby ich wlasne głowy. Nie, winni musieli sie znaleźć i się znaleźli. Przyznali sie zreszta do winy...
2. Przed białoruskim sądem Kowaliow mówił, że przyznał się, bo w sledztwie był torturowany. Białoruski sąd w tortury nie uwierzył. Dla białoruskiego sądu białoruska milicja jest przeciez praworządna i nikogo nie torturuje. .
Zresztą poskie sądy też zazwyczaj nie wierzą oskarżonym, gdy ci twierdzą, ze policja ich pobiła. I tez skazują na podstawie przyznania się do winy, uzyskanego podczas przesłuchań w policyjnych aresztach, z lampą w oczy. Ledwie parę miesięcy temu starszy człowiek po takim przesłuchaniu przyznał sie do zamordowania dziewczynki, choc nie miał z tym morderstwem nic wspólnego i nawet odsiedział pare miesięcy niewinnie odsiedział, az badanie DNA wskazało na innego sprawcę...
3. Zagalopowałem się. Białoruś to Białoruś, a Polska to przecież demokratyczne panstwo prawne, urzeczywistniające zasady sprawiedliwości społecznej.
Inne tematy w dziale Polityka