Ostatnio za sprawą informacji podanych przez min. Mariusza Kamińskiego odgrzano sprawę „zdradzonego Rosjanina”. Otóż niedługo po „katastrofie” do naszej ambasady w Moskwie miał zgłosić się jakiś Rosjanin z ofertą ujawnienia informacji mogących rzucić nowe światło na okoliczności tragicznego wydarzenia. Jednak nasze służby (Kierownictwo Agencji Wywiadu) odesłały petenta, nie zainteresowały się w ogóle jego wersją a jego dane osobowe przekazano (podobno) FSB.
Larum się powszechny z tego powodu podnosi obecnie.
To ja powiem tak: jeżeli pojawia się informacja, że ktoś nam ukradł złotego mercedesa, ktoś zgłasza się z ofertą ujawnienia szczegółów tego, może nawet sprawcy – a my wiemy, że nie mieliśmy nigdy złotego mercedesa, ani nawet czarnego czy granatowego, tudzież seata albo audi – i wiemy, że nic nam nie ukradziono – to co mamy z ofertą oferenta zrobić? …..? Może odesłać go do autora informacji o kradzieży? Której przecież nie było? FSB pasuje? Vide - kto przekazał informację o "katastrofie"????
Czy nie z tego samego powodu kiedyś płk. Szeląg będąc w stanie „lewitacji” pokrętnie ogłaszał: „że niszczenie wraku zobrazowane przez film Anity Gargas nie było w tym wypadku niszczeniem dowodu rzeczowego”?
Albo – czy nie z tego samego powodu prokuratura staje na głowie by nie uznać, czy w ogóle brać pod uwagę analiz wskazujących na ślady materiałów wybuchowych na próbkach pobranych z tegoż samego „wraku”?
Reasumując – nie bawmy się w „analizy stanu szczebli drabiny, o której się śniło św. Jakubowi”.
Inne tematy w dziale Polityka