Wszyscy znają antysemityzm i jego cechy.
Wiedzą, że charakteryzuje się agresywnością, nadmiarem spiskowych teorii, niesprawiedliwymi generalizacjami, często, trzeba powiedzieć raczej, nagminnie, opartymi na fałszywych, niesprawdzalnych czy wręcz nonsensownych założeniach czy "faktach".
Antypolonizm, który ożył w ostatnich latach, ma jednak takie same cechy. Ma znamiona niesprawiedliwych generalizacji, wskazywania pewnych ludzi i pewnych okoliczności w ten sposób, że wyrobić się może mniej lub bardziej powszechne przekonanie, że karygodne zachowania, tchórzostwo, szmalcownictwo, kradzież majątków żydowskich - były oto jakimś bardziej typowymi "polskimi" cechami.
Tymczasem, jak każdy rozumny człowiek musi zdawać sobie sprawę, można znaleźć równie liczny przykłady "złego Żyda" jak i "złego Polaka", można wskazywać liczne prawdziwe historie bohaterskiego ratowania Żydów przez Polaków, nie tylko bezinteresowne, ale z narażeniem życia własnego i swoich bliskich. Można też, rzecz jasna, wskazywać i opisywać fakty, gdzie Polacy nie tylko nie udzielają pomocy, ale zachowują się niegodnie, podle i chciwie. One także są prawdziwe.
A jednak, wydaje się, że w całokształcie wiedzy społecznej, publikacji, narracji na te tematy, w toczących się dyskusjach, brakuje chłodnego obiektywizmu, że pojawiają się niegodne i niesprawiedliwe uogólnienia, że górę bierze emocjonalny stosunek do historii, narodowości, wzajemnych doświadczeń.
Długo wahałem się zanim zdecydowałem się nadać bieg popularyzacji okupacyjnej historii mojego Dziadka.
Stanowi ona bowiem modelowy i klarowny przykład niewdzięczności, zaprzecza wielu stereotypom - uratowany z narażeniem życia Żyd, zamiast wdzięczności, swojego dobroczyńcę zniesławia.
Opowieść, którą zamierzam przedstawić stanowi przykład barwnej, dobrze udokumentowanej, bogatej psychologicznie historii,
poprzez którą, jak w krzywym zwierciadle, dojrzeć można grzechy tego, co nazwać można nie inaczej jak antypolonizmem.
Antypolonizm, oskarżanie Polski i Polaków, generalnie, o podłe czyny związane z okupacją niemiecką i z Żydami zamieszkującymi przedwojenną Polskę, bez wyjątku prawie także Polakami przecież, narodowości żydowskiej czy też pochodzenia żydowskiego
(tak można by określić, odpowiednio, mniej lub bardziej zasymilowanych przedstawicieli tej społeczności) nie jest w powszechnej świadomości, świadomości międzynarodowej, przedmiotem równego z antysemityzmem potępienia, a powinien być.
Powinien, na równi z antysemityzmem, zostać otoczony pogardą każdego uczciwego człowieka, obłożony anatemą opiniotwórczych środowisk i wykluczony z cywilizowanego dialogu.
***
Następne wpisy poświęcę bliższemu opisowi wzmiankowanej historii, moich założeń, a także wskażę różne materiały na powstającej właśnie stronie (na której też znajdą się liczne pliki multimedialne, fotografie itd.) oraz moich planów dotyczących popularyzacji w różnych formach.
W celu stworzenia pewnej przestrzeni internetowej dla całości tego projektu założyłem domeny, które
podam w następnych wpisach.
Dobór tych nazw nie jest przypadkowy, z kilku powodów.
Po pierwsze, zarówno mój Dziadek, jak i ja sam, jeśli już zbaczamy w określonym kierunku z podstawowego obiektywizmu
w stosunku do ludzi i narodów, to raczej w kierunku filosemickim, nie odwrotnie. Mój Dziadek nie tylko licznych Żydów uratował, także, przed wojną i później, się z nimi szczerze przyjaźnił i z nimi profesjonalnie współpracował (jako adwokat).
Mnie - od dawna fascynowała historia, kultura, religia i przede wszystkim mistyka żydowska. I widać to być może także, w mogącym być bez wątpienia określonym jako zwalczający antysemityzm i wszelkie uprzedzenia niezależnym dokumencie filmowym, nakręconym w 2005 r. pt. "21 adar II 5765" (do obejrzenia tutaj http://adar.koprodukcje.pl/ )
Kraków, 21.XI.2018
Mateusz Droba
Komentarze