Piątek, 29 sierpnia. Zaczyna się rozpogadzać, choć wieje solidnie. Potwierdza się stara reguła, że wiatr Nord-West przynosi pogodę. Najgorsza jest flauta, ponura, stojąca mgła – tylko do baru lub pod pierzynę…
Ciekawa roślinka:
Trzygodzinna wycieczka brzegiem. Sympatyczny obiadek w tawernie.
Zajrzałem na blog Anity, a tam wiersz. Taki bardzo kobiecy w wymowie, w odczuciach. Oho, to jest poziom wysoki. Poszedłem obejrzeć „syk” (jak słońce topi się w morzu), a słowa i melodia tego wiersza poszły ze mną. I tak mi coś spokoju nie daje. On może trochę przypomina poezję Jasnorzewskiej-Pawlikowskiej, której nigdy specjalnie nie lubiłem. Ot, babska egzaltacja. Ale ten wiersz to co innego. To nie jest płytki sentymentalizm. Jest czysty jak brylant, inteligentny, wzruszający, budzi dobre uczucia. Jest po prostu piękny. I tak mnie coś wierci: gdzie ja czytałem/słyszałem coś podobnego???
A na kolację łosoś i Chateau Saint-Galier 2006.
Na blogu „Kawiarenki” jest Niemen, klasyk dawnych lat. Dołożyłem tam linki do dwóch klasyków rosyjskich (choć to teraz wybitnie niepolitycznie) i już nie miałem śmiałości dorzucić przejmującego krzyku ‘Jednego serca’ – co robię tutaj.
Nie do wiary, jak tu szybko płynie czas. Zaraz prysznic i gaszenie.
Inne tematy w dziale Kultura