julian olech julian olech
1777
BLOG

Sobiepaństwo Marszałka Grodzkiego.

julian olech julian olech Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 102

Marszałek Grodzki intensywnie pracuje na rozwój własnej kariery kreując się na główny ośrodek opozycyjny w naszym kraju. Okazją do tej wzmożonej pracy jest pierwsza ustawa, którą ma zająć się nowy Senat. Ustawa jest bardzo ważna, bo ma nowelizować prawo o ustroju sądów powszechnych, a pan Marszałek już wcześniej zapowiadał, że Senat będzie nad tą ustawą pracował starannie, skrupulatnie, czyli powoli. I tak pracuje, a właściwie jeszcze nie pracuje, bo na rzazie nawet nie zdążył się zebrać. Senat oczywiście. Bo pan Marszałek już dawno wziął się do pracy. Prowadzi szerokie konsultacje w wiadomej sprawie, jeździ z wizytami, organizuje doradców, wygłasza orędzia, udziela wywiadów. Dużo pracy, jak na jednego człowieka.
Marszałek Grodzki intensywnie obudowuje się "ekspertami", by tworzyć wrażenie, że Marszałek Senatu to duża instytucja stanowiąca odrębny byt, a on tą instytucją niepodzielnie zarządza. Wiem, że to śmieszne, by głosić całemu światu, że zarządza się samym sobą, ale widocznie takie poczucie trzeciej osobie w państwie jest potrzebne, skoro podpiera się "ekspertami", którzy mają go upewnić, że naprawdę jest kimś ważnym. Podejrzewam, że panu profesorowi nie wystarcza bycie tym trzecim, bo przecież mógłby być drugim, albo i pierwszym, a okazja do bycia pierwszym będzie już całkiem niedługo, bo w maju tego roku. Wiem, wiem, że kandydatką PO-KO na stanowisko prezydenta jest pani Kidawa-Błońska, ale nie takie rzeczy zmieniało się w ostatniej chwili, a termin zgłaszania kandydatów do prezydenckich wyborów jeszcze całkiem odległy. Czy Marszałek tak spieszy się z rozwojem własnej kariery, bo wie, że następna okazja będzie dopiero za pięć lat?!

Wróćmy jednak do "ekspertów", którzy pomagają panu Marszałkowi wypracować właściwe stanowisko, co do nowelizacji ustawy o sądach powszechnych. W czwartkowe popołudnie radia TOK FM redaktor prowadzący gościł jednego z nich, prof. Roberta Grzeszczaka z UW, który opiniował projekt ustawy, a właściwie ustawę, która przeszła już przez głosowanie w Sejmie i czeka teraz na debatę w Senacie. Profesor, który powinien wydać obiektywną opinię na temat wspomnianej ustawy, nazywa KRS neoKRS, a samą ustawę pseudo reformą, czym już sygnalizuje swoje nastawienie do całej sprawy. Profesor zapytany przez redaktora, czy są inni naukowcy, którzy mają odmienne zdanie niechętnie przyznał, że tak, ale nazywa ich ekspertyzy pseudonaukowymi, żeby zaznaczyć swoją nieomylność w sprawie. Kolejnym ekspertem wynajętym przez pana Marszałka był prof. Władysław Czapliński. Jaką opinię wydał? Oczywiście krytyczną, bo przecież nikt by się po nim innej nie spodziewał.
W piątkowym popołudniu radia TOK FM senator PO Aleksander Pociej zachwalał zalety wspomnianych ekspertów nazywając ich wybitnymi znawcami prawa międzynarodowego, które rzekomo narusza nowelizacja ustawy o sądach powszechnych. Tych dwóch ekspertów, to zaledwie wierzchołek góry lodowej, pan Marszałek ma ich jeszcze wielu. Marszałek ma m.in. zamiar powołać zespół senackich doradców, z prof. Rzeplińskim na czele, ale czy znając ich nastawienie do obecnego rządu można wierzyć, że zagwarantują oni obiektywne, niezależne od polityki opinie o ustawach, które trafią pod obrady Senatu? Czy takim ekspertem może być kolejny prof. prawa, Marcin Matczak z UW, który do tej pory "nadawał" na polski rząd głównie w TOK FM, a teraz widać go było na jednym z posiedzeń połączonych senackich komisji, gdzie podniesionym głosem pouczał wiceministra sprawiedliwości, czym powinien się zajmować. Opłaca się "kadzenie" opozycji? Opłaca, pomimo, że ten ekspert, w głośnej, medialnej dyskusji ze znanym blogerem, "MatkąKurką", posunął się do metod noszących znamiona szantażu. Jak widać panu profesorowi powszechne potępienie tamtej "wpadki" zupełnie nie zaszkodziło, a wręcz przeciwnie, zaczyna pojawiać się Sejmie, jako ekspert od praworządności. Śmiać się, czy ubolewać, że tak zachowują się ludzie, którzy mają uchodzić za prawnicze autorytety?


W/w "eksperci" są wybitni w jednym, w nieustannej krytyce działań obecnego rządu, niezależnie, czego te działania dotyczą. Czy pan Grodzki wynajmuje wyłącznie takich ekspertów, którzy wydadzą takie opinie, jakie będą panu Marszałkowi pasować? A opinie sugeruje sam Marszałek, choć formalnie się zastrzega, że "on nie wie", czy ustawa będzie do zdecydowanej poprawy, czy do całkowitego odrzucenia. Więc, po co ten cały szum, skoro opinia opozycji o wiadomej ustawie jest jasna, czyli negatywna, a była taka już wtedy, kiedy opozycja jej jeszcze nie znała i apelowała o wstrzymanie głosowania nad tą ustawą w Sejmie? Po co te ceregiele z konsultacjami: z Komisją Europejską i z Komisją Wenecką, skoro one negatywnie postrzegają działania polskiego rządu, co można wnioskować z wstępnych wypowiedzi wiceszefowej KE, Very Yurowej, a także z nastawienia Komisji Weneckiej, która już w 2016r wypowiadała się na temat ówczesnych działań rządu w zakresie zmian wymiaru sprawiedliwości, sugerując, że noszą one znamiona metod stosowanych przez radzieckie, stalinowskie władze? Do takich opinii dołączyła kolejna, tym razem od komisarz Rady Europy, Dunji Mijatovic, która podpowiada, by odrzucić ustawę w całości, a także od komisarza ds. praworządności KE, Didera Reyndersa, który zapowiada presję na TSUE, by wydał tzw zabezpieczenie, środki tymczasowe wstrzymujące wprowadzenie wiadomej ustawy do czasu wydania wyroku TSUE. Ustawa nie została jeszcze ostatecznie dopracowana, KW nie wydała jeszcze własnej opinii, nie było nawet dyskusji nad nią w polskim Senacie, nie zaproponowano do niej żadnych zmian, a totalna opozycja wciąga do walki z polskim rządem coraz szersze międzynarodowe kręgi, powołując się na nieistniejące(!) europejskie standardy dotyczące sądownictwa. Nie ma też żadnych przepisów traktatowych, które by definiowały zasady dotrzymywania praworządności w krajach członkowskich UE i przewidywały jakiekolwiek sankcje finansowe za ich łamanie.
Działanie Marszałka Senatu i szalejącej w tej sprawie opozycji, która wręcz nakręca zmasowany atak na reformę polskiego sądownictwa, przy wykorzystaniu "przyjaciół" z kręgu decydentów UE, nosi znamiona szantażu, który ma zastraszyć polski rząd widmem wykluczenia Polski ze struktur UE. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że Komisja Wenecka ma w swoich przepisach dokładnie podane, na czyje zaproszenia może składać oficjalne wizyty i wydawać opinie dotyczące problemów w krajach należących do Rady Europy. Nic tam nie ma, by mógł ją zapraszać sam marszałek którejś z izb naszego parlamentu. Czy zatem może dziwić, że polskie władze z rezerwą podchodzą do tej hucpy, którą zorganizował Marszałek Senatu?

Pan Grodzki bez żadnych uzgodnień ze stroną rządową zaprasza KW do Polski, KW takie zaproszenie przyjmuje, choć nie powinna, a potem wspólnie próbują przekonać opinię publiczna, że rząd KW lekceważy, bo nie chce się z nią spotkać. Zaproszenie dostarczono stronie rządowej zaledwie na kilkanaście godzin przed terminem spotkania. Rząd ma być na usługi KW i pana Grodzkiego, który kreuje się na męża opatrznościowego opozycji i chce udowodnić, że potrafi rządem sterować? Jaki może być wynik spotkania z takim "ekspertem", jak KW, było jasne od początku, dla pana Grodzkiego też, czy takie konsultacje mają jakikolwiek sens? Albo, czy ma sens powoływanie wyłącznie takich "ekspertów", którzy mają złe nastawienie do rządu i wcale się z tym nie kryją?
Czy polski rząd ma rzeczywiście czego się obawiać, jeżeli nie ulegnie tej zmasowanej, zorganizowanej nagonce związanej z próbą zreformowania polskiego sądownictwa? Czy KE zechce wdawać się w poważny konflikt z Polską, wiedząc, że nie tylko nasz rząd ma inny punkt widzenia w sprawach, które należą wyłącznie do kompetencji niezależnych państw? Ostatnio hiszpański Sąd Najwyższy odrzucił orzeczenie TSUE, nakazujące uwolnienie prawomocnie skazanego polityka, który zorganizował zakazane w Hiszpanii referendum w sprawie niepodległości jednego z tamtejszych regionów. TSUE broniło "buntownika" powołując się na jego rzekomy immunitet, który miał dostać, jako europoseł, ale wg SN Hiszpanii ten immunitet "buntownikowi" nie przysługuje, bo nie złożył poselskiego ślubowania. Jak widać nie dla wszystkich TSUE jest ostateczną wyrocznią, zresztą nigdy nie był, bo wiele jego wyroków, przez różne państwa, było ignorowanych. Z wyliczeń płynących z zaplecza UE wynika, że 17 unijnych państw ma większe, czy mniejsze problemy z mityczna unijną praworządnością, ale np. o takiej Francji, w której policja spacyfikowała ostatnio prawników protestujących na terenie jednego z paryskich sądów, jakoś się nie mówi, że zajmie się nią KE, czy TSUE. Ciekawostką tego protestu było to, że wśród protestujących byli adwokaci, ale brakowało sędziów, bo oni wiedzą, że tego robić im nie wolno i tej zasady przestrzegają, co zupełnie odróżnia ich od naszej sędziowskiej "kasty". Ta "kasta" szykuje mam dzisiaj kolejny pokaz, jak oni pojmują swoją apolityczność, bo organizują "Marsz 1000 tóg", do którego zaprosili wielu kolegów, prawników z innych krajów. Ci zaproszeni nie mogą w swoich krajach strajkować, więc przyjadą do Polski, bo w Polsce "prawniczej kaście" wszystko wolno?

Dobrze by było, by Marszałek Senatu "zszedł na ziemię" i zdał sobie sprawę z tego, jaką rolę przyszło mu pełnić w naszym państwie. Chce pójść w ślady Donalda Tuska, którego doceniła "zagranica" nagradzając go intratnym stanowiskiem w UE? Tusk jednak był wcześniej premierem, szefem partii, można powiedzieć, że sobie "zasłużył", pan Grodzki chce te wszystkie etapy przeskoczyć i trafić do unijnych elit ot tak, jakby to było "zjedzenie przysłowiowej bułki z masłem"? Unia ma coraz więcej problemów, pan Marszałek dostarcza jej kolejnego kłopotu i liczy na to, że zostanie nagrodzony? Bo chyba niekoniecznie jest "wielkim", naiwnym patriotą, który wierzy, że zjednoczy wszystkich Polaków pod jednym, platformerskim sztandarem? Naiwność takiego założenia, jeżeli pan Marszałek takie ma, to czysta utopia, w którą pewnie nikt nie uwierzy, nawet ci, którzy Marszałka wspierają, oni sami chcą tylko załatwić, tak "przy okazji", własne interesy.

to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka