Bezprecedensowy incydent we Francji mógł wprowadzić wojujące feministki w stan przedzawałowy. Cóż takiego miało miejsce? Mianowicie tamtejsze kobiety, o dziwota, manifestowały przeciwko zakazowi noszenia burek. Argumentowały to niespotykane zachowanie twierdząc, że nikomu nie zrobiły krzywdy, nie zabijały, zatem dlaczego zabrania im się wyznawać swojej religii. Przyznam bez bicia, że i mnie wprowadziło to w osłupienie. Jakże można pragnąć z własnej woli ograniczać indywidualną swobodę osobistą? Po wnikliwym przestudiowaniu tejże tematyki rozwiązanie jest banalnie proste – jesteśmy więźniami otaczającej kultury, tradycji.
Kobiety w świeci islamu od maleńkości mają wpajane posłuszeństwo i uległość. Jest to dla nich coś najnormalniejszego pod słońcem. Nie bądźmy hipokrytami – w zachodniej doktrynie jeszcze do niedawna, rolą niewiasty było zajmowanie się domostwem, a na barkach mężczyzny spadał obowiązek utrzymania rodziny.
Prawda jest taka, że wpajane nam od dziecka zasady i normy, to typ indoktrynacji. Maglowane latami stają się naszym stylem bycia, zastępując samodzielne myślenie. Nie ważne czy są dobre, czy niekoniecznie. Skoro tak jest od wieków i się sprawdza, to pod żadnym pozorem tego nie wolno ruszać. Tak ma być, i bez dyskusji. Taki łagodny totalitaryzm, z tą różnicą, że narzucony oddolnie, nie z góry.
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka