Popularnie mówiąc: o ile tego typu instytucje miewają popularnego moralnego kaca, to w tym wypadku z pewnością mieć go powinny. Kłopoty z Lefebrystami to kłopoty praktyczne. O odpowiedzialności duszpasterskiej nikt nie mówi. A może warto? Tak na Wielki Czwartek?
Obecna placówka popularnych Lefebrystów znajduje się na terenie parafii, w której mieszkam. Widziałem ją jednak tylko z zewnątrz. Nie byłem tam na Mszy ani na żadnym nabożeństwie. Dlaczego? Bo pomimo zdjęcia ekskomuniki z 4 biskupów, pomimo obustronnie życzliwych rozmów i gestów uważam sprawę kapłanów i wiernych Bractwa za – wobec Stolicy Apostolskiej - jeszcze nieuregulowaną. W tym sensie – choć doceniam szczere zaangażowanie wiernych i kapłanów tej wspólnoty – uważam zwłaszcza to pierwsze za wyraz niewłaściwej niecierpliwości. Nieprzemyślanej chęci szukania prostych, radykalnych rozwiązań.
Sprawa ma jednak i – jak każdy medal – drugą stronę. Bo w ty samym tekście czytamy, że dla poznańskiej kurii sprawa jest kłopotem. To prawda. Ale trzeba tu – z szacunku dla faktów dodać – kłopotem sprokurowanym wyłącznie na własne życzenie. Tak zwana stara msza funkcjonuje bowiem w archidiecezji poznańskiej od 1994 roku. W przyszły roku minie więc 20 lat. I przez ostatnie 10 – za rządów arcybiskupa Gądeckiego i z jego osobistym zaangażowaniem - czyniono naprawdę wszystko by była to „sama” stara msza. By absolutnie nie wiązała się z nią żadna opieka duszpasterska. By ci kapłani – także zakonni – którzy się jej podejmowali byli z Poznania przenoszeni.
Równocześnie jednak, po nowych uregulowaniach Benedykta XVI w tej sprawie nie zrobiono zupełnie nic, by oczekującym wiernym taką opiekę dać. Dano ją, tylko w jakimś zakresie, dopiero, gdy – mimo podziękowań biskupich – po kilkunastu latach, pewna część tych wiernych jednak „na skróty” poszła.
Poszła. Jej sytuacja prawno – kanoniczna jest niejasna. Jest jednak – moim zdaniem - równie niejasna, co sytuacja moralna władz archidiecezji poznańskiej i poznańskiej kurii w tej sprawie. Popularnie mówiąc: o ile tego typu instytucje miewają popularnego moralnego kaca, to w tym wypadku z pewnością mieć go powinny. Kłopoty z Lefebrystami to kłopoty praktyczne. O odpowiedzialności duszpasterskiej nikt nie mówi. A może warto? Tak na Wielki Czwartek?
Inne tematy w dziale Rozmaitości