Moment, gdy trzeba przejść na emeryturę, to newralgiczny okres w życiu każdego sportowca. Rodzi się pytanie co dalej?, co zrobić z czasem, gdy już nie trzeba chodzić na treningi i uczestniczyć w zawodach?
Jedni radzą sobie z tym lepiej, inni gorzej. Niektórzy zostają trenerami, działaczami, albo popularyzatorami sportu.
Pewna część, nie radzi sobie bez ciągłego przypływu adrenaliny, i wraca na sportowe areny z kiepskim ( Schumacher, Ahonen), bądź niezłym (Scholes) skutkiem.
Jeszcze inni próbują szczęścia w innej dyscyplinie, że wystarczy wspomnieć Adama Małysza jeżdżącego w rajdach terenowych.
Tym co łączy tych wszystkich ludzi to fakt, że każdy z nich stara się znaleźć środek na walkę z czekająca ich bezczynnością, brakiem splendoru, wiwatu tłumów, i błysków fleszy. Wydaje mi się, że te osoby mają aktywność we krwi, i są w zasadzie jej więźniami i zakładnikami, uzależnia ich ona jak narkotyk, bez którego nie potrafią normalnie funkcjonować. I w zasadzie ze sportem związani są w mniejszym bądź większym stopniu na całe życie.
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości