JohnLow JohnLow
802
BLOG

Co jest największym skandalem w polskim sądownictwie?

JohnLow JohnLow Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 30

#Sądownictwo #wymiarsprawiedliwości #prokuratura #prawo


Opisana w tym blogu sprawa sądowa, sama w sobie jest skandalem i wielką tragedią dla Bartka i jego rodziny. Jednak ta opisana sprawa, obnażyła inny wielki skandal, który wręcz przeraża, gdy zaczyna docierać do świadomości, w jak bardzo niepraworządnym państwie żyjemy. 

Europejska Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności sporządzona w Rzymie dnia 4 listopada 1950 r., zmieniona następnie Protokołami nr 3, 5 i 8 oraz uzupełniona Protokołem nr 2. (Dz.U. z 1993r., Nr 61, poz. 284 z dnia 10 lipca ,1993r.), wskazuje w Artykule 2, że każdy człowiek ma prawo do środka odwoławczego w sprawach karnych, co oznacza że każdy, kto został uznany przez sąd za winnego popełnienia przestępstwa, ma prawo do tego, aby zarówno orzeczenie o jego winie jak i o karze zostały poddane kontroli sądu wyższej instancji. Korzystanie z tego prawa, a w tym zasady, na których może ono być wykonywane, reguluje ustawa. Prawo to może podlegać wyjątkom w odniesieniu do drobnych przestępstw, określonych w ustawie, lub w sprawach, w których dana osoba była sądzona w pierwszej instancji przez najwyższy sąd krajowy lub została uznana za winną w wyniku zaskarżenia wyroku uniewinniającego. 

Jak to się ma do sprawy opisanej na tym blogu? Wyrok skazujący zapadł na poziomie Sądu Okręgowego więc sprawa została przekazana do Sądu Apelacyjnego. Z pozoru wydaje się, że artykuł 2 Konwencji nie został złamany, ale co się dzieje dalej?

Rodzina Bartka (rodzice i brat), mając na przestrzeni lat kontakt z Bartkiem, jego żoną i córeczką nie zauważyli, aby tam się działo coś niepokojącego. Bartek pracował w domu, handlując na Allegro sprzętem fotograficznym, dzięki czemu mógł opiekować się córeczką i nie musiała ona uczęszczać ani do żłobka, ani do przedszkola. Robił to z oddaniem. Mała L. była bardzo związana ze swym tatą. Rodzina Bartka wiedziała doskonale, że wyrok, jaki zapadł w Sądzie Okręgowym to skandal i krzywda, ale zaraz po ogłoszeniu wyroku nie znali jeszcze w ogóle akt. Podczas sprawy w Sądzie Okręgowym zaufali adwokatowi, a sąd uważali, za instytucję,  gdzie poszukiwana jest prawda i triumfuje sprawiedliwość. Srogo się zawiedli. Adwokat brał duże pieniądze, jednak proces odbył się tak, jakby w ogóle nie było obrony - czyli, że lepszym byłby adwokat z urzędu, niż ten opłacony. Gdy ojciec Bartka zaczął badać akta sprawy odkrył, że w aktach są dowody niewinności jego syna, że sędzia Joanna W. najzwyczajniej w świecie manipulowała procesem, a adwokat przymykał na to oko. Gdy przesłuchał nagrań, jakie ukrytą kamerą robiła żona Bartka ze wszystkich spotkań ze swymi rodzicami, wówczas dowiedział się, że i żona Bartka i jej rodzice kłamali. Na procesie przedstawiali zdarzenia zupełnie inaczej, niż to zostało udokumentowane na nagraniach. 

No więc zgodnie z prawem, a także art. 2 Konwencji, sprawa została przekazana do Sądu Apelacyjnego (odwoławczego), ale ten sąd miał obowiązek sprawę SKONTROLOWAĆ. To było obowiązkiem Sądu Apelacyjnego, ale tego obowiązku nie wykonał. Są na to dowody, które bez problemu można wskazać w aktach:

  • Sędzia Sądu Okręgowego Joanna W. sfałszowała zeznanie świadka Aleksandry P, zmieniając je tak, aby obciążyć Bartka dodatkową okolicznością karalną - pobiciem swojej żony w przeddzień jej upadku z balkonu. Sąd Apelacyjny nie skontrolował tego, że świadek Aleksandra P. zupełnie inaczej zeznawała, niż to SSO Joanna W. przedstawiła w swoim uzasadnieniu wyroku i SA ponownie przywołał zeznanie świadka w postaci zmienionej przez SSO Joannę W. Gdyby SA skontrolował sprawę tak, jak powinien, to wiedziałby, że świadek Aleksandra P. zupełnie inaczej zeznawała, i nie uprawomocniłby dokonanego przez sąd pierwszej instancji fałszerstwa.
  • Sędzia Sądu Okręgowego Joanna W. powołała się na zdjęcia, na których żona Bartka jakoby ma ślady pobicia na twarzy. Sędzia podała, że zdjęcia te mają daty utworzenia 31.07.2015 i 3.08.2015. Otóż istnieje nagranie rozmowy żony Bartka ze swoim ojcem rozmowa po Biedronce, która odbyła się 5-08-2015r, w której żona Bartka mówi do ojca: "Nie mam podbitego oka. Możesz sobie (...) na policję, co chcesz. Widocznie żal ci d... ściska, że jest sprzedawane mieszkanie, dlatego to robisz". Sąd Apelacyjny nie skontrolował, że nie może być w aktach zdjęć o tych datach utworzenia, na których żona Bartka ma ślady pobicia na twarzy, skoro jest dowód, że w dniu 5-08-2015r powiedziała do ojca - "Nie mam podbitego oka". Słowa te są dowodem, że donos, jaki jej ojciec złożył w tym dniu na rodzinę córki o przemoc, był fałszywy. Sędzia jednak powołała się na zdjęcia jakoby utworzone tuż przed datą 5-08-2015r, aby połączyć je z tym donosem, jakoby był on prawdziwy. Gdyby SA skontrolował sprawę tak, jak powinien, to wiedziałby, że takich dowodów w aktach nie ma, że jest dowód w postaci nagranej rozmowy, że donos ojca Kamili R. Marka R. jest fałszywy. Jednak Sąd Apelacyjny powielił fałszerstwo sądu pierwszej instancji jakoby istniały takie zdjęcia, aby uprawomocnić ten skandaliczny wyrok.
  • Prokurator Agnieszka K. zebrała dowody na etapie postępowania przygotowawczego i wbrew tym dowodom oskarżyła Bartka. Dowody, jakie zebrała prokurator, to dowody niewinności, oględziny balkonu 226 i badanie DNA, dowody wskazujące bez najmniejszych wątpliwości na to, że Bartek nie popełnił zarzucanego mu czynu - nie wypchnął żony z balkonu (co również zeznała jego żona - "Nie wiem, czy mogłam być źle zrozumiana, ale mojego męża nie było ze mną na balkonie, i nie pomógł mi zsunąć się z balkonu"). Sędzia Sądu Okręgowego Joanna W. dobrze znała te dowody, ale ukryła je i słowem nie wspomniała o nich w swoim uzasadnieniu wyroku. Sąd Apelacyjny również milczał o tych dowodach - oględziny balkonu 226 i badanie DNA. Gdyby SA skontrolował sprawę tak, jak powinien, to wiedziałby, że w aktach sprawy są dowody niewinności Bartka i wiedziałby, że Bartek nie mógł wypchnąć swojej żony z balkonu - za co został skazany na 15 lat.
  • Sędzia Sądu Okręgowego Joanna W. nie zapoznała się z najważniejszym dowodem w sprawie (nagraniami, które realizowała żona Bartka ze wszystkich spotkań ze swoim ojcem w ciągu 3 lat), który bez najmniejszych wątpliwości demaskuje kłamstwa świadków zeznających w sprawie: żony Bartka oraz jej rodziców. Gdyby SA skontrolował sprawę tak, jak powinien, to wiedziałby, że ważny dowód, jeżeli nie kluczowy, został z rozmysłem pominięty przez sędzię pierwszej instancji. Bartek złożył pisemny wniosek o zapoznanie się sądu z nagraniami. Nagrania demaskują świadków, że składali fałszywe zeznania. Sędzia dowód w postaci nagrań zignorowała, nie podając odpowiedzi na wniosek oskarżonego - jak gdyby tego wniosku w ogóle nie było. Sędzia Sądu Apelacyjnego powoływał się więc ponownie na zeznania kłamiących świadków, aby uprawomocnić ten skandaliczny wyrok.
  • Na rozprawie apelacyjnej, drugi adwokat zatrudniony przez rodzinę Bartka, wskazał, że żona Bartka już po ogłoszeniu wyroku, udzieliła wywiadu w popularnym programie, w którym opowiedziała zupełnie inną wersję zdarzeń, w której jej mąż wcale  nie usiłował jej zabić. Sąd Apelacyjny zignorował tę informację, pomimo tego, że wywiad ten był (i jest w dalszym ciągu), poważną przesłanką, że człowiek został skazany za usiłowanie zabójstwa, czego wcale nie zrobił.
  • Sędzia Sądu Okręgowego Joanna W. zignorowała i ukryła ważny dowód w sprawie, a mianowicie zawiadomienie ojca żony Bartka na swoją córkę, że córka go nęka, jakie złożył na policji 18.04.2016, czyli na półtora miesiąca przed tym, jak żona Bartka usiłowała wyjść ze swojego mieszkania przez balkon. Innymi słowy, rzekoma ofiara przemocy, według tego zawiadomienia miała nękać swoich rodziców i siostrę umieszczając w Internecie ogłoszenia, że jej ojciec i siostra świadczą usługi seksualne, i podając ich numery telefonów! Gdyby SA skontrolował sprawę tak, jak powinien, to znalazłby to zawiadomienie o nękaniu ojca przez córkę - domniemaną ofiarę przemocy. Jeśli połączyć fakt złożenia wpierw przez ojca żony Bartka donosu o przemocy w rodzinie córki, z faktem złożenia przez niego zawiadomienia o przestępstwie nękania go przez tą córkę, to sprawa ewidentnie wymaga wyjaśnienia. Nikt tego nie zrobił, ani Sąd Okręgowy, ani Sąd Apelacyjny.

W oparciu o powyższe dowody, można bez problemu wskazać na złamanie art. 2, Konwencji, ale także na to, że kolejny sąd, Sąd Apelacyjny nie wykonał należycie swojej pracy i nie skontrolował sprawy tak, jak powinien.

Kolejny artykuł Konwencji, artykuł 6, mówi  tym, że każdy człowiek ma prawo do rzetelnego procesu sądowego. Oznacza to, że każdy ma prawo do sprawiedliwego i publicznego rozpatrzenia jego sprawy w rozsądnym terminie przez niezawisły i bezstronny sąd ustanowiony ustawą przy rozstrzyganiu o jego prawach i obowiązkach o charakterze cywilnym albo o zasadności każdego oskarżenia w wytoczonej przeciwko niemu sprawie karnej. Postępowanie przed sądem jest jawne, jednak prasa i publiczność mogą być wyłączone z całości lub części rozprawy sądowej ze względów obyczajowych, z uwagi na porządek publiczny lub bezpieczeństwo państwowe w społeczeństwie demokratycznym, gdy wymaga tego dobro małoletnich lub gdy służy to ochronie życia prywatnego stron albo też w okolicznościach szczególnych, w granicach uznanych przez sąd za bezwzględnie konieczne, kiedy jawność mogłaby przynieść szkodę interesom wymiaru sprawiedliwości.

Każdego oskarżonego o popełnienie czynu zagrożonego karą uważa się za niewinnego do czasu udowodnienia mu winy zgodnie z ustawą. 

Domniemanie niewinności w tej sprawie w ogóle nie było brane pod uwagę. Mało tego, w aktach są DOWODY niewinności Bartka, a pomimo to został on oskarżony i skazany (!).

Art. 6 Konwencji  został wielokrotnie złamany przez polski wymiar sprawiedliwości. Proces ten, prowadzony w Sądzie Okręgowym w Gdańsku, a później uprawomocnionym w Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku na pewno NIE BYŁ SPRAWIEDLIWY.

  • czy może być sprawiedliwym proces, w którym sędzia zmyśla dowody?
  • czy może być sprawiedliwy proces, w którym sędzia fałszuje zeznania świadka?
  • czy może być sprawiedliwy proces, w którym prokurator oskarża wbrew dowodom niewinności, a sędzia ukrywa te dowody i skazuje niesłusznie człowieka?
  • czy może być sprawiedliwy proces, w którym sędzia odrzuca dowód, na podstawie którego można było bez trudności wykazać, że świadkowie składają fałszywe zeznania?
  • czy może być sprawiedliwy proces, gdzie dowód na podstawie którego został niesłusznie oskarżony człowiek, zostaje przez sąd zniszczony, gdy rodzina Bartka zaczęła słać do instytucji wymiaru sprawiedliwości zawiadomienia o nieprawidłowościach w procesie?   

 Wniosek kasacyjny, jaki został złożony do Sądu Najwyższego, miał być rozpatrzony 6.04.2021, ale proces się nie odbył z powodów epidemicznych. Do tej pory nie został podany nowy termin. Niewinny człowiek od pięciu lat niesłusznie przebywa w więzieniu, ale dla "wymiaru sprawiedliwości" jest to bez znaczenia. 

Rodzina powoli przygotowuje się do złożenia skargi w Strasburgu. Dowodów na złamanie prawa przez polski wymiar sprawiedliwości jest aż nadto i same się komentują. Ale co jest największym skandalem? Nie to, że SSO Joanna W. i SSA Krzysztof C. złamali prawo, że prokurator Agnieszka K, złamała prawo, ale to, że WSZYSTKIE INSTYTUCJE, do których składane były zawiadomienia o przestępstwach, jakie miały miejsce podczas prowadzenia procesu, przestępstwa poparte dowodami, odrzucały te zawiadomienia, ukrywając fakt łamania prawa przez sędzię, prokurator, biegłych i świadków, czyli de facto same łamały prawo. W kodeksie karnym jest art.239, który brzmi: § 1. Kto utrudnia lub udaremnia postępowanie karne, pomagając sprawcy przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego uniknąć odpowiedzialności karnej, w szczególności kto sprawcę ukrywa, zaciera ślady przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego albo odbywa za skazanego karę, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Właśnie to robi polski wymiar sprawiedliwości: UTRUDNIA I UDAREMNIA POSTĘPOWANIE KARNE, POMAGAJAC SPRAWCY PRZESTĘSPWA UNIKNĄĆ ODPOWIEDZIALNOŚCI KARNEJ.

SKANDALEM JEST TO, że poszczególni sędziowie bardzo poważnie przekraczają swoje uprawnienia (art. 231), łamiąc prawo, prowadząc procesy wbrew zasadom państwa praworządnego, w sposób stronniczy oraz to, że wszystkie instytucje (a było ich dużo), które zostają poinformowane o tym fakcie, UKRYWAJĄ zgłoszone przestępstwa odmawiając wszczęcia postępowań. 

Niestety, ale to wszystko świadczy o tym, że Polska nie jest w żadnym razie krajem praworządnym. Jak widać po przebiegu tej sprawy, łamanie prawa i Konstytucji jest w Polsce na porządku dziennym, a obywatel nie ma szans na to, że ktokolwiek stanie w jego obronie. Nawet adwokaci, którzy powinni służyć usługami w tej kwestii, biorą pieniądze i nie wykonują swojej pracy jak należy wyraźnie krępowani przez środowisko - adwokat, który by oskarżył sędzię, mógłby prawdopodobnie pożegnać się z karierą. Ktoś, kogo taka sytuacja spotka, jest skazany sam na siebie i ewentualnie wsparcie rodziny. 

Także rodzina Bartka powoli szykuje się do złożenia skargi w Strasburgu, ale nie tylko. Chcemy nagłośnić sprawę poprzez publikacje w języku angielskim, aby poza granicami Polski dowiedziano się, jaki bezprawny wymiar sprawiedliwości funkcjonuje w naszym kraju.    

   ważne - przeczytaj

Ciąg dalszy

JohnLow
O mnie JohnLow

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo