Wielka Wojna, na którą z zapałem w 1914 roku wyruszyli Francuzi, Brytyjczycy i Niemcy utknęła w miejscu. Nieprzyjacielskie armie siedziały naprzeciw siebie ściśnięte i marznące w okopach, między nimi rozpościerała się ziemia niczyja, gdzie nikt się nie wychylał jeśli nie chciał zginąć zastrzelony przez wrogie kule.
W Wigilię pierwszego roku wojny w niemieckich okopach zaczęto śpiewać "Cichą noc". Szkoci, znajdujący się w okopach po drugiej stronie ziemi niczyjej, zaczęli bić brawo. Niemcy poczuli się pewniejsi, wysunęli z okopów wbite na bagnety płonące świeczki, z ich okopów dało się słyszeć głos śpiewający po angielsku. Na ziemię niczyją wyszedł niemiecki oficer trzymający udekorowaną choinkę i zaczął iść w stronę Brytyjczyków - nikt do niego nie strzelił. Z okopów zaczęło wychodzić więcej postaci.
Tego i następnego dnia nie było zabijania - na niebezpiecznej dotychczas ziemi niczyjej grzebano ciała tych, którzy wcześniej tam zginęli, rozpalono ogniska dookoła których śpiewano i rozmawiano. Podobne sytuacje zdarzały się na niektórych odcinkach frontu, częściej obsadzonych przez wojska brytyjskie, rzadziej - przez francuskie.
Historia ta obrosła legendami tak dalece, że podważano jej prawdziwość, jednak "se non è vero è ben trovato". I na tym można by skończyć. Jednak dla pełnego obrazu wypada dodać, że dowodzący wojskami zabraniali żołnierzom bratania się z wrogiem, na niektórych odcinkach odmawiano wysuwanym przez Niemców propozycjom wstrzymania ognia, a nawet w tych miejscach, gdzie dochodziło do spontanicznego świątecznego rozejmu, po półtora dnia przerwy znów strzelano do siebie i znów ginęli żołnierze. Na pokój trzeba było czekać jeszcze niemal cztery lata.
http://www.ioh.pl/forum/viewtopic.php?p=118040
http://www.greatwar.nl/xmas/christmastruce.html
http://www.greatwar.nl/xmas/brucebairnsfather.html
http://www.greatwar.nl/xmas/anderson.html