Onegdaj myśląc o lidze włoskiej jeszcze jako dzieciak wyobrażałem sobie cudowne mecze zapadające na długo w pamięć. Że poziom emocji sięgnie zenitu, i nie sposób będzie na moment oderwać wzroku od telewizora.
Aż wreszcie nadeszła upragniona chwila, i dane mi było obejrzeć Serie A. Patrzę i patrzę, i powoli nachodzi mnie zwątpienie - ,, co jest, przecież ten mecz jest potwornie nudny niczym polska liga’’. Lecz po chwili doszedłem do wniosku, że po prostu miałem pecha, i trafiłem na kiepskie spotkanie. Nie zrażony tym poczekałem na następne mecze, niestety one nie rozwiały moich obaw. Nadal było to samo, tempo powolnie ślamazarne, akcje jakby w wielokrotnie zwolnionym tempie, że można przy tym uciąć sobie smaczną drzemkę.
Nie mogłem tego pojąc, jak rozgrywki w których gra tylu wybitnych piłkarzy, są zarazem tak bardzo beznadziejne? To tak, jakby siedzieć na torze wyścigowym za kierownicą super bolidu i jechać 50 km/h.
Przyznam szczerze, że jestem wielkim miłośnikiem Premiership. Uwielbiam nieziemską wręcz szybkość gry, błyskawiczne zagrania i akcje jakie ona oferuje. Ktoś mi zarzuci, że Serie A to taktyczny kunszt i go nie doceniam. No dobrze, ale gdzie w obecnym futbolu założenia taktycznie nie odgrywają kluczowej roli? Wszędzie stanowią one istotny element gry, nie zabijając przy tym piękna widowiska. Bo po to się przecież ogląda piłkę nożną, dla cudownych zagrań, podejmowanych w ułamku sekund, zapierających dech w piersiach.
Już nawet ligi na papierze słabsze od Serie A oferują moim zdaniem zdecydowanie bardziej przykuwające uwagę spektakle – niemiecka, holenderska, a nawet francuska czy szkocka.
Prawdę mówiąc, już w rodzimej nieszczęsnej Ekstraklasie zdarzało mi się natrafić na lepsze pojedynki, aniżeli w słonecznej Italii.
Podsumowując krótko, serie A to takie piłkarskie szachy. Emocji w tym za grosz, jeżeli ktoś to lubi, to proszę bardzo. Niemniej przeciętny widz szukający przede wszystkim przyjemności z oglądania efektownej i efektywnej gry obejdzie się smakiem. Jeszcze do dziś pamiętam finał LM sprzed kilku lat między bodajże Juventusem i Milanem, i to była najczystsza esencja możliwego antyfutbolu jaki tylko można sobie wyobrazić.
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości