julian olech julian olech
2587
BLOG

Przyczyny i skutki niebywałych "karier" prof.prof. Gersdorf i Grodzkiego

julian olech julian olech Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 100

Polska opozycja od dłuższego czasu cierpi na brak wyrazistych liderów. Po odejściu Tuska na europejskie salony w 2014r i po przegranych wyborach 2015 i 2019r kompletnie pogubiło się przywództwo partii opozycyjnych. Ewa Kopacz okazała się marnym premierem, a Grzegorz Schetyna kiepskim przewodniczącym Platformy Obywatelskiej. Ta, ciągle jeszcze, główna partia opozycyjna popadła w totalną niemoc wypracowania własnej wizji państwa, jakie chciała by zaproponować Polakom po ewentualnym odzyskaniu władzy. Schetyna był zawsze kiepskim mówcą, zupełnie nie nadającym się na szefa partii, a jego konkurenci do stanowiska przewodniczącego PO, którzy zgłosili swoje kandydatury, nie są wcale lepsi.

Kiedy słucham Borysa Budki i ciągle powtarzanego przez niego sloganu, "nie może tak być", to czasami robi mi się niedobrze. Marudny ton byłego ministra obrony narodowej, Tomasza Siemoniaka, kolejnego pretendenta na szefa PO, uśpiłby każdego człowieka mającego kłopoty z zasypianiem, bo nie dość, że to nudne, to nie ma tam nic ciekawego, a ponoć to "wybitny" i ciągle jeszcze "młody i dobrze zapowiadający się" polityk. Bogdan Zdrojewski, to taki kandydat na szefa PO, którego głównym celem byłoby danie "popalić" Schetynie, za to, że "wykolegował" go z atrakcyjnej fuchy europosła. Kolejna kandydatka, Joanna Mucha, choć ma tę zaletę, że da się na nią patrzeć, to jej "artystyczne" występy podczas okupacji sali sejmowej i perypetie Stadionu Narodowego, którym onegdaj zarządzała, nie wróżyły jej sukcesu w wyścigu do fotela szefa PO. Wczoraj, kiedy pisałem ten tekst okazało się, że Mucha zrezygnowała z kandydowania i, że będzie wspierać na funkcję szefa PO Borysa Budkę. Wcześniej zrezygnował też Bartosz Arłukowicz, przeszczepiony z SLD do PO, widocznie uznał, że lewaka na tę funkcję i tak nie wybiorą. W grze pozostał jeszcze Bartłomiej Sienkiewicz, ale on chyba zgłosił się na zasadzie, "dlaczego Antek, a nie ja(?)", którą kierują się pewnie wszyscy kandydaci. O znaczeniu w PO kandydatki na prezydenta naszego kraju można nic nie pisać, jest ona tak samo ważna, jak głos poprzedniego prezydenta z tejże partii, czyli zupełnie bez znaczenia.

Opozycja, to także dawny koalicjant PO, PSL, teraz z kwiatkiem do kożucha, czyli z Kukizem'15. Szefem tego dziwnego związku jest Władysław Kosiniak-Kamysz, niespełniony lekarz i takiż polityk. Paweł Kukiz zupełnie gdzieś zniknął, widocznie granica wstydu za ten związek z PSL-em jest u niego tak duża, że woli ustąpić miejsca swoim ludziom, którzy, tak, jak kiedyś całkiem rozsądna posłanka Agnieszka Ścigaj, przeszli całkowitą transformację i zdecydowanie zmienili swoje poglądy, by dostosować się do tej dziwacznej Koalicji Polskiej.
No i jest jeszcze lewica, konglomerat 3 partii, z których powstać ma jedna, zjednoczona lewica, ale, z mnogości "autorytetów", do tego zjednoczenia jakoś dojść nie może. Te partie, "Wiosna" Roberta Biedronia, SLD przerobione na Lewicę Włodzimierza Czarzastego, a także partia Razem Adriana Zandberga, ponoć mają utworzyć Nową Lewicę. Kto by się w tym wszystkim połapał, kiedy nazwy, liderzy i głoszone idee zmieniają się z taką prędkością, że nawet "zaprzyjaźnione media" się w tym gubią? "Wiosna" praktycznie od jesieni już nie istnieje, kiedy jej szef definitywnie zdezerterował z polskiej sceny politycznej wybierając karierę opłacaną w euro za cenę istnienia własnej partii. Zandberg, który zawsze twierdził, że Razem oznacza jednak osobno, teraz mataczy, bo choć zapowiada, że się zjednoczą, to Razem jednak będzie dalej trochę osobno. Lewica W.Czarzastego ma swoje wewnętrzne kłopoty, do których w znacznej mierze przyczynia się sam lider i jego protegowana, partyjna rzeczniczka. Efektem tego bałaganu na lewicy jest wybór kandydata na prezydenta "wszystkich Polaków", którym został, tak, tak, … Robert Biedroń. "Koń by się uśmiał", choć koniowi polityka "dynda", z wyjątkiem jednego, który z polityki całkiem dobrze żyje. O jeszcze jednym, potencjalnie opozycyjnym ugrupowaniu, o "Konfederacji", nie warto pisać, bo kiedy mała koalicyjka, składająca się z trzech odrębnych partii, jest przeciwko wszystkim pozostałym, to ma niewielkie szanse, na bycie w polityce, czymś ważnym. W tym bałaganie na opozycji jest czas na promowanie się wielu osób z tylnych szeregów poszczególnych partii, tam, kto chce wychodzi przed mikrofon i gada co chce, a potem inni partyjni koledzy to prostują, kwestionują, albo udają, że "sprawy" nie znają.

I tak oto dochodzimy do sedna notatki, czyli niebywałej kariery mało komu znanego wcześniej senatora, a obecnie Marszałka Senatu, profesora Tomasza Grodzkiego, a także, do niedawna mało znanej profesor prawa, pani Małgorzaty Gersdorf, I Prezes Sądu Najwyższego. Skoro na opozycji jest taki chaos, najwidoczniej oboje uznali, że ktoś musi wziąć odpowiedzialność za państwo, a ich funkcje właśnie do tego ich predysponują. Tych dwoje zdecydowanie myli się w ocenie swego znaczenia w polskiej polityce. Pan Grodzki zapomina, że jest dopiero trzecią osobą w państwie, a nie pierwszą, drugą, ani czwartą, ale też nie wie, jakie tej trzeciej osobie przysługują uprawnienia. Pani Prezes zapomina, że, jako sędzia nie powinna mieszać się do polityki, a od pewnego czasu wyłącznie tym się zajmuje. Teraz zakwestionowała uprawnienia Sejmu i Prezydenta do stanowienia prawa, bo kto I Prezes SN zabroni?

Fatalne decyzje podejmowane przez Marszałka Senatu i I Prezes SN powodują coraz większy bałagan w państwie, a jego rezultatem może być zupełne rozmontowanie wymiaru sprawiedliwości. Takie działania mogą mieć fatalne skutki dla wszystkich Polaków. Pani Prezes w każdej chwili może udać się na uchodźctwo, bo już kiedyś to zapowiadała, pan Marszałek może również wyjechać i jako lekarz znający języki, bo pokazał nam te umiejętności prowadząc po angielsku(!) obrady komisji senackiej, da tam sobie radę, ale co z całą resztą mieszkańców naszego kraju? Kto naprawi wszystkie krzywdy, jakie może przynieść podważenie tysięcy wyroków sądowych, co może stać się za przyczyną nierozsądnych decyzji pana Marszałka i pani Prezes? Będziemy musieli pójść za radą byłego prezydenta z PO, "wziąć kredyt" i wyjechać, zostawiając za sobą państwo pogrążone w chaosie? I co wtedy stanie się z Polską i z tymi, którzy tu zostaną?

to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka