1. Czy zmniejszenie restrykcji spowoduje powrót zarazy?
Byłoby fatalnie, gdyby tak się stało. Odpowiedź na to pytanie możemy uzyskać, obserwując sytuację w państwach, które zaczęły już cofać restrykcje. Jeszcze na początku ubiegłego tygodnia panował optymizm: „Austria wybiegła przed szereg i już ogłosiła, że ma schemat wychodzenia z lockdownu. Dania się do tego przymierza, Niemcy za to jeszcze szykują strategię na walkę z koronawirusem i dopiero po jej opracowaniu zaczną podawać ewentualne terminy. Także Belgia poczynia pierwsze kroki, nie próżnują też Czesi. Kraje Europy szykują się do powrotu do normalności”[1]. Obserwując to, co się dzieje w Belgii[2], można zauważyć, że po spadku ilości zachorowań z 7 kwietnia, wskaźniki ponownie poszły w górę. Z tego zapewne powodu Czechy nie zamierzają rezygnować z obostrzeń[3]. Jak na razie jedynym państwem testowym pozostaje Austria, która nie rezygnuje z planów wycofywania restrykcji[4]. Odpowiedź na pierwsze pytanie uzyskamy, obserwując sytuację w tym kraju.
Czy Chiny mogą być państwem testowym? Niestety nie. W Chinach występuje odmiana B wirusa SARS-CoV-2, podczas gdy w Europie jest to odmiana C[5].
2. Czy ataki pandemii będą nawracać?
Zła wiadomość: tak, ponieważ inne zakażenia koronawirusowe również powracają, najczęściej w okresie późnej jesieni, zimy i wczesnej wiosny, stanowiąc 10-20% wszystkich schorzeń dróg oddechowych[6].
Umiarkowanie dobra wiadomość: nawroty w przypadku innych koronawirusów następują co 2-4 lata. Z jednej strony oznacza to, że nie będziemy doznawać ruiny gospodarki zbyt często. Z drugiej, stosunkowo rzadkie nawroty epidemii nie ułatwiają wyrobienie trwałej odporności, tak jak to ma miejsce z grypą.
3. Jakie są inne objawy zakażenia?
Wydaje się wam, że wszystko już wiecie? Otóż niekoniecznie. Jako główne objawy podaje się gorączkę, kaszel i duszności. Teraz jednak doszła do tego wysypka, utrata węchu i smaku, biegunki oraz bóle i zawroty głowy[7].
4. Czy osoba wyleczona może zarażać?
To zależy. Po przebytym leczeniu przeciwwirusowym wirusy mogą zacząć ponownie się replikować w organizmie. Poziom replikacji jest tak niski, że nie dochodzi do uszkodzenia tkanek, więc pacjenci nie dają żadnych objawów. Ale liczba kopii wirusowych jest wystarczająco wysoka, aby test mógł ponownie wychwycić patogeny[8]. Skoro nie dochodzi do uszkodzenia tkanek, to stężenie wirusa w ślinie jest zbyt małe, aby doszło do zakażenia. Pisałem już o tym przy innej okazji: Wirusom wcale nie jest łatwo. Muszą dostać się w pobliże jądra, gdzie rezydują rybosomy, bo bez tego replikacja się nie uda. Jądro zaś jest w centrum, oddzielone setkami płaszczyzn reticulum endoplazmatycznego, które jest czułe i gotowe obce białko otoczyć wodniczką pokarmową, podłączyć zbiorniki enzymów i tyle go widzieli. Jak się jeszcze zorientuje, że to wirus, to uwolni interferon, czopując wszystkie kanały wejściowe i ostrzegając sąsiednie komórki. Wirusy muszą działać nawalnie. Setki i tysiące, po to by przedarło się choć kilku.[9]
Jeżeli jednak doszło do remisji choroby, należy postępować tak jak w wypadku stwierdzenia nowego zakażenia, i otoczyć kwarantanną wszystkie osoby, które kontaktowały się z chorym.
__________
- wiadomosci.gazeta.pl (zachowałem oryginalną pisownię)
- covid19.who.int (przewiń stronę w dół, aby zobaczyć wykresy danych)
- www.wnp.pl
- www.tokfm.pl
- tech.wp.pl
- pl.wikipedia.org
- www.medonet.pl
- whatnext.pl
- www.salon24.pl
#koronawirus
Komentarze