julian olech julian olech
1062
BLOG

4 czerwca. Święto zdrajców, czy bohaterów, …. a może ani jedno, ani drugie?

julian olech julian olech Święta, rocznice Obserwuj temat Obserwuj notkę 108

Dlaczego wielu z nas kwestionuje zasadność świętowania 4 czerwca? Przecież to kolejna rocznica pamiętnej daty, 4 czerwca 1989r, pierwszych, częściowo wolnych wyborów. To był bezsprzecznie ważny moment w najnowszych dziejach Polski, ale jego blask, w miarę, jak poznajemy szczegóły okrągłostołowych porozumień, coraz bardziej blednie. Dlaczego gloryfikowanie daty 4 czerwca 1989r wzbudza w znacznej części naszego społeczeństwa tyle emocji? Pamiętacie to sławne zdanie: "4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm"? Te słowa wypowiedziała 28 października 1989r w telewizyjnym studio aktorka, Joanna Szczepkowska. Czy nie warto świętować takiej daty? Przecież zdecydowana większość z nas długo czekała na upadek komunizmu, co zatem z tym świętem jest nie tak?

Dlaczego tak dobrze pamiętamy, na początku każdego czerwca, to jedno zdanie sprzed tylu lat, choć zostało wypowiedziane dopiero pięć miesięcy po tamtych wyborach? Bo nikt inny wcześniej i tak wyraźnie tego nie powiedział, że komunizm upadł, pomimo ewidentnej porażki postkomunistów w czerwcowych wyborach. Na co nowi decydenci czekali, by ogłosić zwycięstwo nad komunizmem? Czy wszyscy ci, którzy brali udział w okrągłostołowych rokowaniach wiedzieli, że coś z tym rzekomym upadkiem komunizmu jest nie tak? Można mieć, co do tego, jakieś wątpliwości? A czy nie jest zastanawiające, że dawni komunistyczni działacze też świętują 4 czerwca? Czy to nie dziwne, że ktoś świętuje datę swojej klęski? A może to wcale nie była klęska ówczesnych komunistów? Podobne pytania można by mnożyć, ale zadam ich tylko parę. Ilu komunistów poniosło stosowną odpowiedzialność za śmierć żołnierzy polskiego podziemia walczących z komuną w pierwszych latach po II Wojnie Światowej, za śmierć robotników protestujących w 1956r, w 1970r, w 1976r, w 1981r, za śmierć młodych ludzi, uczniów i studentów, protestujących przeciwko komunie, za śmierć polskich duchownych, którzy ginęli w tamtych latach w tajemniczych okolicznościach? Czy ci, którzy działali na rzecz i korzyść obcego państwa, i obcej ideologii, ponieśli chociażby symboliczną karę? Czy ten, który wprowadził w Polsce stan wojenny, zasłużył sobie na to, by zostać pierwszym prezydentem Polski? Jak to się stało, że parę lat po "upadku komuny" mieliśmy kolejnego prezydenta z tamtej politycznej opcji i to wybranego aż na dwie kadencje? Jak się to stało, że już po "obaleniu komuny" mieliśmy rząd, który w znacznej części składał się z dawnych komunistycznych działaczy?

Pytania można by mnożyć, ale ktoś powie, że dotyczą one dawnych czasów, że niektórzy młodzi ludzie, w pełni już dorośli, tamtych lat nie pamiętają. Mamy jednak całkiem dobrą dokumentację czasu transformacji ustrojowej i gospodarczej przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Zachowały się przecież doniesienia prasowe, relacje telewizyjne, są filmy dokumentalne, napisano wiele książek, jest IPN, który zawiera archiwa z tamtych czasów. Z tym wszystkim można się zapoznać, by poznać historię, ale też nie można udawać, że nie widzi się tego, co dzieje się współcześnie. Mamy świeżo za sobą wybory do PE. Wprawdzie lewica od dawna jest tak słaba, że trzy lata temu nawet nie dostała się do naszego parlamentu i pewnie taki los czekałby ją w wyborach do PE, ale "przyjaciele" z Magdalenki o nich nie zapomnieli. Dzięki liberałom stare wygi z dawnej PZPR znowu spadły na cztery łapy i dalej mają całkiem dobrą reprezentację w PE. Szef SLD, który zostaje w kraju, nazywa szefa homoseksualnej "Wiosny", wcześniej należącego do partyjnej lewicy, dzielnym "towarzyszem". "Towarzysze" wracają, dawni działacze Solidarności, kiedyś "obrońcy" robotników, przekabaceni na liberałów im w tym pomagają. Z czego tu się cieszyć?

Przemiany, jakie działy się w latach osiemdziesiątych, a których głównym sprawcą był ZZ Solidarność, miały silne oparcie w KK, a także w osobie ówczesnego papieża, św. Jana Pawła II. Kościół wtedy pomagał, chronił, wspierał. Z tej pomocy korzystali też ci, którzy z samym Kościołem mieli niewiele wspólnego, a do nich należeli, m.in., redaktor naczelny GW, i zmarły niedawno prof. Modzelewski. Czasy się jednak zmieniły, a dla wielu Kościół stał się teraz największym wrogiem. Na lewicowo-libralnych salonach pierwsze skrzypce grają teraz ci, którzy prześcigają się w chamskich wypowiedziach na temat polskiej historii, tradycji, Kościoła, wiary i religii. Słyszeliśmy to na "wykładach" naszego byłego premiera na uniwersytetach w Warszawie i Poznaniu. Te wykłady oklaskiwała "upadła elita", której znaczna część rządziła Polską przez wiele lat, a której marzy się powrót do władzy. To w znacznej mierze ci, dla których polskość i narodowa tradycja, to nacjonalizm, a dla niektórych, to nawet faszyzm. Dla nich polska flaga, polski hymn, polski język, to obciach, a międzynarodówka, to jest to. Pytanie, czy jest to tak samo ważne dla zdecydowanej większości Polaków? Teraz zanosi się na to, że powtórka z tamtych "wykładów" może zdarzyć się 4 czerwca w ECS w Gdańsku. Pytanie, kto i co będzie tym razem oklaskiwał? Czym oni jeszcze nas zaskoczą?

Ponoć szef Koalicji Europejskiej, która powoli się rozpada, ma w najbliższych dniach przedstawić zarys programu koalicji na jesienne wybory parlamentarne. Rzekomo ma tam być, m.in., zapowiedź szerokiej decentralizacji państwa, po to, by go osłabić, ograniczania wpływów Kościoła, by Polska była bardziej "nowoczesnym państwem", ma się też pojawić zakamuflowana zapowiedź uprzywilejowywania społeczności LGBT+. Czy akurat tego współczesnym Polakom najbardziej brakuje? Można by też analogicznie zapytać, czy po tamtym, pamiętnym 4-tym czerwca 1989r dostaliśmy to, czego oczekiwaliśmy? Czy pamiętamy, jakie znaczenie dla przemian lat osiemdziesiątych XX w. miała wizyta polskiego papieża, ta z 2 czerwca 1979r? Jeżeli odpowiemy sobie na te pytania będziemy wiedzieli, na ile 4 czerwca przyniósł nam to, czego się spodziewaliśmy i na ile jest to dla nas ważna data.

to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura