Jerzy Korytko Jerzy Korytko
480
BLOG

10 kwietnia - dwie relacje amb. Jerzego Bahra.

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

W oceanie kłamstw i matactw dotyczących tzw. "katastrofy smoleńskiej" trudno znaleźć jakieś przejawy godnych, ludzkich zachowań. Trudno je znaleźć, ale jednak były takie. Nie można zapomnieć o tragicznej śmierci chor. Remigiusza Musia. Nie ma żadnej wątpliwości – że jego śmierć miała związek z wydarzeniami 10 kwietnia, w których los kazał wziąć mu udział. Ale są i inne przykłady godności i honoru ze strony świadków tamtych zdarzeń. Należą do nich wypowiedzi ambasadora Jerzego Bahra, niestety, zmarłego już jakiś czas temu.

Pierwsza wypowiedź to rozmowa telefoniczna Ambasadora z Centrum Operacyjnym MSZ przeprowadzona 10 kwietnia o godz. 9:07:


W rozmowie tej Jerzy Bahr zaprzecza jakoby widział albo słyszał odgłosy katastrofy – mimo tego, że stał tak blisko miejsca jej rzekomego nastąpienia – że gdyby rzeczywiście miała miejsce, że gdyby rzeczywiście ponad 80 tonowy samolot z obojętnie jakiego powodu uległ całkowitej destrukcji – to jej odgłosy musiał by usłyszeć. Tymczasem nic nie słyszał ani on ani pozostali razem z nim oczekujący na przylot delegacji. Co więcej – powiedział, że” myśmy tylko słyszeli jak przeleciał nad lotniskiem, nisko”. Skoro Tupolew przeleciał nad lotniskiem – to jak mógł się rozbić nie doleciawszy do niego? Przecież miejsce katastrofy Rosjanie wskazali przed lotniskiem.

I druga wypowiedź Św. Pam. Amb. Jerzego Bahra:

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,7770799,Ambasador_Bahr__Chcielismy_wyciagac_ofiary__jednak.html

To kolejny dowód na fikcyjność miejsca katastrofy. Proszę zauważyć – około godziny 9-tej rano, kilka minut po ogłoszeniu „katastrofy” amb. Bahr dociera do miejsca zdarzenia. Chodzi/biega między elementami wraku jakiegoś samolotu leżącego na polance, chce pomóc w akcji ratowniczej. I żadnego pasażera nie może znaleźć. Ani żywego ani martwego. A przecież akcja ratownicza jeszcze się nie zaczęła. Jeszcze żadnego ciała, wg raportu MAK opisującego przebieg zdarzeń,  nie podniesiono z miejsca katastrofy. To jakiś absurd. Totalna aberracja. To niemożliwe. Po prostu niemożliwe. Samolot rozpada się na dziesiątki tysięcy części, wszędzie zalegają – wzdłuż i wszerz - jakieś elementy wraku. I żadnego ciała nie może odnaleźć? Nikogo z blisko 100 osób? Dlaczego? Jak to możliwe? Jest tylko jedna odpowiedź – bo ich tam nie było. I nie mogło być – bo miejsce katastrofy było fikcyjne. Przygotowane kilka dni wcześniej. Udowodnił to swoimi analizami zdjęcia satelitarnego z 5 kwietnia prof. Chris Cieszewski. Jerzy Bahr nie słyszał odgłosów katastrofy. A słyszeć by musiał. Nie widział zwłok ani w ogóle ciał pasażerów. A widzieć także by musiał. Zauważmy to.

Walorem relacji Jerzego Bahra jest czas. Jego relacje pochodzą z pierwszych minut po katastrofie. Gdy nie było jeszcze wiadomym – jaka będzie oficjalna wersja smoleńskiego kłamstwa. Ale Jerzy Bahr nigdy się ze swoich słów nawet później nie wycofał. Zauważmy również,że relacje te opublikowało: a) nasz MSZ b) 4 dni po katastrofie wywiad z ambasadorem opublikowała Gazeta Wyborcza. Wywiad z obywatelem państwa polskiego, ważnym przedstawicielem państwa polskiego w centrum zdarzeń.

 To nie jedyne przykłady, że na poziomie zwykłych ludzi był opór przeciwko kłamstwu. Odnaleźć to można np. w relacjach niektórych dziennikarzy o przebiegu wydarzeń tamtego ranka na Okęciu. Albo w dokumentach prokuratury – np. tych zawartych w uzasadnieniu umorzenia cywilnego wątku śledztwa. To dzięki takim postawom prawda o tamtym dniu nie została całkowicie pogrzebana.  Będzie okazja do tego wracać.

Zbliża się 7-ma rocznica tamtego tragicznego poranka. Obecne władze, podobnie jak ich poprzednicy, niczego nie robią żeby ujawnić prawdę. Ukrywają przed nami wszystkie mające jakieś realne znaczenie dowody. A w co nas wkręcają? W co karzą nam wierzyć by zamazać ten fakt? Co wyciągają dla doraźnego, politycznego celu? Otóż karzą nam wierzyć w rosyjskie fałszywki, zeznania rosyjskich "świadków" albo to co napisały Novosti. A skąd ta gazeta czerpała swoją wiedzę? Dostała ją od FSB? To może min. Macierewicz niech pominie pośrednika. I sprzedaje od razu naszemu społeczeństwu dziś to - co FSB ma nam do powiedzenia na temat tzw. "katastrofy smoleńskiej". Kiedyś ktoś stwierdził, kilka lat temu,  że na sprawie katastrofy smoleńskiej poślizgnie się  rząd PO. Że to będzie "gwoździem do trumny" tego ugrupowania. Dzisiaj to samo można powiedzieć o PiS.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka