Masajada Masajada
90
BLOG

Przekleństwo świątobliwej głupoty

Masajada Masajada Aborcja Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Przekleństwo świątobliwej głupoty

Ostatnie zaostrzenie interpretacji przepisów dotyczących aborcji zaogniło wojnę wokół tego gorącego tematu. Sprawa dotyczy oczywiście nie tylko aborcji, ale głębszych różnic w podejściu do problemów współczesności. Nic jednak tak, jak naruszenie trudnego kompromisu w kwestii aborcji nie pobudza ludzi do wyjścia na ulicę. Zapewne to, co się wydarzyło jest efektem kalkulacji politycznej (jakiej, to do końca nie wiem) oraz czegoś co można nazwać świątobliwą głupotą.

Co ciekawe i charakterystyczne dla takich sporów to to, że obie strony walczą o prawa podstawowe. Są przy tym przekonani w swym ograniczonym, bo ludzkim pojmowaniu świata, że to właśnie oni te prawa reprezentują. Nie mam złudzeń, że świątobliwi głupcy są po obu stronach sporu, ale to strona antyaborcyjna naruszyła kompromis, więc jej należy się w tym momencie uwaga.

Zacznijmy od tego, że cała dyskusja dotycząca tego czy płód jest człowiekiem czy nie jest bezproduktywna, o tyle, że u jej podstaw leżą wstępne założenia światopoglądowe, a nie żadne osiągnięcia współczesnej nauki. Każdy będzie analizował ustalenia nauki zgodnie z tymi wstępnymi założeniami i w efekcie z całym przekonaniem wyciągał z nich inne wnioski. Ani nauka ani Biblia nie dostarcza tu żadnych ostatecznych rozstrzygnięć – rzecz opiera się na interpretacji, a ta zależy od wspomnianych założeń światopoglądowych. Obie strony mają więc pełne prawo do swoich wniosków, a jeżeli kto mówi, że rozumują błędnie, to sam albo ma kłopot ze zrozumieniem tych spraw albo wykazuje złą wolę. W tym sporze jedynie co na nas czeka to pat.

Wydawałoby się, że jeżeli ktoś uznaje, że płód jest w pełni człowiekiem od momentu poczęcia, to powinien być za prawnym zakazem aborcji. To nie jest takie proste. Przyjrzyjmy się sprawie na prostszym przykładzie prohibicji w USA. Niewątpliwie napędzała ją siła świątobliwych głupców (pewnie nie tylko, ale oni są najbardziej słyszalni), których intencje zlikwidowania problemów i nieszczęść jakie ściąga na nas alkohol były godne pochwały. Ale same chęci nie wystarczą. Trzeba jeszcze mieć możliwości. A te okazały się wątpliwe przed czym zresztą ostrzegali mądrzy ludzie (ale kto ich słucha). Okazało się, że w społeczeństwie, w którym spora część obywateli chce się od czasu do czasu napić, jest szerokie przyzwolenie na nielegalną produkcję i dystrybucję alkoholu. W tej sytuacji zakaz prawny nie miał szans powodzenia, a jedynym jego długofalowym skutkiem był znaczny rozrost przestępczego podziemia i korupcji w aparacie policyjnym. Alkoholu to nie wyeliminowało, a koszty społeczne całej operacji okazały się bardzo wysokie. Cóż, głupota kosztuje, a ta świątobliwa jest szczególnie kosztowna.

Zrozumienie i przyzwolenie społeczne dla aborcji jest na tyle szerokie, że żadne zakazy jej nie zniosą. Będzie dokładnie tak jak z prohibicją. Aborcja nie zniknie ani się nie zmniejszy, a nie byłoby dla mnie zaskoczeniem gdyby liczba zabiegów wrosła. Rozłam w społeczeństwie się zwiększy w efekcie egzekucja prawa czy to w sprawie aborcji czy w innych sprawach ucierpi, bo takie są zawsze skutki większego rozłamu. Należy przy tym pamiętać, że zakres spraw, które można skutecznie regulować przy pomocy prawa jest ograniczony, choćby przez liczbę policjantów, sędziów, prokuratorów. Ale ograniczenia te mają również bardziej systemowy charakter niż tylko liczba osób pracujących w organach prawa. Tym ograniczonym zakresem praw należy mądrze gospodarować. Wprowadzenie tak nieefektywnego prawa jak prohibicja czy całkowity zakaz aborcji w głupi sposób marnotrawi te zasoby. Nadto głupie prawo wpływa negatywnie na cały system prawny i osłabia jego działanie we wszystkich obszarach.

Nie oznacza to, że prawo ma pozostać wobec takich problemów jak aborcja czy alkoholizm obojętne. Przeciwnicy aborcji mogą wprowadzić sensowne ograniczenia jej stosowania. Samo wprowadzenie takich ograniczeń jest również wskazaniem, że aborcja jest negatywnym zjawiskiem. Muszą również pilnować by oszołomy z drugiej strony barykady nie wprowadziły do życia jakiś swoich radykalnych pomysłów w rodzaju zakazu mówienia a aborcji jako czymś negatywnym. A tego typu pomysły również się pojawiają, jak zawsze „w trosce o”, w tym wypadku - o zdrowie psychiczne kobiety. Bo choć piszę o przeciwnikach aborcji nie mam złudzeń, że postawy skrajne są po obu stronach.

Przeciwnicy aborcji wywodzą się głównie z nurtu chrześcijańskiego. Wydają się jednak zapominać, że Królestwo Chrystusa nie jest z tego świata. Apostoł Paweł napomina braci, by nie przestawali z tymi którzy nagminnie łamią zasady wiary, ale zaznacza zarazem, że chodzi o tych we wspólnotach, a nie o tych na zewnątrz. Przeciwnicy aborcji zapominają, że świat składa się również z tych na zewnątrz i że Bóg daje światło słoneczne i jednym i drugim w tym samym zakresie. Oraz, że w swej cierpliwości znosi wszystkich, nawet największych grzeszników. Choćby dlatego, że część z tych grzeszników pewnego dnia przyjdzie do Kościoła. Skoro takie jest jego postanowienie, to żadne przepisy nie zniosą alkoholizmu ani aborcji, gdyż w końcu grzech musi mieć jakiejś ujście. A jeżeli przepisami prawa dałoby się zbawić świat to wystarczyłby nam Stary Testament. Dzieło Chrystusa wskazuje jednak, że prawo to zdecydowanie za mało. Bardziej dane jest po to, by pomóc nam w sensowny sposób dotrwać do końca naszej historii niż po to by nas zbawić. Skoro wolimy to uczynić w sposób bezsensowny, czyli pogrążeni w niepokojach i wojnach, to mamy do tego pełne prawo, niestety.

I jeszcze jeden przykład. Jezus pytany o prawo rozwodowe stwierdza, że przez zatwardziałość serc ludzkich zostało ono nadane. Prawo rozwodowe regulowało status społeczny kobiety, czyli łagodziło skutki rozwodu, które były dla niej ciężkie. Spełniało więc swą funkcję społeczną, a nie zbawczą. A przy tym, co ważne, było możliwe do skutecznego wyegzekwowania. Kościół Katolicki rozwodu zabronił, rozciągając ten zakaz na całe państwo (w dawanych czasach). Ale uzyskanie rozwodu w Kościele Katolickim nie jest tak niemożliwe jak to się wydaje. Tyle, że nazywa się to unieważnieniem. Wystarczą dobre relacje z kurią, oraz na przykład drobne uchybienie w ceremonii ślubu. Prawo do rozwodu zastąpiono hipokryzją. Tak to się kończy, gdy ktoś chce być mądrzejszy od Boga. Głupie prawo pociąga za sobą złe skutki. Prawo napędzane świątobliwą głupotą pociąga za sobą fatalne skutki, przede wszystkim dla Kościoła.

Główną bronią Kościoła jest nauczanie. Wszystko dzieje się dobrze do momentu, gdy Kościół o tym nie zapomina i nie zaczyna iść na skróty. Jedną z takich dróg na skróty jest sięganie po prawo. Droga kusząca, z pozoru łatwa i skuteczna, a w rzeczywistości bardzo zwodnicza. Nie oznacza to, że ludzie wierzący nie mają zabierać głosu w sprawach prawach. Wręcz przeciwnie, nawet powinni. Tyle, że w mądry sposób, z uwzględnieniem specyfiki prawa i jego ograniczeń. Prawo reguluje życie w państwie nie w Kościele. W państwie, w którym, jak już przypominałem, Bóg daje światło słoneczne wszystkim. To ludzie Kościoła winni dawać przykład w mądrości i rozumieniu tego, że skoro Bóg przygarnia pod parasolem życia wszystkich ludzi, to prawo musi to uwzględniać. Kto chce to zmienić stawia się nad Boga i jego łaskę. A prawo, przypomnę, jest narzędziem, dzięki któremu możemy we względnym pokoju dopisać do końca naszą doczesną historię, nie jest natomiast narzędziem zbawczym, choć pośrednio może służyć również nauczaniu. W tym celu prawo stanowi reguły wspólnego życia bazujące na trudnym do zaakceptowania kompromisie, przez ludzi różnej wiary (ateizm to też forma wiary). Dlatego tak trudno jest utrzymać na tym świecie pokój, że jego ceną, jest zawsze trudny kompromis.

Bóg ma inną perspektywę na życie i śmierć. My wobec śmierci jesteśmy bezsilni. Dla Boga nie stanowi ona żadnej bariery. Co z dziećmi, które umierają zaraz po urodzeniu? Co z tymi, które stały się ofiarami poronienia? Według bardzo ostrożnych danych liczba wczesnych poronień, to jest takich, których kobieta może nie zauważyć, jest rzędu 2% wszystkich ciąż, według nieostrożnych oszacowań może sięgać 20%. Co z tymi dziećmi? Czy według ciebie Bóg ma na to odpowiedź czy nie? Jeżeli uważasz, że ma, to ma ją również dla dzieci zabitych na skutek aborcji. Ma również dla tych wszystkich, którzy niesprawiedliwe cierpią i dla wszystkich innych, których losu nie rozumiemy. Nie ty jesteś zbawcą ani panem życia. Ty masz to życie szanować i cierpliwe znosić prawo do życia tych, którzy za nic mają Boga. W tym właśnie okazuje się wiara i pokora wiernych.

Ponownie zastrzegam, że nie jest moim ideałem obojętność wobec cierpienia. Wręcz przeciwnie. Uważam, że każdy z nas ma w swoim życiu mnogość okazji na wykazanie się wobec cierpienia i wrażliwością i skutecznością i choć część z nich może w prosty sposób wykorzystać. Każdy z nas może świadczyć swoim życiem o swojej wierze. Każdy może mieć na sercu dobre i skuteczne prawo, ale z uwzględnieniem jego charakteru, celu i ograniczeń. Bo jesteśmy ludźmi ograniczonymi i ograniczone w swej skuteczności są nasze działania. Skupmy się zatem na tym co mądre, dobre a zarazem skuteczne. Tylko w ten sposób uczynimy świat lepszym niż obecnie. Ograniczymy również aborcję i inne bolączki naszego życia, w dużo większym stopniu niż poprzez wprowadzenie nieskutecznego prawa. Tyle, że łatwiej jest gardłować za zakazem prawnym, niż pochylić się nad nieszczęściem w naszym sąsiedztwie, niestety.

Jaki będzie koniec tej awantury? Nie zdziwiłbym się gdyby odwrotny do zamierzonego, to znaczy, że w niedalekiej przyszłości cała ta awantura będzie skutkowała w liberalizacji przepisów aborcyjnych, co dodatkowo zaostrzy spór. Kiedy społeczność oddaje swój los w ręce fanatyków, to zasmucony Bóg odwraca swoje oblicze, by nie patrzeć na wojnę lub terror, które to zawsze może za sobą pociągnąć. Cóż jedynym lekarstwem na głupotę jest dotkliwa nauczka.


Masajada
O mnie Masajada

Pracuję jako fizyk (badania i nauczanie), a przy okazji zajmuję się historią idei

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo