JohnLow JohnLow
287
BLOG

Fałszywa ofiara rzekomej przemocy

JohnLow JohnLow Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

#Sądownictwo #wymiarsprawiedliwości #prokuratura #prawo


Wiele już na tym blogu zostało napisane o niesłusznym oskarżeniu Bartka i niewinnym skazaniu go na 15 lat, za czyny których ponad wszelką wątpliwość nie popełnił. Za jego niewinnością przemawiają dowody w aktach sprawy sądowej, których wymiar (nie)sprawiedliwości nie chce widzieć i udaje, że nie widzi. W tym tekście zostanie przedstawiona rzekoma ofiara przemocy, Kamila R., a pretekstem do napisania tego tekstu, jest kolejna jej publikacja, jaką umieściła ona na swoim profilu na Facebooku. Można ją przeczytać tutaj, jeśli ktoś posiada konto na Facebooku, albo tutaj, gdzie post został udokumentowany, na wypadek gdyby z Facebooka zniknął. 

Bartek od pięciu lat niewinnie przebywa więzieniu, a Kamila R. wciąż go oczernia w Internecie, nie dając nikomu szans na sprostowanie jej kłamstw. Rodzina Bartka na samym początku prostowała jej kłamstwa, ale natychmiast została przez Kamilę zablokowana, bez żadnej dyskusji i szans na wymianę rzeczowych argumentów. Sam Bartek z oczywistych powodów nie może się bronić. Kamila znalazła sobie sposób na swoistą "karierę" kreując się na celebrytkę "ofiary przemocy", kosztem życia ojca jej dzieci i czyni to wciąż niestrudzenie od pięciu lat.

Na samym początku tego tekstu rozprawię się z tym jej najświeższym postem (podlinkowanym powyżej), w którym Kamila R. m.in. napisała:

"Na załączonej fotografii, z 2015 roku, widać mnie, siedzącą na łóżku. Szyba w drzwiach jest już wybita. Jestem fotografowana i filmowana. Słyszę, że zrobi ze mnie wariatkę, że pokaże to wszystkim (kiedyś dziecku), że jaki wstyd - bo chciałam odebrać sobie życie."

Proponuję teraz wpisać w wyszukiwarkę Google tekst: "wypchnął ciężarną żonę z balkonu", albo coś w tym stylu. W wynikach wyszukiwania zostaną wyrzucone dziesiątki artykułów, gdzie dziennikarze komentują wyrok, jaki zapadł w tej sprawie. W tych artkułach jest także przytoczone ustne uzasadnienie wyroku, jakie wygłosiła sędzia Joanna W. Gwarantuję, że w ani jednym tekście, nie znajdziecie Państwo ani jednego słowa o próbie samobójczej Kamili R., jakoby spowodowanej przez Bartka. A dlaczego nie znajdziecie? bo nie było takich zeznań, nie było takich zdarzeń ustalonych podczas procesu. A możecie Państwo wierzyć, że gdyby taki wątek się pojawił na tej sprawie, to sędzia w uzasadnieniu wyroku z całą pewnością by o tym powiedziała. 

Nie mogę z akt, czy pisemnego uzasadnienia wyroku przytoczyć cytatów odnośnie jakiejkolwiek próby samobójczej w czasie trwania małżeństwa Bartka i Kamili, ponieważ w aktach nie ma ani słowa na ten temat. Trudno też przyjąć, że Kamila nagle sobie przypomniała, że chciała popełnić samobójstwo przez Bartka, a podczas procesu, który trwał trzy lata jakoś zapomniała o tym.

Jednak mogę przytoczyć jej zeznania odnośnie potłuczonej szyby w drzwiach, oto one (zeznanie z dnia 30.06.2017, str. 17):

"Dwa zdjęcia na dole, k. 695, to jest u nas w domu, to była sytuacja, kiedy doszło do wybuchu agresji męża i on wtedy miał zwyczaj zamykania się w pokoju i wyciągania klamki z zewnątrz, abym ja nie mogła się dostać do środka. Wtedy też byłam podenerwowana i w dużych emocjach. Tutaj trzasnęłam ręką w szybę drzwi i akurat ręka mi się nadziała na szkło, nadgarstek miałam zszyty."

Kamila w swoim tekście na Facebooku, jaki opublikowała 16 maja 2021 roku (podlinkowany powyżej), pisze wyraźnie, że szybę wybił jej mąż Bartek i że to ona się zamknęła w pokoju, podczas gdy faktycznie sytuacja wyglądała zupełnie inaczej.

Pomijam już fakt tego, że w zeznaniu Kamili, to Bartek miał wybuch agresji i zamknął się w pokoju, ale szybę wybiła ona, a dla sędzi było to oczywiste, że wybuch agresji ma osoba, która zamyka się przed drugą, a nie ta, która rozbija szybę w drzwiach tak, aż się rani. To przytoczone zeznanie z akt Kamili, wyraźnie pokazuje, jak bardzo bez szans na prawdę był Bartek podczas tego procesu. Kamila podczas zeznań, powiedziała też, że miała zszyty nadgarstek. Jakoś na zdjęciu umieszczonym w tym poście, nie widać żadnego opatrunku na nadgarstku, a podobno "szyba w drzwiach jest już wybita".

Dalej Kamila R. napisała w swoim poście Na Facebooku:

"Siedzę i myślę, co robić, jak przestraszyć... Kiedy jest pod drzwiami, każe je otwierać i "mam się nie wygłupiać". Odpowiadam, że "mam już dosyć, że jak tak dalej będzie, to odbiorę sobie życie"."(...) w tamtej chwili może wszystko mi jedno... Uderza pięścią w szybę, odsuwa mebel, otwiera drzwi. "

To jest ewidentne kłamstwo. Z zeznań wiadomo, że to ona wybiła szybę, aby dostać się do pokoju w którym był Bartek, gdy zamknął się przed nią.

Poniżej w komentarzach Kamila R. napisała kolejne kłamstwa:

"Dodam tylko, że BARDZO DUŻO ZALEŻY od interwencji i podejmowanych decyzji np. przez policję.

Dwie rzeczy:

1. Mieszkanie, w którym mieszkaliśmy w Gdyni i była już założona w tym czasie Niebieska Karta i podejrzenie, że w domu jest przemoc, gdzie przebywa małoletni - NIKT nie zdołał wejść do mieszkania... bo drzwi nie zostały otwarte (ba, sprawca nie chciał i nie otworzył). Były sytuacje, że na pewno było mnie słychać w pionie, policja stała pod drzwiami na wezwanie sąsiadów, a kiedy miałam siedzieć cicho i na chwilę się uspokoiło, poszli sobie.

2. Kiedy były mąż ukrywał się przed policją (a propos innej sprawy karnej), wynajmowaliśmy mieszkanie przy Legionów w Gdyni. Tam też słyszeli mnie sąsiedzi. I co? Tak pozgłaszali (POZDRAWIAM WAS I DZIĘKUJĘ ZA WASZĄ POSTAWĘ), że policja była tak zainteresowana, że w końcu wokół bloku, kiedy nas zastali w mieszkaniu, było pogotowie, policja i straż pożarna, która już chciała wchodzić do mieszkania oknem, a pogotowie doprowadziło mnie i dziecko na izbę przyjęć w Redłowie, żeby wykonać dziecku badania.

To samo miasto!"

Komentarz: Gdy Kamila z Bartkiem mieszkała w Gdyni nie było takiej sytuacji, że sąsiedzi wezwali policję bo słyszeli krzyki. Nie ma w aktach sprawy opisanej takiej sytuacji. Owszem policja była kilka razy, ale zawsze na wezwanie ojca Kamili R. Policja przyjeżdżała, nie stwierdzała żadnej przemocy i odjeżdżała. To jest w notatkach policji, w aktach sprawy. Dla sędzi Joanny W. ważniejsze było to, co zeznawała Kamila R. i jej rodzice, niż to, co napisali w notatkach policjanci. 

Druga sytuacja, jaką opisuje Kamila R. w swoim komentarzu pod postem, gdy mieszkali na Legionów w Gdyni też jest nieprawdziwa. Ktoś (nie wiadomo kto) wezwał policję, ponieważ podobno słyszał płacz dziecka i szczekanie psa, a nie Kamilę, jak to ona informuje w swoim poście. Przede wszystkim, to Kamila z Bartkiem nigdy nie mieli psa. Policja przyjechała, niczego nie stwierdziła, na wszelki wypadek wzięli Kamilę i jej córkę na izbę przyjęć w Redłowie i lekarz niczego nie stwierdził, co zostało potwierdzone w obdukcji. W aktach sprawy jest dokument. O tym Kamila już nie napisała w swoim poście z 16 maja 2021 r. I takimi kłamstwami i manipulacjami właśnie Kamila wsadziła swojego męża do więzienia.

A teraz kilka innych jej kłamstw. Jest ich bardzo dużo i mamy nadzieję, że będziemy mieli okazję wszystkie przedstawić na uczciwym procesie, ale tutaj tylko próbka możliwości Kamili.

Zaraz po wypadku 3.06.2016r. Kamila R. zeznała: "Rodzice widzieli u mnie siniaki, np jak byli u mnie w pracy i widzieli, że mam podbite oko. Ja wówczas mówiłam, że nic się nie dzieje, że wszystko jest w porządku." 

Kamila R. wszystkie swoje spotkania z rodzicami nagrała ukrytą kamerą i telefonem i to, co naprawdę na temat wizyty rodziców w jej miejscu pracy mówiła, można posłuchać tutaj. Warto dodać, że to nagranie, ma także wersję video, gdzie widać, że Kamila stoi na przeciwko ojca i mówi, że nie ma podbitego oka. Zresztą na początku tego nagrania video widać przez chwilę twarz Kamili bez żadnych śladów na twarzy. Gdyby miała jakieś obrażenia, to na pewno ojciec inaczej by się zachował, a nie wyrzucił ją ze swej posesji. Warto dodać, że zaraz po tej nagranej kłótni, ojciec Kamili poszedł do MOPS i złożył zawiadomienie, że w rodzinie jego córki Kamili jest przemoc i wskazał na Bartka jako sprawcę. Przytoczone tutaj nagranie ma datę utworzenia 5.08.2015 r. a data zawiadomienia do MOPS to: 5.08.2015 r. Zawiadomienie jest w aktach sprawy. To na podstawie tego zawiadomienia została założona Niebieska Karta. Tak ojciec Kamili walczył o swoje mieszkanie, które na niby dał córkom.

I może jeszcze jedna fantazja, kłamstwo Kamili R. Kamila R. podczas zeznań w trakcie postępowania przygotowawczego (3.06.2016), zeznała:

"Już kiedyś chciałam odejść od męża, byłam u rodziców 2 tygodnie, ale mąż przeprosił mnie i się pogodziliśmy. Wtedy była jakaś kłótnia o kasę fiskalną, mąż chciał ją wziąć chociaż nie mógł, ja wówczas zadzwoniłam do swojego ojca. Wtedy chyba po raz pierwszy doszło do jakiejś potyczki fizycznej z mężem. Była wtedy u nas Policja i zabrała męża. Z tego co pamiętam, to ze dwa trzy razy była u nas Policja. Wydaje mi się, że każdym razem to ojciec wezwał interwencję. Nie pamiętam, ale ja chyba nie zawiadamiałam Policji."

W notatkach Policji, jakie są w aktach sprawy, nie ma słowa o tym, że Bartek został zabrany. Policja oceniła tę sytuację, jako nieporozumienie młodego małżeństwa. Sędzia Joanna W. ustala na procesie wbrew notatkom policyjnym, że taki właśnie był początek przemocy i tak też jest napisane w uzasadnieniu wyroku. Warto też zapytać Kamili, a kiedy były te interwencje, gdy wzywali Policję sąsiedzi i Bartek kazał Kamili siedzieć cicho i Policja odjeżdżała, o której to sytuacji pisała w swoim poście?

Na koniec tego tekstu przytoczę jeszcze raz wywiad Kamili, jakiego udzieliła w programie 7 metrów pod ziemią. Proszę posłuchać jak opowiada o początku przemocy. Dodam, że historii, jaką tam opowiada nie ma nigdzie w aktach. W tym wywiadzie opowiada też, jak sama zsunęła się z balkonu. Podczas całego procesu tak zeznawała: że sama zsunęła się z balkonu. Co nie przeszkodziło jej miesiąc przed tym wywiadem, na rozprawie, na której został ogłoszony wyrok, potwierdzić w całości oskarżenie prokuratora, który oskarżał Bartka (wbrew dowodom), o próbę zabójstwa poprzez wypchnięcie Kamili z balkonu.

Czyli przez cały proces zeznaje, że sama wyszła z balkonu. Przed ogłoszeniem wyroku potwierdza wersję prokurator o próbie zabójstwa, poprzez wypchniecie z balkonu, a miesiąc po ogłoszeniu wyroku udziela publicznego wywiadu, gdzie podważa właściwie wyrok, bo opowiada, że nikt jej z balkonu nie wypchnął, by następnie, pół roku później, na rozprawie apelacyjnej, znów potwierdzić wersję prokurator, że była próba zabójstwa, że Bartek ją wypchnął z balkonu.

Dlaczego wyszła z mieszkania przez balkon? Podobno Bartek ją bił metalową rurką, której nikt nigdy nie znalazł. Tutaj jest dokładnie opisana historia metalowej rurki.

Tutaj ten wywiad.

Na pół roku przed rozpoczęciem rozprawy głównej, w styczniu 2017 r. Kamila R. opublikowała w Internecie swoją wersję przemocy, która później została przyjęta jako fakt. Nie wolno tego robić, ale nikt nie reagował na to, że Kamila R. w ten sposób instruowała swoich świadków jak mają zeznawać. Wówczas nie można było tych jej fantazji z niczym porównać. Teraz są jej zeznania w aktach, które bez najmniejszych wątpliwości pokazują, jaką kłamczuchą i manipulatorką jest Kamila R. Nawet jej matka na jednym z nagrań (12.09.2015), które zrealizowała Kamila ukrytą kamerą, powiedziała do Kamili, gdy ta oszukała swoich rodziców: "Kamila, ja ci coś powiem idź se do szkoły aktorskiej".   

Ciąg dalszy

JohnLow
O mnie JohnLow

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo